środa, 20 września 2017

Co zwiedzić w Brukseli? #1


Niektórzy latają do stolicy Belgii na jeden dzień. My z mamą zdecydowałyśmy się na dwudniową wycieczkę. Dziś pokażę Wam, co udało nam się zobaczyć podczas pierwszych godzin pobytu w Brukseli.

Naszą podróż do Belgii rozpoczęłyśmy w Modlinie, skąd o 9:20 odlatywał samolot Ryanaira do Brukseli Charleroi.  Lot był dość krótki, bo trwał niecałe dwie godzinki. Po wylądowaniu na Charleroi udałyśmy się do autobusu – bilety kupiłyśmy jeszcze w Polsce, przez Internet. Tu ważna uwaga – bilety z lotniska do Brukseli nie są na konkretną godzinę. Busy Flibco odjeżdżają co 30 minut i zabierają tylu pasażerów, ilu zdołają. Nam fuksem udało się załapać jako przedostatnie pasażerki. Podróż do stolicy trwała blisko godzinę.  Autobus zatrzymuje się na dworcu Bruxelles Midi. My wybrałyśmy hostel położony kilkanaście minut od dworca. Okazało się, że tuż obok naszego lokum znajduje się… wesołe miasteczko. Na szczęście w nocy dało się spać i nie było zbytnio słychać krzyków osób wiszących do góry nogami.
Po szybkim posiłku ruszyłyśmy na podbój Brukseli. Dodam, że wcześniej zakupiłyśmy dwudziestoczterogodzinne bilety na komunikację miejską. Naszym pierwszym punktem była brama Halle. Ten średniowieczny budynek wygląda niczym mały zameczek w środku miasta. No, może nie w środku, bo jest nieco oddalony od centrum, ale zdecydowanie warto go zobaczyć podczas wizyty w Brukseli.

Wydawało mi się, że nie można być w mieście uważanym za stolicę Unii Europejskiej i nie zobaczyć Europarlamentu. Ale budynek niestety nie powalił mnie na kolana. Gdyby nie flagi (mam lekkiego fioła na punkcie flag, choć nie tak dużego jak Maciek), to można by pomyśleć – ot, zwykły szklany biurowiec, tylko że pilnowany przez żołnierzy  z kałasznikowami. Po obejrzeniu zdjęć w Internecie stwierdziłyśmy, że siedziba Komisji Europejskiej również nie jest zbyt efektowna i odpuściłyśmy sobie jechanie w jej kierunku.
Udałyśmy się za to do… Bramy Brandenburskiej. Brukselski Łuk Triumfalny w Parc du Cinquantenaire przypominał właśnie słynną, berlińską bramę.  To jedno z ładniejszych miejsc, jakie zobaczyłam w Belgii. Cieszę się, że pogoda dopisała, bo dzięki temu zarówno park, jak i znajdujące się w nim budynki, wyglądały jeszcze bardziej okazale.
Ostatnim punktem tego dnia była daleka podróż na obrzeża miasta. To tam zlokalizowano Atomium. Inaczej kulki. To monstrualny model… kryształu żelaza. Jak większość tego typu oryginalnych i jednocześnie zachwycających budowli powstał z okazji Wystawy Światowej. Do środka konstrukcji można wejść, my jednak dotarłyśmy tam zbyt późno, by móc kupić bilety.

Nieopodal kulek znajduje się Mini-Europa czyli park miniatur. Gdybyśmy spędziły w Brukseli jeszcze jeden dzień, być może zdecydowałybyśmy się na zwiedzenie tego miejsca. Chociaż cena skutecznie nas odstraszała.
Wieczorem wróciłyśmy do hostelu, by nabrać sił na kolejny dzień pełen zwiedzania. :)
Z czym kojarzy Wam się Bruksela?
Udanego tygodnia!
Sara

3 komentarze:

  1. W poprzednim wpisie o Brukseli wspominałaś, że Bruksela Cię nie powaliła - brud itp. Kasia Tusk chyba zwiedza inną Brukselę, bo jej zdjęcia stamtąd zawsze robią dobre wrażenie? Nie zrozum mnie źle, nie chodzi mi tu o Kasię Tusk czy o "życie z instagrama", a o szukanie pozytywów, estetycznych, interesujących fragmentów architektury i dobrych ujęć (zwłaszcza że zdaje się, masz lustrzankę, a nią naprawdę da się pstrykać dobre zdjęcia), zamiast narzekania i rzucania banalnymi uwagami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś regularnie czytałam bloga Kasi Tusk i też zawsze zachwycałam się jej zdjęciami z Brukseli. Ja podkreślam (najwidoczniej nie czytasz moich postów dokładnie, tylko po łepkach), że zabytki ogromnie mi się spodobały. Zarówno kościoły, jak i Wielki Plac, pomniki. Ale niestety Bruksela, jako miasto, mnie zawiodła. Widziałam w niej dużo brudu, licznych bezdomnych, w wielu miejscach po prostu śmierdziało. Nie sądzę, żeby Kasia Tusk fotografowała żebraków.
      Niestety nie mam lustrzanki.
      Proszę się podpisywać - tak na przyszłość.

      Usuń
  2. Bruksela jak każde duże miasto ma trzy kategorie postrzegania: dobre, złe i brzydkie strony.
    Z pierwszego pobytu w tym mieście (1989) zapamiętałem:
    - dobre: ładne parki, świetne jedzenie, mieszkańcy mówiący kilkoma językami
    - złe: niepunktualne tramwaje i autobusy, stare kamienice ładne tylko od frontu, wnętrza już niekoniecznie
    - brzydkie: brud i śmieci na chodnikach, zauważalna ilość osób mających problem z alkoholem albo narkotykami

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie miłe słowa, komplementy, ale także za rady i konstruktywną krytykę.
Thanks for all kind words, compliments but also for advice and constructive criticism.