Minęło sporo czasu, odkąd pojawił się na tym blogu
ostatni wywiad. Mam nadzieję, że uznacie, iż wracam z małą petardą. :D
Porozmawiałam bowiem z kobietą pracującą w… stolarni. Wyobraźcie sobie, że w
Toruniu znajduje się pracownia stolarska, do której każdy może przyjść, by trochę
pomajsterkować i pobawić się z drewnem. Dodam jeszcze, że byłA to dla mnie bardzo ważna rozmowa - zazwyczaj publikowane na tym blogu wywiady przeprowadzane były mailowo bądź przez fejsa, zaś ta rozmowa odbyła się twarzą w twarz.
Zacznę
od pytania, które pewnie wszyscy Pani zadają – jak zaczęła się Pani przygoda z
pracą w stolarni?
(śmiech) Zanim powstało to miejsce, odkryłyśmy w sobie,
wraz z Asią, pasję do majsterkowania i remontów. Stopniowo to hobby się
rozwijało, jednak z czasem w domu zaczęło brakować miejsca, przeszkodą stał się
również hałas. Początkowo założyłyśmy z Asią stowarzyszenie, ale jak to w XXI
wieku, każdy jest zabiegany, brakuje czasu. Poza tym nie miałyśmy konkretnego
lokum. Wnioskowałyśmy do miasta o lokal, niestety, nic z tego nie wyszło.
Stwierdziłyśmy więc, że na własną rękę musimy zacząć działać. Wynajęłyśmy
lokal, który funkcjonuje do dziś. Założyłyśmy stolarnię z myślą o ludziach
takich jak my, o osobach, które lubią majsterkować, ale nie mają przestrzeni
czy odpowiednich narzędzi. Chciałyśmy stworzyć miejsce, w którym w spokojnej,
przyjaznej atmosferze można by pomajsterkować.
Na czym polega Pani praca w stolarni?
Na czym polega Pani praca w stolarni?
Trudno właściwie określić, czym głównie się tutaj
zajmujemy. Organizujemy warsztaty zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych, a także
urodziny dla najmłodszych. Wykonujemy też oczywiście zlecenia stolarskie,
szafki, półki itp. Co więcej, nasza pracownia jest otwarta dla
wszystkich osób, które po prostu chcą przyjść i pobawić się z drewnem.
Jak reagują ludzie, gdy mówi im Pani o swoim zajęciu?
wszystkich osób, które po prostu chcą przyjść i pobawić się z drewnem.
Jak reagują ludzie, gdy mówi im Pani o swoim zajęciu?
Poza pracą tutaj, uczę w szkole. Gdy rozmawiałam o tym z
koleżankami i kolegami, to oczywiście pierwsze, co się pojawiało na ich
twarzach, to zdziwienie. Zadawano mi pytania: "Ale jak to? Same to robicie?".
Największe zaskoczenie widoczne było, rzecz jasna, na twarzach panów, ale
kobiety także były zdziwione. Jednak trwało to chwilę – później następowały
pytania i pozytywne reakcje. Nie spotkałyśmy się raczej z nieprzyjaznymi
komentarzami. Nikt nam w twarz niczego złego nie powiedział, nie usłyszałyśmy
niczego w stylu: "Ale jak to, dziewczyny w takim zawodzie? Nie dacie sobie
rady". Miałyśmy do czynienia głównie z pozytywnymi reakcjami, chociaż nie wiem,
co ludzie mówią za plecami (śmiech).
Czy zdarzały się zatem jakiekolwiek przykre sytuacje, w których czuła się Pani traktowania inaczej niż mężczyzna?
Czy zdarzały się zatem jakiekolwiek przykre sytuacje, w których czuła się Pani traktowania inaczej niż mężczyzna?
Czasami na Facebooku zdarza się, że ktoś nas skrytykuje,
ale nie w odniesieniu do płci. Nazwałabym to raczej zwykłym czepianiem się. Od
czasu do czasu pojawiają się komentarze, mogące uchodzić za szowinistyczne, ale
od razu je ucinamy, a panowie szybko reflektują się, że powiedzieli coś nie
tak. Myślę, że te teksty nie wynikają z ich złej woli. Na przykład, gdy wbijamy
coś młotkiem, to bywa, że pan zapyta: "Może coś Wam pomóc z tym młotkiem, bo
widzę, jak się męczycie?". Ale zazwyczaj w takich zadaniach nie chodzi o siłę,
lecz o precyzję. Moja reakcja jest w takich sytuacjach dość gwałtowna, ale
panowie od razu przyznają, że nie mieli złych zamiarów, że ich słowa były
zupełnie nieprzemyślane.
Czy spotkała się Pani ze stwierdzeniami, że skoro jest Pani kobietą i pracuje w stolarni, to radzi sobie Pani gorzej niż mężczyzna?
Czy spotkała się Pani ze stwierdzeniami, że skoro jest Pani kobietą i pracuje w stolarni, to radzi sobie Pani gorzej niż mężczyzna?
Zdecydowanie spotykałam się raczej z żartami, niż z
przykrymi słowami. Zgadzam się, że takie stereotypy jak ten, że praca stolarza
to zdecydowanie męski zawód, są jak najbardziej obecne w społeczeństwie. Muszę
przyznać, że ja już jako dziecko uwielbiałam robić różne rzeczy z drewna. Ale
ani mnie samej, ani moim rodzicom nie przyszło do głowy, że mogę się tym
zajmować w przyszłości, że jako dziewczyna mogłabym iść do szkoły zawodowej, by
uczyć się na stolarza. Było to mocno zakorzenione zarówno w głowach moich
rodziców, jak i w mojej. Wszyscy myśleli, że mogę to traktować jako rozrywkę, a
nie jako zawód.
Czy rozpoczynając pracę w stolarni, obawiała się Pani negatywnych słów pod swoim adresem?
Czy rozpoczynając pracę w stolarni, obawiała się Pani negatywnych słów pod swoim adresem?
Myślę, że nadal mamy takie obawy, że w środowisku
stolarskim krążą komentarze mówiące o tym, że my, dziewczyny, nie poradzimy
sobie. Z Asią bardziej chyba obawiałyśmy się tego, że panowie nie będą chcieli
do nas zaglądać. To dopiero teraz powoli się zmienia. Wydaje mi się, że męskie
ego nie pozwala mężczyznom przyjść i powiedzieć: "Dziewczyny, nauczcie mnie
czegoś" w takiej męskiej branży, męskim fachu. Odwiedza nas zdecydowanie więcej
kobiet. Chociaż mężczyzn przybywa, co nas bardzo cieszy. Nigdy nie myślałyśmy o
tym miejscu jako pracowni tylko dla kobiet.
Jak, na przestrzeni lat, traktują Panią, kobietę pracującą w stolarni, inne osoby?
Jak, na przestrzeni lat, traktują Panią, kobietę pracującą w stolarni, inne osoby?
Nasza pracownia istnieje stosunkowo krótko, więc trudno
mi tutaj dostrzec jakąś różnicę. Tym bardziej że nie mamy nad sobą szefa. Z
moich obserwacji wynika jednak, że o ile kiedyś praca kobiety w tartaku czy
stolarni uchodziła za coś niecodziennego, to teraz staje się to coraz
powszechniejsze.
Jak zareagowali Pani bliscy, gdy dowiedzieli się, że chce Pani pracować jako stolarz?
Jak zareagowali Pani bliscy, gdy dowiedzieli się, że chce Pani pracować jako stolarz?
Moi rodzice mieszkają blisko mnie, mamy bardzo dobry
kontakt. Obserwowali od dłuższego czasu, że moja pasja do majsterkowania się
rozwija. Zatem gdy ogłosiłyśmy z Asią, że chcemy założyć pracownię, to nie był dla moich rodziców wielki szok.
Może nie myśleli, że to się rozwinie aż tak, że otworzymy biznes. Nie mieli pewności, że damy radę z taką działalnością. Poza tym rodzice martwili się, że nie poradzimy sobie
pod względem fizycznym. Do dzisiaj słyszę: "Wykończysz się!", bo jednak pracuję
na dwa etaty. Faktycznie praca w stolarni do lekkich nie należy.
Więcej o Pracowni CECH przeczytacie tutaj. Jestem pewna, że przemiłe panie ucieszą się, gdy dostaną od Was lajka. ;)
Uściski
Sara
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie miłe słowa, komplementy, ale także za rady i konstruktywną krytykę.
Thanks for all kind words, compliments but also for advice and constructive criticism.