Mimo iż bliżej nam już do weekendu niż do poniedziałku,
postanowiłam na chwilę wrócić do tego, znienawidzonego przez większość osób, dnia (ale pamiętajcie, najgorszych jest tylko tych 5 dni po weekendzie!)
Z tym, że swój dzień ma i bułka, i teściowa, i sąsiad,
musimy się pogodzić. Z trudnością, ale trzeba. Za to Dzień Kota osobiście mogę
obchodzić z przyjemnością, przyozdabiając rysunkami przedstawiającymi te urocze zwierzątka moje notatki z
geografii (chociaż słowo przyozdobić to tutaj raczej znaczne naciągnięcie, bo
oprócz tytułu beztalencie krawieckie i aktorskie, przysługuje mi również
zaszczytne miano antytalentu malarskiego).
Tak się składa, że bliżej mi do kociary niż wielbicielki
psów. W ten weekend, już po raz drugi w moim życiu, miałam okazję brać udział w
niecodziennym wydarzeniu – Międzynarodowej Wystawie Kotów Rasowych. Co ciekawe,
odbywała się ona w moim liceum. Wierzcie mi, to dziwne uczucie - przychodzić do
szkoły przed zakończeniem ferii.
Co podobało mi się na takiej wystawie, a co zdecydowanie bym
zmieniła?
+ mnóstwo różnych ras, a także więcej niż jeden
przedstawiciel danej rasy – można było porównać kotki ze sobą, doszukać się
różnic.
+ wizytówki i ulotki – jeśli ktoś chciał, mógł zorientować
się, ile kosztuje zakup danego kota, porozmawiać z właścicielami, zebrać
informację o hodowli rasy. Wystawa ta to w sumie nie tylko okazja do
pooglądania, ale i do kupienia.
+ niektórzy właściciele naprawdę się starali – pokazywali zdjęcia
swojego kotka (a nawet kilku!), czy to na tablecie, czy na laptopie, prezentowali go poza jego posiadłością, pozwalali
głaskać, a nawet robić sobie z nim zdjęcia. Byli naprawdę przyjaźnie nastawieni
i umożliwiali kontakt z kotem.
- zasłanianie kotów! To wystawa czy zabawa w chowanego? Niektóre
kociątka miały zasłony, zasłonki, ręczniki, kocyki, folie i były przykryte,
czym tylko możliwe – czyżby były tak brzydkie, że właściciel nie chciał się
nimi chwalić? To co robił na wystawie?
- wysokie ceny. Tak naprawdę, jeśli ktoś chciałby się wybrać
całą rodziną na taką wystawę, wstęp kosztowałby prawie 40 złotych. Trochę dużo.
- brak tabliczek z rasą przy niektórych kotach. Patrzę,
patrzę, ale niestety nie mam rentgena w oczach ani Wikipedii w głowie i nie
dałam rady odgadnąć wszystkich ras. Jasne, zawsze można się spytać, ale co, gdy
właściciel jest akurat nieobecny/zajęty? Uważam, że obowiązkiem powinny być
wywieszki z nazwami ras.
A czy Wy kiedykolwiek byliście na wystawie kotów? A może
wolicie psy?
Mnie niestety postawiono ultimatum – dopóki nie znajdę sobie
chłopaka, nie dostanę kota. Hahaha. Oczywiście żartuję, ale zostanie starą
panną z kotem chyba mało komu się uśmiecha. Więc kot w drugiej kolejności.
Pozdrawiam Was serdecznie!
Sara
Jeśli chodzi o koty domowe to lubię jedynie te malutkie... :) słodkie są :) a generalnie wolę psy, choć moim ulubionym zwierzakiem jest ryś.. dziki, bo dziki ale w sumie też kot!:)
OdpowiedzUsuńJa mam jednego kotka;)
OdpowiedzUsuńhttp://karolina-life-and-fashion.blogspot.com/
Slodziaki <3
OdpowiedzUsuń♥blog-klik♥
.. i co z tym chłopakiem..znalazłaś?
OdpowiedzUsuńNie, czekam aż on mnie znajdzie ;)
Usuń