Ostatnio
natknęłam się na zajawkę na Facebooku, która zachęcała do przeczytania posta o
planach podróżniczych blogerów na ten rok. Kliknęłam. Nie wyobrażacie sobie
mojego oburzenia, gdy w tekście przeczytałam coś mniej więcej w tym stylu "nie możemy jeszcze nic zdradzić". Serio?
W
takie clickbajty dziś się bawić nie będę i co mogę, i co wiem, to Wam powiem. Jak przedstawiają się moje plany
podróżnicze na ten rok? Zakładając, że nie umrzemy wszyscy pokonani przez
koronawirusa.
Zacznę
od tego, że trochę zmieniam w głowie moje podejście do podróży. Nie naciskam
już tak bardzo na stolice – wiem, że prędzej czy później je zwiedzę. Poza tym
jestem bardzo chętna na podróż z kimś nowym, z kimś, z kim jeszcze nie byłam za
granicą. Może się uda to zrealizować.
Jedyną
pewną podróżą jak na razie jest Cypr, loty już kupione, domek na Airbnb
zarezerwowany. Lecimy na krótko, bo na wyspie spędzimy zaledwie dwa dni. W tym
czasie mam nadzieję, uda nam się zobaczyć Larnakę oraz Nikozję. Wierzę, że na
Cyprze można by spędzić tydzień albo i dwa, jeżdżąc po całej wyspie, bo jest
tam co oglądać. Ale nas ogranicza praca mojej mamy i… kot.
No
właśnie – Nicoś. Ze względu na niego nie wyjedziemy już nigdzie we czwórkę. O
wakacjach rodzinnych nie ma mowy. Zresztą Dawid nie jest zainteresowany
wyjazdem do ciepłych krajów, a moi rodzice z kolei nie chcą myśleć o zimnym
Bałtyku. Co zrobimy w wakacje – jeszcze nie wiemy. Wiem jedynie, że ja spędzę
dwa tygodnie w… Chełmnie! Na praktykach. To może brzmi śmiesznie, Chełmno nie
jest bowiem ani zbyt dużym, ani zbyt znanym miastem. Mnie jednak ta informacja
ogromnie ucieszyła, bo rozwiązał się mój problem pt. "Gdzie odbyć praktyki, by
się za bardzo nie narobić?" Oczywiście nie chciałam wylądować w szpitalu psychiatrycznym, bo to
by mnie jeszcze bardziej dobiło. Wolałabym kserowanie dokumentów w urzędzie. Ale
praktyki w Chełmnie i badania terenowe też wydają się naprawdę niezłą opcją.
Liczące niecałe 20 tys. mieszkańców miasto położone jest 50 km od Torunia. Jeszcze nie wiem, co dokładnie będziemy badać, ale na pewno będzie to coś związanego z psychologią środowiskową.
Do
końca roku muszę wykorzystać moją nagrodę, czyli vouchery FlixBusa na podróż w
dowolnym kierunku i z powrotem. Zastanawiałam się, w jaki sposób najlepiej
spożytkować tę wygraną. Mogłabym wybrać jakieś miejsce w Polsce, mogłabym
postawić na wyjazd zagraniczny… Ale jest jeszcze jedna opcja i wydaje mi się,
że właśnie na nią się zdecydujemy. Chciałybyśmy udać się z mamą do jakiegoś
kraju samolotem, a następnie stamtąd pojechać gdzieś FlixBusem – prawdopodobnie do
miasta, do którego nie latają tanie linie z Polski. Po głowie chodziły mi
Bałkany. Można by lecieć do Zadaru, a następnie pojechać do Zagrzebia, do
Lublany, Belgradu… Na coś będę musiała się zdecydować.
Przez
moment chodziła nam z mamą po głowie także wycieczka do ogrodów Keukenhof w
Holandii. Aby zobaczyć tulipany, trzeba jechać w konkretnym terminie, najlepiej w drugiej połowie kwietnia. Ale coś mi się wydaje, że odłożymy tę wycieczkę na
przyszły rok.
W
ostatnich dniach pojawił się również pomysł, abyśmy z Maćkiem wybrali się do
Liverpoolu. Już nie jako para, ale nadal jako wielcy fani Beatlesów. Taka
wyprawa chodziła mi po głowie od lat, ale zawsze coś stawało na przeszkodzie –
a to funt drogi, a to może jednak stolica… Ostatnio jednak, gdy mój wykładowca,
prowadzący zajęcia o muzyce, pokazywał nam zdjęcia z Muzeum Beatlesów w
Liverpoolu, znów zaczęłam marzyć o wycieczce do tego miasta. Maciek
zaproponował, że moglibyśmy lecieć tam razem, najlepiej w tym roku, dopóki nie
zmienią się przepisy dla podróżujących po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii.
Takie
są pomysły. A co z tego wyjdzie? Zobaczymy. Na liście tegorocznych celów widnieją "przynajmniej trzy podróże zagraniczne"...
A
Wy dokąd wybieracie się w tym roku?
Sara
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie miłe słowa, komplementy, ale także za rady i konstruktywną krytykę.
Thanks for all kind words, compliments but also for advice and constructive criticism.