Dublin nie jest tanim miastem.
Ale to stolica. Więc… musiałam tam polecieć, no musiałam. :D
Dublin – jak się tam dostać?
Do Dublina dolecieliśmy z
lotniska w Bydgoszczy, zaś w Polsce lądowaliśmy w Modlinie. Skąd takie
nietypowe zestawienie? Wychodziło najkorzystniej, poza tym nie chcieliśmy
zostawać w Dublinie zbyt długo.
Dublin – gdzie spać?
Na pewno nie tam, gdzie my.
Wybraliśmy Avalon House, hostel o dość dobrej lokalizacji (10 minut drogi od
Katedry św. Patryka, 5 minut od parku St Stephen’s, 15 minut od Temple Bar).
Jednak stan hostelu wołał o pomstę do nieba. Było ciasno, wiele rzeczy się psuło.
W pokoju dwunastoosobowym nie było praktycznie nic oprócz łóżek. Nawet gniazdek
nie starczyło dla wszystkich… Nie postawiono tam żadnych stoliczków, szafek,
nic. Skrytki, w których można trzymać walizki, znajdowały się na parterze, a
nie, jak w innych hostelach, które odwiedzałam, w pokojach. W dodatku śniadanie
było serwowane dopiero od 7:30, przez co nie mogliśmy go zjeść przed wylotem.
Kiedy zapytałam, czy istnieje możliwość zapakowania jakiegoś prowiantu dla nas,
usłyszałam odmowę. Mimo że zapłaciliśmy za to śniadanie. :/ W hostelu mieliśmy
też dwie niemiłe przygody. Zacznę od tej mniej przykrej – ukradziono mi czapkę.
Położyłam ją we wspólnej kuchni, gdzie panował niemały rozgardiasz, a kiedy
wychodziłam, już jej nie było… Ale dobra. Na szczęście przyszła wiosna. ;)
Drugiej przygody stanowczo nikomu nie życzę. W naszym dormitorium spał chłopak,
który… chrapał. Jeny, nie sądziłam, że można tak chrapać. Głośno i bez przerwy.
Prosiliśmy go, by przestał, próbowaliśmy go obudzić, nawet wyzywaliśmy.
Przyznaję, że chciałam w niego czymś rzucić. Ostatecznie zrzuciłam but obok
jego posłania, myśląc, że hałas go zbudzi. Nic z tego. Nie dało się spać. Jedna
z dziewczyn poprosiła o zmianę pokoju. W końcu i ja postanowiłam wziąć sprawy w
swoje ręce. Poszłam do recepcji i po chwili przyszedł pracownik. Wyobraźcie
sobie, że on także nie mógł dobudzić tego chłopaka. Gadał i gadał, i nic. W
końcu – udało się. Okazało się, że facet jest nieźle naćpany. Dyskutował,
awanturował się, narzekał. Ale przenieśli go. A my, o 2 w nocy, w końcu
zasnęliśmy… Wiecie co. Nie polecam.
Dublin – jak się poruszać?
I tu mam niezłą zagwozdkę. Bo
teoretycznie po Dublinie można poruszać się pieszo. Tym bardziej jak jesteście
tam na jeden dzień i chcecie zobaczyć tylko najważniejsze miejsca położone
blisko siebie albo spędzacie w Dublinie dużo czasu i możecie sobie pozwolić na
długie spacery. My w stolicy Irlandii spędziliśmy niecałe 2 dni i drugiego dnia
kupiliśmy Leap Karty. Głównie dlatego, że bolały nas nogi, a chcieliśmy udać
się w nieco oddalone od centrum miejsca. Karta – chociaż droga – była dobrą
decyzją. Jeśli będziecie chcieli w Dublinie zwiedzić jakieś miejsca w środku
np. więzienie Kilmainham Gaol czy Browar Guinnessa, karta na pewno Wam się
przyda.
Dublin – co przywieźć?
W Irlandii, podobnie jak w
Wielkiej Brytanii, można zrobić ogromne zakupy. I przywieźć pyszne ciasteczka z
masłem orzechowym. Maciek spędził mnóstwo czasu w sklepach z płytami i księgarniach, w tym w księgarni wielkiej jak hipermarket –
Chapters. Ja w tym czasie buszowałam w Tesco, aby znaleźć vegemite dla M. (ja
już próbowałam – nigdy więcej tego ohydztwa!) i słodycze dla moich rodziców i
brata. Oczywiście sięgnęłam po czekolady
i batoniki Cadbury, słynne i uwielbiane przez naszą rodzinę Reese’s, a także,
dla spróbowania, ciacha figowe. W Dublinie kupiłam również kilka pocztówek. Aż
trudno uwierzyć, że do tej pory nie miałam żadnych widokówek z tej stolicy!
Dublin – ile wydać?
Czas na małe zestawienie kosztów.
Bilet do Dublina - 89zł
Transport z lotniska do centrum –
najtańszy 3,30 euro (niecałe 15zł), ale jeśli zależy Wam na czasie, możecie
wybrać taki za 8 euro (36zł).
Hostel – 18 euro/80zł za noc
Leap Card 24h (karta na
komunikację miejską) – 10 euro/45zł
Pocztówki – 1 euro/4,5zł za 3 kartki; od 30 do 60 centów (od 1,35zł do
2,70zł) za jedną kartkę
Hamburger w McDonaldzie – 1 euro
(4,5zł)
Ale cheeseburger już 1,5 euro
(6,75zł)…
Kawa w Starbucksie (droga jak
wszędzie) – 4,10 euro (18,45zł)
Czekolada – 1 euro (4,5zł)
Przyjęłam kurs euro 4,5zł.
To przykładowe ceny. W sumie taka
wycieczka kosztowała mnie ok. 550zł, wliczając w to loty, 2 noce w hotelu,
jedzenie w Dublinie, Leap Kartę, powrót z Warszawy do Torunia, pamiątki.
Nie jest źle. ;)
Jeśli chcecie wiedzieć coś więcej
o Dublinie, pytajcie! :)
Sara
Dublin faktycznie wydaje się drogi, ale z drugiej strony... Mają tam euro. A wiadomo jak euro wypada przy złotówkach i polskich wypłatach. :p Ach te widoczki z samolotu! <3 Chciałabym je w końcu ujrzeć na żywo. :D
OdpowiedzUsuń