sobota, 28 października 2017

Byliśmy w Domu w Dżungli

Myśleliście, że my tacy miastowi? A trafiliśmy do… Dżungli. I to wcale nie była miejska dżungla.

Jeden z najbardziej emocjonujących, pełen przygód, wrażeń, elektroniki – taki był escape room Dom w Dżungli w House Escape, który odwiedziliśmy z Maćkiem w ostatni weekend. Chyba pierwszy raz wyszłam z pokoju zagadek z… obtartymi kolanami.

Wydawało nam się, że utkniemy w tej gęstej roślinności na zawsze. Tymczasem my wydostaliśmy się z niej w ostatniej chwili! Oj, chyba się wprawiamy. :D

Dżungla to genialnie przygotowany pokój. Czasami gdy wchodzi się do escape roomu, to naszym oczom ukazuje się parę przedmiotów, a pomieszczenie nie jest zbyt duże. W House Escape trafiliśmy jakby do innego świata. W pokoju znajdowało się mnóstwo zagadek, co chwila znajdowaliśmy kolejną. Ciągle było co robić. Poza tym wystrój powalał na kolana – z każdym kolejnym krokiem coś nas zaskakiwało, coś się przed nami otwierało. Wszechobecna roślinność na szczęście nie przytłaczała.

Po raz pierwszy byłam w pokoju tak naszpikowanym elektroniką. Trochę się obawiałam tych form zagadek, myślałam, że np. będę znała dobry kod, ale pokona mnie konieczność obsługi maszyny i polegnę na zadaniu. Na szczęście nic takiego się nie stało. W Domu w Dżungli trzeba wyostrzyć wszystkie zmysły łącznie z węchem. Było sporo elektroniki, kabelków, magnesów, nowoczesnych rozwiązań, ale na tradycyjne kłódki też znalazło się miejsce.

Wielki plus dla obsługi – podpowiedzi były jasne i podawane w miły oraz uprzejmy sposób. Nie porozumiewaliśmy się za pomocą krótkofalówek ani ekranów, do których trzeba co chwilę biegać. Łączność okazała się więc łatwa i bardzo pomocna.

Minusy? Dla nas wadą było jedno zadanie, zirytowało nas niemiłosiernie, a wszystko dlatego że obojgu nam trzęsą się ręce. Mnie o wiele bardziej niż Maćkowi, zatem dla mnie jedna z czynności była praktycznie nie do wykonania. Na szczęście pan z obsługi nam pomógł – po raz drugi mieliśmy taką sytuację, że – aby w dalszym ciągu móc brać udział w rozgrywce – ktoś z pracowników wchodzi do pokoju i pomaga nam z jedną rzeczą. To spora ulga i radość, bo gdyby nie wsparcie pana z obsługi, nie moglibyśmy posunąć się dalej. A zatem wada pokoju przekształciła się w zaletę. ;)

Dla kogo jest ten pokój? Dla wszystkich! Podobno świetnie radzą sobie w nim spontaniczne dzieciaki (one na pewno nie przeklinają jak M. ;)). Dżungla określana jest jako escape room dla początkujących, ale według mnie w żadnym wypadku nie jest banalna. Jest… w sam raz. Co bardzo ważne – zagadki są logiczne. Ukłony w stronę twórców pokoju, wymyślili bowiem takie zadania, na których rozwiązania dało się wpaść, jeśli tylko chwilkę się pomyślało i dobrze przeszukało pokój.

Z Dżungli wyszliśmy bardzo zmęczeni, ale jednocześnie szczęśliwi. Pokój dostarczył nam naprawdę ogrom pozytywnych wrażeń. Dodam, że do escape roomu się… spóźniliśmy. Mimo to potraktowano nas życzliwie i nie odjęto czasu.

A! Przyszła mi jeszcze do głowy jedna uwaga dla pracowników. Przydałby się jakiś elektroniczny zegar odmierzający w pokoju pozostały czas.

Jeśli marzy Wam się dzika wizyta w Dżungli, House Escape czeka.
Słonecznego weekendu!
Sara

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie miłe słowa, komplementy, ale także za rady i konstruktywną krytykę.
Thanks for all kind words, compliments but also for advice and constructive criticism.