poniedziałek, 4 czerwca 2018

Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu



Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu. Mnie zaprowadziły tam już po raz drugi.

Czy wiecie, że pierwszy post na tym blogu nosił tytuł "Miasto policjantów, złodziei i turystów"? I był to właśnie post o Rzymie. Po prawie pięciu latach powróciłam do tego miasta, więc Rzym powraca też na bloga. Była to podróż inna niż wszystkie. Pierwszy raz pojechałam za granicę z moją babcią, która spełniła swoje marzenie o wycieczce do Watykanu. Ta wyprawa w niczym nie przypominała moich dwudniowych maratonów. Zwiedzaliśmy spokojnie, robiąc sobie zdjęcia przy każdym zabytku wszystkimi możliwymi telefonami i aparatami. Nie musieliśmy się spieszyć – mieliśmy cztery dni, by zobaczyć najważniejsze zabytki Wiecznego Miasta. Udało nam się dotrzeć również do tych rzadziej odwiedzanych przez turystów.
Zastanawiałam się, jak podzielić włoskie posty. Czy tematycznie, czy chronologicznie? W końcu uznałam, że najlepiej będzie opowiedzieć Wam, jak było naprawdę, to znaczy, co po kolei oglądaliśmy. Chociaż momentami i tak może wydawać się to trochę chaotyczne i ci, którzy byli w Rzymie, mogą się zastanawiać, czemu np. nie zobaczyliśmy Piazza della Repubblica pierwszego dnia, skoro byliśmy tak blisko.
Przyznam się, że moja marcowa podróż do Włoch i ta majowa zmieniły moje postrzeganie tego kraju. Gdy pięć lat temu podróżowałam po Italii, spędzając w niej blisko dwa tygodnie, byłam zauroczona. Zakochałam się w pogodzie, jedzeniu, ludziach, zabytkach, klimacie i przyrodzie. Teraz wydaje mi się, że tak naprawdę nie oddałam swojego serca całym Włochom, lecz Sycylii.
Rzymskie zabytki są zachwycające. Ale samo miasto pełne śmieci zalegających na ulicach i chodnikach tak naprawdę nie zachwyca. Wszędzie możemy natknąć się na naciągaczy, nagabywaczy i kieszonkowców. Trudno jest zrobić zdjęcia bez choćby jednego turysty – a jak już się uda, to osoby oglądające potem te fotografie, pomyślą, że to photoshop. Coraz bardziej drażni mnie włoskie podejście do życia – spóźniające się autobusy, sjesta i to, że oni wiecznie mają czas i każą na siebie czekać. Tak zorganizowaną osobę jak ja włoskie styl funkcjonowania po prostu irytuje. Nie chciałabym mieszkać we Włoszech. A już na pewno nie chciałabym mieszkać w Rzymie.
Jednak nie ma co zaprzeczać – architektura i rzymskie zabytki sprzed blisko 2000 lat zachwycają. Dlatego pokażę Wam, co warto zobaczyć w Rzymie. Nieważne, czy już byliście w tym mieście, czy dopiero się tam wybieracie, zapraszam Was do przeczytania kolejnych postów. Postaram się przedstawić nasze trasy możliwie jak najczytelniej. Dla tych, którzy doświadczyli tłumu turystów przy Koloseum, być może będzie to okazja do powspominania, a dla tych, którzy dopiero co planują swój pobyt w stolicy Włoch, może to być… ostrzeżenie. :D Albo zachęta!

Jak widzicie, w Rzymie nawet w maju może być tak zimno, że ramoneska nie wystarczyła. A włoska pizza... cóż, ta serwowana w Polsce bardziej mi smakuje. We Włoszech ciasto cienkie jak papier, zdarzają się dziwne składniki... Za to makaron - pyszny!  
Uściski!
Sara

PS Cieszę się, że mam nowe zdjęcia z Rzymu, bo moja stylówa sprzed pięciu lat jest - delikatnie mówiąc - niezbyt stylowa. 

2 komentarze:

  1. Rzym to chyba najpiękniejsze miasto. Kiedy tam jestem nie mogę się nacieszyć wszystkim. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam ochotę wybrać się do Rzymu :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie miłe słowa, komplementy, ale także za rady i konstruktywną krytykę.
Thanks for all kind words, compliments but also for advice and constructive criticism.