Zawsze mają ochotę na wypad
do escape roomu. Odwiedzili ich blisko 400. Możliwość spotkania z Agatą i
Wojtkiem bardzo mnie ekscytowała. Efekty mojej ekscytacji możecie zobaczyć
poniżej.
Odwiedziliście blisko 400
pokoi. Ale ja muszę zapytać o ten pierwszy. Czy pamiętacie, jak to się stało,
że poszliście do escape roomu?
Wojtek: To wyszło ode mnie. Siedzieliśmy na
grillu i zastanawialiśmy się, co nowego i fajnego moglibyśmy zrobić. Powiedziałem
do Agaty: "Teraz jest moda na escape roomy. Może się wybierzemy, sprawdzimy co
to." Poszliśmy do jednego z gdyńskich escape roomów we trójkę, z kolegą. To
właśnie z nim zaliczyliśmy około 200 pokoi. A tego pierwszego dnia tak nam się
spodobało, że od razu odwiedziliśmy trzy pokoje.
Agata: Pamiętam uczucia, jakie towarzyszyły mi
przy pierwszej wizycie w pokoju. Drżały mi ręce, czułam się taka napięta i
podekscytowana.
Czyli od razu polubiliście
escape roomy, czy wkręciliście się dopiero po kilku rozgrywkach?
W: Zdecydowanie od razu się wkręciliśmy. Do
kolejnego, czwartego pokoju poszliśmy po tygodniu. A nasz pierwszy wyjazd do
escape roomów w innym mieście zorganizowaliśmy już trzy miesiące po pierwszej
wizycie w pokoju zagadek.
Czy odwiedzacie również
pokoje za granicą?
W: Byliśmy w pokoju na Lanzarote podczas
wakacji. Planujemy pojechać też do Budapesztu.
A: Wydaje mi się, że tam powstały pierwsze
pokoje w Europie.
W: I tam są podobno najlepsze escape roomy
w Europie. Chcemy to sprawdzić.
Co myślicie o chodzeniu do
tego samego pokoju więcej niż raz? Czy zdarza Wam się wrócić do raz
odwiedzonego escape roomu?
W: Zdarza nam się wracać do pokoi, do
których mamy duży sentyment.
A: Czasami też zaglądamy do odwiedzonych
już wcześniej pokoi, które znajdują się w zaprzyjaźnionych firmach.
W: Ot tak, żeby je sobie odświeżyć wizualnie.
A:Przyznaję, że ja z chęcią wróciłabym do
niektórych pokoi. Prawda jest taka, że jak się odwiedza mnóstwo escape roomów,
to po pewnym czasie wielu rzeczy się nie pamięta. Dla przykładu – część z
odwiedzonych wcześniej trójmiejskich pokoi powtórzyliśmy podczas Ligi
Uciekinierów. Z jednego pokoju, z którego uciekliśmy podczas pierwszej wizyty,
nie wyszliśmy podczas drugiej gry. Próbowaliśmy rozwiązać zagadki z pamięci i
tak się skupiliśmy na tym, że coś powinno być tak, a nie tak, że straciliśmy mnóstwo
czasu.
Co sądzicie o toruńskim
rynku escape roomów?
A: Na toruńskim rynku przydałaby się
firma-lider, która podniosłaby poprzeczkę.
W: Jeśli jest lider, to inne firmy próbują
mu dorównać, co sprawia, że podnosi się poziom, to stwarza taką zdrową
konkurencję. W Toruniu escape roomy są na dobrym poziomie, ale mniej więcej wyrównanym.
A: W Toruniu brakuje też takiego elementu,
który szczególnie zapadłby w pamięć, wyróżnił się w jakiś sposób.
W: Poza tym w Toruniu nie ma zbyt wielu
pokoi – około 25. Przydałaby się tu jakaś rozpoznawalna firma.
Czy sądzicie, że escape roomy
to droga rozrywka?
W:To zależy. W niektórych miastach, np. w
Toruniu, jest podział na osoby, co oznacza, że para płaci mniej niż cztero- czy
trzyosobowa grupa. Gdy podzielimy 120 zł na cztery osoby, wychodzi nam, że
escape room kosztuje tyle co bilet do kina. W większych miastach często jest to
wyższa cena bez podziału na osoby, co dla dwójki osób może stawać się już ceną
wysoką. Chociaż jak porównamy ceny za granicą, na przykład w Niemczech - cena
pokoju nie wynosi 100 zł, lecz 100 euro.
Które miasto jest według
Was escape roomową stolicą Polski?
W: Wrocław i Bydgoszcz. Te miasta ze sobą
rywalizują w naszym prywatnym rankingu. Kiedy byliśmy we Wrocławiu, zbieraliśmy
szczęki z podłogi. W jednym z pokoi mieliśmy taką sytuację: musieliśmy się
nieźle nagimnastykować - nie chcę zdradzać szczegółów. Byliśmy w takim szoku,
że powiedziałem wówczas do Agaty, która trzymała krótkofalówkę: "Weź zapytaj
mistrza gry, czy to się dzieje naprawdę." (śmiech) Ale nasz numer 1 znajduje
się w Bydgoszczy.
A: Żadne inne miasto nie pozostawiało nas w
takim stanie jak Wrocław czy Bydgoszcz. Choć przyznaję, że ja w pewnym momencie
się zastanawiałam, gdzie znajduje się granica kreatywności i pieniędzy.
Słyszeliśmy już o pokojach, których budowa kosztowała kilkaset tysięcy.
Przyznaję, że ciekawi mnie,
czy skoro odwiedziliście już tak wiele pokoi, to jesteście traktowani inaczej.
Czy jesteście zapraszani przez firmy w zamian za opinię?
A: Nie praktykujemy tego, bo byłoby to
bardzo zobowiązujące. Samo
wystawianie ocen jest bardzo trudne. Zdarza się, że pokój jest średni, ale
widzimy, że twórcy są bardzo zaangażowani w to, co robią – mamy wtedy problem z
wydaniem opinii. Choć i tak staramy się oceniać dość łagodnie.
W: Ktoś kiedyś powiedział, że jeżeli my
dajemy pokojowi 5/10, to znaczy, że ten pokój jest okropny (śmiech).
Muszę poruszyć temat
tragedii w Koszalinie. Coraz więcej escape roomów zamyka się po tym wydarzeniu.
Jaka przyszłość czeka według Was tę branżę? Czy liczba pokoi zagadek w Polsce nadal
będzie spadać?
W: Myślę, że to się w pewnym momencie zatrzyma
i rozpocznie się tendencja wzrostowa. Na pewno był zastój w chodzeniu do escape
roomów. Nawet my mieliśmy dość długą, dwumiesięczną przerwę i to nie dlatego,
że się baliśmy. Pokoje albo były w danym czasie kontrolowane, albo przechodziły
jakieś zmiany i były chwilowo zamknięte, więc mieliśmy problemy z rezerwacją. Obecnie
budują się kolejne pokoje. Według mnie nie ma takiej możliwości, by przemysł
escape roomów zniknął. Ludzie będą chodzić do pokoi. Może taka rozrywka będzie
droższa, bo trzeba będzie sprostać większym wymaganiom, chociażby w
przystosowaniu lokalu, może będzie nieco mniej odwiedzających. Ale branża nie
zniknie.
A: Ja, gdy usłyszałam o tej okropnej
tragedii, miałam taką myśl, że to będzie wyjątkowo trudny cios dla branży
między innymi przez to, jaki wydźwięk miała tragedia w Koszalinie w mediach.
Informacje o bezpieczeństwie i dobrych stronach escape roomów się nie
przebijały. Ale teraz nastał moment odwrócenia i obecne są pozytywne głosy na
temat tej branży. Escape roomy przechodzą kontrole, ewakuacje i udowadniają, że
są bezpieczne. Nigdy nie mieliśmy takiego poczucia, że w pokoju jesteśmy
zagrożeni. Oczywiście zdarzały się pojedyncze przypadki pokoi, które wymagały
poprawek, ale większość właścicieli escape roomów cechuje uważność i troska o
bezpieczeństwo.
Opowiedzcie trochę o swoich
statystykach.
W: Odwiedziliśmy 398 pokoi. Zaczęliśmy w
czerwcu 2016 roku. Przez pierwszy rok udało nam się wydostać z 200 pokoi.
Zdarzało się, że odwiedzaliśmy 12-14 pokoi w jeden weekend. Jeśli dobrze się to
rozplanuje, to nawet nie czuć zmęczenia. Staramy się wyspać, rano robimy tak ze
trzy pokoje, później mamy długą przerwę na obiad, a potem rozpoczynamy sesję
wieczorną (śmiech).
Czy po tylu odwiedzonych
escape roomach zdarza Wam się z jakiegoś pokoju nie wyjść?
W: Coraz rzadziej. Żartujemy, że jak nie
uda nam się wyjść z jakiegoś pokoju, to znaczy, że jest nielogiczny (śmiech). A
tak na serio, to raczej zdarzało się nam to na początku naszych ucieczek.
A jaki jest Wasz rekord?
W: 2 minuty. Ale to był błąd w pokoju.
Klucz do wyjścia znaleźliśmy po dwóch minutach. Czasami zdarza nam się jednak
wychodzić po dwudziestu minutach.
Czy macie wśród znajomych
osoby, które były w escape roomie, ale zupełnie im się nie spodobało?
A: Nie, raczej nie. Mamy trochę znajomych,
którzy byli kilka razy z nami w escape roomie. Spodobało im się i później już
odwiedzali pokoje sami. Bywa, że kiedy rozmawiam z osobami, które nigdy nie
były w escape roomie, to słyszę: "Brzmi fajnie, ale to chyba nie mój klimat,
nie odnalazłabym się w tym." Zdarzają się więc ludzie, którym wydaje się, że
pokoje zagadek nie są dla nich… Choć sądzę, że mogliby zmienić zdanie po
pierwszej rozgrywce.
W: Ale oczywiście escape roomy mają swoich
hejterów. Po tragedii w Koszalinie czytaliśmy w Internecie komentarze typu "Chodzenie
po escape roomach? Niech się do roboty wezmą!", "400 escape roomów?! Oni są
podstawieni!".
Jakie miasto macie teraz w
planach?
W: Od dłuższego czasu mamy w planach Kraków
i myśleliśmy też o Poznaniu. Ale teraz trzeba chwilę poczekać, w związku z
kontrolami i wprowadzanymi zmianami pokojów.
A:
Chcielibyśmy też wrócić do
Wrocławia. I oczywiście regularnie odwiedzać miejsca blisko Trójmiasta. Czas
nadrobić zaległości.
A Wy ile escape roomów odwiedziliście? :D
Sara