Myślę, że to dobry czas na to, aby zaniemówić.
Aby wszystko wyrazić gestami, aby zapomnieć o jakichkolwiek słowach,
a nawet bliżej nieokreślonych dźwiękach.
Zagramy w kalambury?
Nie zliczę, ile razy w swoim życiu grałam w kalambury, czyli
pokazywanie (bądź też rysowanie) danego hasła w taki sposób, aby pozostali
uczestnicy zgadli, o co nam chodzi. Podczas lekcji angielskiego, spotkań z
przyjaciółkami, urodzin, a czasami, nawet w zwyczajnych rozmowach, zupełnie
mimowolnie, gdy brakuje mi słów, próbuję coś pokazać.
Kalambury z łatwością możemy przygotować sami, wystarczą
karteczki i pomysł. Możemy zawęzić kategorie do kolegów z pracy/szkoły,
sławnych osobistości, zwierząt… Możemy też postawić na filmy i seriale, co
zrobili twórcy gry Kino Fun.
Kiedyś udało mi się wygrać w Internecie bon do MrJoy, sklepu
ze śmiesznymi gadżetami, nietypowymi urządzeniami. Wybraliśmy wspólnie z
rodziną spośród szerokiego asortymentu papier toaletowy z sudoku, myszkę w
kształcie samochodu, drewnianą pocztówkę i grę Kino Fun.
Zasady gry są proste – należy pokazać określenie widoczne na
kartoniku. Twórcy postanowili trochę urozmaicić zabawę, wprowadzając takie
zastrzeżenia jak pokazywanie w dwie osoby bądź pokazywanie na leżąco. My raz
tego przestrzegamy, raz nie, zależy, jak bardzo nam się chce wydziwiać. ;) Gra
podzielona jest na 5 kategorii – film animowany, film polski, serial, gwiazdy
ekranu i film światowy, w dodatku każda z tych grup dzieli się na hasła łatwe i
trudne. Można (jak radzą w instrukcji) każdej kategorii przyporządkować cyfrę,
później rzucić kostką i wybrać kartę z odpowiadającej liczbie oczek kategorii,
ale można też ustanowić inne zasady – ważne, aby po pierwsze dobrze się bawić,
po drugie zapomnieć o tym, że mamy struny głosowe, po trzecie wykazać się
niebywałą kreatywnością, aby nasi przyjaciele domyślili się, o co nam chodzi.
Niektóre hasła są dość proste np. Ojciec Mateusz, Hannibal
Lecter czy Dumbo, ale Wojownicze Żółwie Ninja? To już dla mnie niezła zagwozdka.
:D
Zaletą tej gry jest na pewno jej wielkość, a raczej niewielkość ;) Karty można zabrać ze sobą wszędzie, a i pudełko nie zajmuje dużo miejsca. Wada to zdecydowanie zbyt mała liczba kart :D A zaletą, ale i jednocześnie wadą są same hasła- część młodszych graczy może nie kojarzyć niektórych z nich, przez co gra nie jest wyrównana, ale mają też szansę poznać filmy z czasów ich rodziców. Tak, tak, mówię o sobie. :D
Przyznajcie się, jakie były najdziwniejsze kalambury, w
jakich braliście udział? Wolicie pokazywać czy rysować? :)
Udanego tygodnia!
Sara
PS Zmiany na blogu - już dawniej publikowałam pocztówki z rzadkich krajów, jednak trudno było odnaleźć te posty. Teraz każdy z nich ma odpowiednią etykietkę. Podział pocztówek na kraje, a także osobne kategorie dotyczące moich podróży, podsumowań, postów z przymrużeniem oka, gier planszowych, rzeczy i miejsc, które polecam, wpisów o moim ukochanym Toruniu, spostrzeżeń ubraniowych i innych znajdziecie po prawej stronie. Mam nadzieję, że teraz łatwiej będzie Wam odnaleźć to, czego szukacie, że niejedna osoba wróci do starych postów i znajdzie to, co ją interesuje. :)
Ciekawe te kalambury! :D Ja zawsze grałam w klasyczną wersję: wymyślało się hasło (z jakiejś kategorii lub nie), pokazywało się, ludzie odgadywali. Potem po prostu ten, kto odgadł, szedł pokazywać. Bardzo lubię tę grę, rozwija wyobraźnię. :)
OdpowiedzUsuńAle jaja, dzisiaj też mam do dodania post o grze w kalambury, na szczęście innej.
OdpowiedzUsuńW tę grę, o której piszesz nie grałem, ale z chęcią bym spróbował, bo jestem fanem wszelkich kalamburów.
W kalambury lubią grać nawet niesforni gimnazjaliści :) a ile mają przy tym radości :)
OdpowiedzUsuńSuper zrobiłaś te etykiety. Teraz będzie można łatwiej coś znaleźć.
OdpowiedzUsuńO! Taka gra to byłby super prezent dla mojego brata. On kocha filmy, ale też różne gry planszowe. Będę musiała się za taką rozejrzeć :)
Kiedyś często graliśmy w kalambury. Mój brat wymyślał hasła i był prowadzącym :) Tak jak wspomniała Weronika, dla nieo taka gra byłaby super prezentem :)
OdpowiedzUsuńCo do etykiet, to teraz rzeczywiście jest dużo lepiej :)
ojejku, kiedy ja w to ostatnio grałam.. :)
OdpowiedzUsuńDawno już nie grałam w Kalambury.
OdpowiedzUsuńoo fajna gra ! <3
OdpowiedzUsuńPoklikałabyś w link Sheinside w poście ? Z góry dziękuję <3
stay-possitive.blogspot.com
Szczerze to nigdy nie grałam w Kalambury :(
OdpowiedzUsuńŻaneta, trzeba to zmienić, bo gra jest naprawdę pełna śmiechu :D
Usuńo takiej grze jeszcze nie słyszałam! ale wydaje się być świetną propozycją na spędzenie w sposób kreatywny i fajny swojego wolnego czasu :) osobiście bardzo lubię kalambury, pamiętam jak kiedyś zmienialiśmy tapetę w domu kiedy byłam dzieckiem i raz jedyny raz było przyzwolenie na rysowanie po starej :D z mamą wtedy sobie zrobiłyśmy maraton markerami rysując hasła, jedno mi zapadło w pamięci - "gdzie kucharek sześć tam nie ma co jeść" ^^ dziękuję Ci Saro, że przywołałaś mi to świetne wspomnienie! :)
OdpowiedzUsuńcieszę się, że mogłam to zrobić :D przypomniałaś mi jak zrywałam tapetę w moim poprzednim domku, teraz wszędzie mamy ściany pomalowane farbami...
Usuńuwielbiałam grać w kalambury w szkole! :) ♡
OdpowiedzUsuńThis looks like fun!
OdpowiedzUsuńlifeisashoe