Zaczęłam długo wyczekiwany urlop. Ostatnie tygodnie dały mi w kość. Nie miałam więcej niż trzy dni wolnego z rzędu przez całe wakacje. Teraz czekają mnie dwa tygodnie laby. Co z nimi zrobię?
Przede wszystkim nie wyjadę za granicę. Planując urlop w czerwcu, miałam nadzieję, że sytuacja z wirusem we wrześniu będzie dość stabilna. Trochę się przeliczyłam. Gdy zaczęłyśmy szukać z mamą możliwych kierunków wyjazdowych, okazywało się, że albo dany kraj zamknął granice, albo obowiązywać nas będzie kwarantanna, albo dopiero co odnotowano tam rekord zakażeń. Bardziej niż samej infekcji zaczęłam się bać tego, że odwołają nam lot powrotny albo skażą na przymusową izolację. Ze smutkiem więc wyjazd zagraniczny odpuściłam. Tym większy był mój żal, że nie byłam w innym kraju od lutego i wydawało mi się, że nie opuszczając domu, po prostu nie odpocznę. Staram się jednak przekonać mój mózg, że da się to zrobić.
Natomiast jeśli chodzi o Polskę, to trochę się po niej najeździłam w sierpniu, teraz więc jedynie zaliczę może jakiś dwudniowy wypad. Moi kompani, w przeciwieństwie do mnie, ciężko pracują i się nie urlopują.
Na co więc nastawiam się na urlopie?
Przede wszystkim na niewchodzenie na pocztę służbową. Co prawda odkąd rozpoczęłam urlop, praca złapała mnie już na fejsie i smsowo (wszyscy tak bardzo ubolewają, że mnie nie ma!), więc nie sprawdzając maili, mogę choć trochę się od tego odciąć. Ustawiłam sobie piękną, automatyczną odpowiedź, niech wszyscy wiedzą, że wypoczywam.
Chcę też poukładać trochę puzzle. Niby robię to w miarę regularnie, w ramach relaksu, ale teraz zamierzam poświęcić na to po prostu więcej czasu, wyłączyć się i oderwać myśli.
Mam również nadzieję nadrobić czytanie. Przygotowałam się do tego słabo, bo książki z biblioteki zamówiłam dopiero w weekend. Ale udało mi się za to skończyć jedną zaległą pozycję, którą czytałam od dłuższego czasu. W tym roku niestety książki zeszły na nieco dalszy plan. Nie jakiś bardzo odległy, bo jednak udało mi się ukończyć 30 tytułów w tym roku. Ale to słabo w perspektywie 63, które planowałam do końca grudnia przeczytać.
Chcę też zrobić trochę rzeczy, które odwlekałam. Już zaliczyłam masaż. Cały czas odkładam też jedno ekstremalne przeżycie, na które otrzymałam voucher, ale mam nadzieję, że zrealizuję je w przyszłym tygodniu.
Poza tym chcę po prostu robić fajne rzeczy. Za mną już jeden escape room, tym razem w klimacie Harry’ego Pottera. Przede mną prawdopodobnie Mroczne Zamczysko.
Odpoczywam też od Facebooka. Urlop zaczęłam dwudniowym odwykiem. Liczę na więcej. Ma się wtedy jakoś więcej czasu i mniej sieczki w głowie. Umysł jest po prostu czystszy. Coś mi się wydaje, że detoks informacyjny w pracy dziennikarki bardzo się przyda.
W czasie urlopu wyprawiam też moje urodziny. Już nie mogę się doczekać, planuję ciasta, gry i zabawy, balony i playlistę. Nie jestem miłośniczką imprez, wręcz przeciwnie – stronię od nich, wolę kameralne spotkania np. sam na sam z kołderką. Ale gdy organizuję przyjęcie u siebie, zapraszam ludzi, których lubię, czuję się bezpiecznie i zrobię wtedy wszystko, aby wszyscy się dobrze bawili.
Czym jeszcze jest dla mnie urlop? Tańczeniem do disco polo w piżamie, oglądaniem list przebojów w telewizji i wstawaniem bez budzika.
Ale na koniec muszę też dodać straszną, okropną rzecz. Podczas urlopu zamierzam również… pisać magisterkę. Wiem, że to brzmi jak czcze gadanie, ale już dziś spod moich palców wyszły kolejne dwie strony. Więc nie jest źle. Muszę coś odesłać, by zaliczyć semestr. Nie wiem, jak to działa, że dziennie w pracy piszę nawet 25 tys. znaków, a dwie strony pracy magisterskiej to dla mnie ogromny wysiłek. Chyba nie jestem naukową dziewczyną.
A Wy jak spędzacie urlop, kiedy nie wyjeżdżacie?
Sara
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie miłe słowa, komplementy, ale także za rady i konstruktywną krytykę.
Thanks for all kind words, compliments but also for advice and constructive criticism.