Poszłam do lasu. Wcale nie na grzyby – to byłoby niezłe
wyrzeczenie wstać rano, aby poszukiwać czarnych łepków czy innych zajączków. W
lesie nie znalazłam się też ze względu na chęć podążania śladami młodych
dzików, wilczków bądź innych niedźwiedzi. Życie wcale nie jest mi niemiłe. Las
zachęcił mnie do odwiedzin tym, czym może poszczycić się najlepiej ze
wszystkich ekosystemów – drzewami. Potężnymi i wysokimi, delikatnymi i wątłymi,
liściastymi i pełnymi igiełek. Nie
miałam zamiaru narąbać trochę drewna do kominka, nie szukałam też choinki na
zimę (choć niewątpliwie w obu przypadkach nie byłabym zawiedziona). Chciałam
popatrzeć, znaleźć się wśród drzew, które same zapraszają, aby się do nich
przytulić i poczuć ich energię. I nie miało to nic wspólnego z dendrofilią.
Lasy i parki jesienią wyglądają wspaniale, o czym już Wam
wspominałam. Znajdziemy tam wówczas wszystkie kolory – poprzez tak podstawowe
jak resztki zielonego i czerwieni, poprzez odcienie pomarańczowego, żółtego,
brązowego. Gdybym się uparła, mogłabym Wam opowiedzieć o liściach w kolorze
bordowym, czekoladowym, koralowym i miedzianym, a jeśli chciałabym być już
naprawdę nie do życia i wkurzyć wszystkich panów, w moim zestawieniu nie mogłoby
zabraknąć takich odcieni jak umbra, heban, ugier i ochra. Ale nie będę aż tak
okrutna. Liście są o tej porze roku istną paletą barw i wydaje mi się, że wielu
malarzy umoczyłoby pędzle w farbach o dokładnie takich samych odcieniach jak
jesienne liście. Wiemy jednak, że natura jest często nie do podrobienia.
Oprócz widoków w lesie niezastąpione są też odgłosy. Drzewa
tłumią dźwięki przejeżdżających pobliską drogą samochodów, za to świetnie
uwydatniają świergot ptaków. Tak się złożyło, że będąc w lesie, nie słyszałam
także ani jednego pociągu, mimo że tory biegną na samym skraju lasu. Żaden
pospieszny, żaden towarowy nie zakłócił mojego spotkania z lasem.
Nie będę Wam opowiadać o tym, że warto chodzić do lasu, bo
świeże powietrze, bo odpoczynek, gdyż jest to właściwie oczywiste. Chociaż może
nie dla wszystkich… A szkoda.
Teraz jest już za pewne ostatni dzwonek na to, aby las
przyjął nas z polską gościnnością i ukazał przed nami wszystkie swoje zalety,
jak i kolory. Niedługo z drzew pozostaną kikuty, z gałęzi suche badyle, a po
liściach albo nie będzie śladu, albo będą zgniłe, a ich koloru nie będzie można
opisać innym słowem niż brzydki. Wydaje mi się, że ten okres pomiędzy ciepłą,
złotą, polską jesienią, a mroźną, słoneczną i pełną śniegu zimą jest najgorszy.
Dlatego korzystajmy z uroków ładnej jesieni, póki możemy, póki na ulicach nie
rozgości się na dobre plucha. To że przestawiliśmy zegarki na czas zimowy,
wcale nie oznacza, że mamy zamienić się w słodkie niedźwiadki i zapaść w
głęboki sen. Chociaż w programie telewizyjnym (niezawodne źródło informacji)
czytałam, iż człowiekowi naprawdę ciężko jest się przyzwyczaić do troszeczkę
innego trybu życia po zmianie czasu. Nie dajmy się więc październikowej, a
niedługo już listopadowej ospałości i… chodźmy do lasu.
Jeśli chodzi o zdjęcia – Karl Lagerfeld mawiał: Think pink but don't wear it (dosł. Myśl
różowo, ale nigdy go nie noś). Mimo iż cenię pana Lagerfelda i dzielę z nim zamiłowanie do kotów (ale
swojego przyszłego pupila nie będę chciała poślubić, dam mu żyć), to niestety
nie zastosuję się do jego słów. Zamierzam myśleć różowo i nosić różowy. Wyznaję
zasadę, że to, jakie ubrania mamy na sobie, przekłada się na nasz nastrój i po
części też odwrotnie – ubierając się w rzecz o danym kolorze, pokazujemy, w
jakim jesteśmy humorze. Dlatego do lasu i tak kolorowego, postanowiłam dorzucić
trochę różu – od przybytku głowa nie boli.
Uściski!
Hello hun, Great post. Please do join my International Dressale Giveaway.
OdpowiedzUsuńhttp://trokesland.blogspot.com/2013/10/dressale-giveaway-win-30-certificate.html
Las też musi odpocząć. Ale w lesie każda pora roku jest piękna. I każda odpowiednio inna. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńDroga Saro !
OdpowiedzUsuńTwoje posty są dla mnie bezkresnym źródłem radości. Sprawiasz że mój dzień staje się barwniejszy. Dzięki Tobie odzyskuje wiarę w młodych ludzi.
Nie zgodzę się jednak z Twoją opinią na temat koloru ubrania odzwierciedlającego nasz nastrój. To czyste brednie.
PS. Śliczne zdjęcia. Twój outfit wręcz fantastyczny, urzekła mnie ta czarna kamizelka
Gorąco Pozdrawiam
Hahaha! No generalnie Lagerfeld w różowym wyglądałby zjawiskowo!
OdpowiedzUsuńJa też lubię róż, Wyglądasz super!
Pozdrowienia!
http://pearlinfashion.blogspot.co.at/2013/10/pink-dress-and-fall-views.html#comment-form
Lovely outfit!
OdpowiedzUsuńeffortlesslady.blogspot.ca
Nice girl)
OdpowiedzUsuńnice mix of pink!
OdpowiedzUsuńhttp://differentcands.blogspot.kr/2013/10/fashion-kode-17-1910-and-my-experience.html
oj mnie nie namowisz na pojsce do lasu, wole isc na lody do miasta :*
OdpowiedzUsuńświetny kolor spodni ;)
OdpowiedzUsuńŚwietne, bardzo pozytywne zdjęcia :) Super!
OdpowiedzUsuńsuper post!
OdpowiedzUsuńhttp://rozaliafashion.blogspot.com/2013/10/silvery-silvery.html
widzę że stosujesz się do zasady total looku. Dużo można się od ciebie nauczyć, a i czyta się miło. :)) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, obserwuję i zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńświetny post i przecudne zdjęcia kochana ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam do mnie ;*
Ten sam wyraz twarzy na każdym zdjęciu :)
OdpowiedzUsuńO jak miło zobaczyć kolorki, gdy za oknem ponuro i deszczowo :) a tą dłuższą kurteczke masz świetną, szkoda, że tak mało ją widać:( Gorąco pozdrawiam i zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńSawatko, powoli robi Ci się rodzaj foto-bloga. Twoje zdjęcia zaczynają dominować nad treścią. Czy aby na pewno o to Ci chodziło?
OdpowiedzUsuńNie odpowiadasz na posty?
Usuńnice look ;)
OdpowiedzUsuń