Nie wiem, czy to będzie kwiecień, maj, a może dopiero
czerwiec? Ale myślenie o tych rzeczach podtrzymuje mnie na duchu.
1. Kupię bilety na "Aidę".
Te, które tak dzielnie upolowałam na
początku roku, niestety przepadną. Zobaczenie spektaklu w Teatrze Roma jest
jednym z moich celów na ten rok. Właściwie to bilety na kolejne miesiące można
kupić już teraz, ale życie to obecnie jedna wielka niewiadoma, przyznacie?
Właściwie nic nie można zaplanować i człowiek niczego nie jest pewien.
2. Kupię bilety na "Miss Saigon".
2. Kupię bilety na "Miss Saigon".
To również mój cel na 2020.
Nie ma jednak informacji, kiedy odbędą się kolejne spektakle – może dopiero w
październiku.
3. Zaplanuję kolejną podróż.
Jak dobrze, że udało mi się
jeszcze polecieć na Cypr przed rozpętaniem się epidemii koronawirusa w Europie.
Trochę mniej dzięki temu jęczę i narzekam. W co będę celować, gdy nie będzie już takiego zagrożenia i zamkniętych granic? Prawdopodobnie w kilkudniową
podróż po Bałkanach – chciałabym wykorzystać moje wygrane bilety Flixbusa.
4. Kupię kawę lawendową w kawiarni.
Niektóre z lokali
gastronomicznych sprzedają obecnie jedzenie na wynos. Ale ja wolę nie wychodzić z domu.
5. Spotkam się z przyjaciółmi.
Zarówno tymi z Torunia, jak i
tymi z Warszawy. Teraz piszemy na Facebooku, ale rozmawiamy też przez telefon
albo dzwonimy do siebie na messengerze. Mam wrażenie, że koronawirus sprawia,
iż jesteśmy bardziej samotni. Czujemy się bardziej samotni. Moja kumpela ze
studiów wysłała mi obrazek idealny obrazujący obecną sytuację:
Ja nie jestem typem człowieka, który każdy wieczór spędza ze
znajomymi w klubach. Rzadko wychodzę. Lubię siedzieć w domu. Ale teraz brakuje
mi kontaktu z innymi ludźmi. Martwię się o nich. Dobija mnie też perspektywa
tego, że nie wiadomo, ile ta cała sytuacja potrwa.
6. Wypożyczę kilkanaście książek z biblioteki.
Przed zamknięciem uczelni wypożyczyłam zdecydowanie za mało
książek. Przedwczoraj zamówiłam jakieś zapasy z Empiku, ale na ile starczą? Na pewno
krócej niż zapasy papieru toaletowego… Gdy tylko otworzą biblioteki, ruszam na
łowy.
7. Nadrobię zaległe wizyty u lekarzy, które mi odwołali.
To postanowienie może brzmi śmiesznie. Ale przez koronawirusa przepadła mi chociażby wizyta u specjalisty, na którą
czekałam dwa miesiące. Chciałam zrobić rutynowe badania, sprawdzić, czy
wszystko w porządku. To musi poczekać. Prawdopodobnie odwołam też dentystę –
trochę się naczytałam historii w stylu: "ginekolog miał koronawirusa. Przyjął
141 pacjentek".
8. Obejrzę film w kinie.
Ciekawe, czy za 3 miesiące nadal będą
grali to, co teraz…?. Przed epidemią chciałam iść na "Doktora Dolittle",
myślałam też o "Emmie". To trochę dziwne, gdyby w maju albo w czerwcu nadal
grali to samo w kinach… Ale nawet jeśli puszczą nowe filmy, na pewno znajdę coś dla
siebie. Obecnie trochę ratuję się Netflixem.
Niestety, na razie nie mogę napisać, że pojadę na Openera.
Wczoraj odwołali Eurowizję. Czy Openera czeka to samo?
Dajcie znać, co Wy zrobicie, gdy skończy się ta okropna
epidemia!
Sara
Epidemia nie skończy sie tak szybko jakbyśmy sobie tego życzyli. Dlatego oprócz robienia planów "na po" równie ważne jest robienie planów "na w trakcie" epidemii.
OdpowiedzUsuńPo dzisiejszym komunikacie rządu czuję się jakbym dostał 3 miesiące (12 tygodni) tymczasowego aresztowania. Na szczęście mogę dowolnie wychodzić z "celi" (dom) na "spacerniak" (mały ogródek).
Szkoda że w komentarzach nie można dodawać zdjęć. Wirus nie był w stanie odwołać przyjścia wiosny i przyjemnie było patrzeć na kepę żonkili pod kasztanem szykującym pąki do pełnego rozkwitu za jakieś 2-3 tygodnie.