niedziela, 5 lipca 2020

Oj, działo się... - czerwiec 2020



Od kilku dni mamy lipiec (gdyby ktoś nie zauważył), ale ja dopiero dzisiaj podsumuję… czerwiec. Bo niedopatrzeniem byłoby zostawić czerwiec samemu sobie.

Miniony miesiąc był dość… pracowity. Praca, sesja, studia i gdzieś spoglądająca zza rogu magisterka – choć ja cały czas udaję, że jej nie zauważam.
Spróbuję podsumować tegoroczny czerwiec w punktach.

1. Zacznijmy od tego, że zmienił się mój status. Nie społeczny, ale ten na Facebooku. Choć w rzeczywistości oczywiście też się zmienił. Mam jednak takie ciche postanowienie, aby tym razem mój związek był jak najmniej publiczny. Czy mi się to uda? Zobaczymy. Mogę Wam jedynie napisać, że z Marcinem znamy się od dziewięciu (!) lat. I jesteśmy jak ogień i woda. Co jakoś bardzo nam nie przeszkadza.
2. Zmienił się także mój tryb pracy. I trzymajcie za mnie bardzo mocno kciuki, aby starczyło mi sił, tematów, kreatywności i wytrwałości.
3. W czerwcu zdałam kilka egzaminów. Niektóre były bardziej przyjazne, inne mniej (patrz: 20 sekund na odpowiedź). Niestety, choć mamy lipiec, sesja dla mnie cały czas trwa. Przez nauczanie zdalne część rzeczy się paskudnie przesunęła i nadal ślęczę nad jednym z projektów.

4. Nie muszę chyba wspominać, że w czerwcu układałam sporo puzzli. Sen z powiek spędzają mi Minionki, których nie ukończyłyśmy do tej pory. Ale nie damy się z mamą pokonać tym żółtym buźkom i niebieskim spodenkom.
5. Ważnym elementem czerwca były też wybory, a także wszystko to, co przed nimi i po nich. W ramach pracy musiałam uczestniczyć w różnych wiecach wyborczych, otrzymałam nawet zaproszenie na świętowanie w sztabie PiS (nie skorzystałam). Momentami było ciężko. Trudno też zachować obiektywizm, gdy masz serce po lewej stronie. Starałam się jednak zawsze pokazywać sytuację z obu stron. Choć niektórym trudno było to dostrzec. Doczekałam się więc już własnych czytelników-stalkerków, którzy wysyłają mi przemiłe maile.
6. Muszę wspomnieć też o tym, że w czerwcu obchodziłam rok bez tarczycy (!!!) i świętowałam publikację tysięcznego wpisu na blogu. Swoją drogą najpierw wiwatowałam, a później bardzo opuściłam się w regularności pisania postów. W czerwcu na blogu pojawiło się siedem tekstów, z czego nie jestem dumna. Fakt, że gdy pisze się kilkadziesiąt artykułów do gazety w miesiącu, to może się nie chcieć czasami napisać jeszcze jednego na bloga. Chociaż to chyba nie o to chodzi, bo przecież ja kocham pisać. Wydaje mi się po prostu, że ostatnio tyle się dzieje, że blog zszedł trochę na drugi plan. Nie chciałabym jednak, aby pozostał wyłącznie statystą. Tym bardziej że pomysłów na tematy na bloga akurat mi nie brakuje.
7. I na koniec takie przemyślenie. Chociaż od stycznia minęło już pół roku, nie skreśliłam jeszcze żadnego celu z tegorocznej listy. Ale coś mi się wydaje, że 2020 rok nie wpisuje się w żaden schemat. I jeżeli w styczniu 2021 obudzę się, nadal mając pracę i faceta, ale nie mając za sobą 35 obejrzanych filmów, to i tak będę zadowolona.
Dajcie znać, jak minął Wam czerwiec.
Sara
PS W czerwcu zaczęłam też obserwować make life harder na Instagramie, co faktycznie uczyniło moje życie trudniejszym do zniesienia lepszym. Polecam.

4 komentarze:

  1. Jak pisałaś tego posta to chyba siedział ci chochlik za uchem :-))
    "Spróbuję podsumować tegoroczny LIPIEC w punktach."

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak pisałaś tego posta to chyba siedział ci chochlik za uchem :-))
    "Spróbuję podsumować tegoroczny LIPIEC w punktach."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tomku, prawie za każdym razem tak się mylę przy podsumowaniach - mało brakowało, a w tytule napisałabym "lipiec". :D

      Usuń
  3. Trochę nie na temat ale myślę że nie będziesz żałowała poświęconej godziny.
    "Peace & Love" sekretem długiego życia.
    80-te urodziny Ringo Starra.
    https://www.youtube.com/watch?v=7YjPfyflyvQ

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie miłe słowa, komplementy, ale także za rady i konstruktywną krytykę.
Thanks for all kind words, compliments but also for advice and constructive criticism.