Posty kobiet są tak
nieuporządkowane jak ich fryzury.
Nie wiem, kto to powiedział, ale miał rację. Tak naprawdę
właśnie to wymyśliłam.
Dzisiaj będzie miszmasz. I to wcale nie dlatego, że nie mam
pomysłu na notkę. Chciałabym Wam tyle opowiedzieć, że upchnę wszystko w jednym
poście. Idziecie na to? Nie macie wyjścia. :)
Na pewno słyszeliście w radiu i telewizji o zasypanych
wioskach w Lubelskiem. Reporterzy RMFu dowozili nawet świeże pieczywo
mieszkańcom jednej ze wsi. My jednak postanowiliśmy wybrać się w tamte rejony.
Drogi, którymi jechaliśmy, okazały się przejezdne, ale zaspy na poboczach
przerażały swymi rozmiarami. Skoro Suwałki są nazywane polskim biegunem zimna,
to może województwo lubelskie powinno być ochrzczone obszarem śnieżnych zasp?
Nie dość że osiągają tam one gigantyczne rozmiary, to jeszcze śnieg potrafi
leżeć do kwietnia… O czym zresztą wspominałam już w jednym z wpisów (kliknijcie jeśli
chcecie zobaczyć święconkę wśród białego puchu).
O Ukrainie było ostatnio w mediach sporo. To i ja
postanowiłam w jakiś sposób nawiązać do tematu tego kraju (ach, ten
konformizm). Nie zamierzam jednak wtrącać się w sprawy polityczne (bo wychodzę
z założenia, iż nie należy wypowiadać się na tematy, o których nie mamy
zielonego pojęcia). Podzielę się z Wami natomiast ukraińskimi pocztówkami.
Możliwe, iż zastanawialiście się wiele razy, co też ludzie
wypisują na kartkach, które dostaję. Uchylę rąbka tej pilnie strzeżonej
tajemnicy ;) Na pierwszy ogień idą pocztówki ukraińskie:
Prócz stałych fragmentów typu pozdrowienia i życzenia oraz
wyrażenie nadziei, że kartka przypadnie nam do gustu, nadawcy wypisują
najróżniejsze rzeczy. Opisują pocztówkę, swoje miasto, życie.
Niektórzy dzielą
się tym, z czego są dumni. I tak np. Tatiana postanowiła poinformować mnie o
tym, iż jej córka zdała egzamin na uniwersytecie, a studiuje filologię
ukraińską… Olga (która napisała kartkę po polsku po dwóch miesiącach nauki
naszego języka!) pochwaliła się, że niedługo weźmie ślub. Naprawdę miło czyta
się tak osobiste wyznania, tworzy to swoistą więź między nadawcą a adresatem.
Ludzie, o dziwo, często piszą o pogodzie. Niektórzy (nawet
ja już przejęłam ten nawyk), tuż obok daty, piszą temperaturę, która panowała w
dniu pisania wiadomości :)
Inni wspominają o mrozie, burzach śnieżnych… Ale np. Anastasia dostrzegła plusy
aury – mimo mrozu panującego w Kijowie, stwierdziła, ze lato niedługo przyjdzie
:D
Z Ukrainy dostawałam kartki w różnych językach. Niektóre pisane były po
rosyjsku bądź ukraińsku (i tłumaczone przez moją mamę, ja nadal kojarzę tylko
kilka literek cyrylicy, a moja znajomość rosyjskiego ogranicza się do słówek nadzieja, dzień dobry, cześć, dziękuję,
pies i co, których i tak zapewne
nie wypowiadam w 100 procentach dobrze), inne w całości po angielsku, zdarzały
się też pół na pół oraz, wspomniana już, widokówka od Olgi (ktoś chce się uczyć
naszego ojczystego języka, czy to nie zaskakujące?)
Niestety, wszystko, co dobre, szybko się kończy. Wstawanie
przed siódmą – witaj znowu!
Sara
Bardzo ciekawy post :) Snieg <3
OdpowiedzUsuńMasz moze ochote na wspolna obserwacje na Facebook'u? :)
Rowniez obserwuje na fb i bloglovin :)
Usuńnie byłam nigdy tam
OdpowiedzUsuńPretty photos, too much snow!! Thanks for the visit.
OdpowiedzUsuńeffortlesslady.blogspot.ca
Jejku jak ja tęsknie za śniegiem! Czemu u mnie nie ma Go w takich ilościach... eh :/ Pocztówki urocze, do mnie ostatnio doleciała kartka wypisana w części po Polsku z Francji :-) Dziewczyna również uczy się naszego języka, co mnie mile zaskoczyło :)
OdpowiedzUsuńUkraina jest niezwykła i zaskakująca :) Lwów oczarowuje mnie za każdym razem gdy tam jestem.. boli mnie tylko gdy widzę wszystkie te piękne kamienice, a często tak niezadbane.
OdpowiedzUsuńZaspy ogromne, aż trudno uwierzyć, że już teraz tak się ociepliło i wszystko topnieje... Jak już nastała wiosna.
Jeejku ile śniegu :O U mnie od około dwóch tygodni brak śniegu i czasem zawita słoneczko <33
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia ;3
KLIK-BLOG