Ostatnio pojawiło się na blogu
trochę bujania, ale obyło się bez kłamstw. :)
Pozostańmy jeszcze przez moment w tematyce morskiej, tylko miękkie dywany czas
już pożegnać... Przenieśmy się na chwilę do XVII wieku… Postaram się Wam pomóc.
Zacznijmy matematycznie.
Jest 10 sierpnia, ósmy miesiąc
1628 roku. Rozpoczyna się pierwszy rejs ogromnego, szwedzkiego galeonu – Vasa.
Na brzegu mnóstwo ludzi
obserwujących wypłynięcie.
Po około mili statek tonie. Chciałabym napisać coś pomiędzy, ale nie za
bardzo jest co.
Brzmi szokująco, a jednocześnie
tragicznie, prawda? Przez lata zastanawiano się, co zawiodło. Budowniczy? Kapitan?
A może jeszcze ktoś inny (tajemnicze coś)? Najprawdopodobniej statek był zaprojektowany
w zły sposób i już po podmuchu wiatru przechylił się. Morze pochłonęło wówczas
kilkadziesiąt ludzi z załogi liczącej 150 osób.
Często otwieram się przed Wami i
ujawniam swoje słabości i braki w wiedzy, staram się nie udawać mądrali. O
okręcie przedtem nie słyszałam. Dopiero, gdy wstukiwałam w Google rozmaite
frazy np. co zwiedzić w Sztokholmie,
zorientowałam się, że Muzeum Vasa to punkt pojawiający się na wszystkich
listach, bez wyjątków. Nie ma się co dziwić, teraz już wiem, że to jedyny
statek z XVII wieku, który możemy oglądać do dziś.
Wydobyto go dokładnie 333 lata po
zatonięciu. Wymaga on obecnie ogromnych nakładów pieniężnych – wszyscy chcą,
aby jak najdłużej można było podziwiać tę pamiątkę wprost z XVII wieku.
W muzeum panuje półmrok. Centralne
miejsce zajmuje oczywiście wrak statku. Ale to nie wszystko, co możemy tam
podziwiać. Przedmioty wprost z wraku czy stroje nurków, którzy podjęli się
skomplikowanego zadania zbadania statku to dopiero początek długiej listy eksponatów.
Skromnie, ową listę zamknąć mogą szkielety i… głowy. Ale nie takie, jakie
znalazł w koszyku król Anglii w filmie Waleczne serce. :) Są to jedynie przypuszczenia
dotyczące tego, jak mogły wyglądać osoby podróżujące statkiem. Owe przypuszczenia
oparto na niezliczonych badaniach i wielokrotnych próbach poznania dokładnej
załogi okrętu, tożsamości marynarzy.
Co mnie niesamowicie
zaintrygowało, to fakt, iż po wydobyciu statku na powierzchnię, odnaleziono
około 14 tysięcy różnych przedmiotów, w tym kilkaset rzeźb. Po tylu latach na
dnie należało wszystko zaimpregnować i… umieścić z powrotem we właściwym
miejscu na statku. Ktoś miał naprawdę niezwykłą, pełną zagadek i zagwozdek
pracę.
Muzeum jest obecnie jedną z
największych atrakcji turystycznych na świecie (teraz to naprawdę mi wstyd, że
jeszcze w czerwcu o nim nie słyszałam…).
I nawet osoba, które za nic nie interesuje się flotą (czyt.ja), będzie pod
wrażeniem. Ogromu statku i samego faktu – po prawie 400 latach od wybudowania,
widzę przed sobą okręt w naprawdę dobrym stanie (ok. 95% statku to oryginalne części).
A na koniec jeszcze ciekawostka –
muzeum jest naprawdę świetnie przygotowane na gości z zagranicy. Film
wyświetlany jest aż w 16 wersjach językowych, podobnie z ulotkami – mam taką
napisaną w języku polskim!
Zakończyłabym ten post jakimś
marynarskim powiedzonkiem, ale oprócz ahoj i człowiek za burtą nic nie
przychodzi mi do głowy… Więc pozostaje mi życzyć Wam słonecznego weekendu.
Sara
ciekawe zdjęcia!
OdpowiedzUsuń________
a u mnie?
fashion za niską cenę
ale "Ahoj" jest Czeskie, a nie marynarskie :D widzę, że mam sporo do nadrobienia na Twoim blogu :)
OdpowiedzUsuńZa dużo tej Pragi, esc! Nawet w słowniku jest (!), że "ahoj" to żeglarskie określenie dla zwrócenia uwagi, haha. :)
UsuńPiękny ten statek! Teraz już wiem, że muszę jechać do Szwecji tylko po to, żeby to zobaczyć na własne oczy!
OdpowiedzUsuńA "ahoj" jak najbardziej jest żeglarskie :) i Czeskie też ;)
It's a stunning place !
OdpowiedzUsuńAngielski okręt „Mary Rose" jest jeszcze starszy, pochodzi z XVI wieku.
OdpowiedzUsuńJo-ho-ho! i butelka rumu! /R.L. Stevenson/
Faktycznie, trochę o tym poczytałam, Mary Rose znajduje się w Muzeum Morskim w Portsmouth... To w takim razie Vasa jest jedynym, zachowanym, siedemnastowiecznym okrętem. :) Dzięki za tę informację.
UsuńPozdrawiam
Bardzo ciekawie to opisałaś. Brawo!
OdpowiedzUsuńOdpowiedzi na nurtujące Cię pytania znajdziesz tutaj:
http://www.vasamuseet.se/sv/Sprak/Polski/
Dziękuję! A stronę odwiedziłam i w sumie moja wiedza nt. okrętu Vasa jest teraz jeszcze większa. :)
UsuńWow 333 lata po zatonięciu :O
OdpowiedzUsuńmega ciekawa historia.
Gdy będę znowu w Sztokholmie to na pewno odwiedzę to miejsce :)
Pozdrowionka :) Daria
Ciekawe ile jeszcze statków i innych skarbów spoczywa na dnie mórz i oceanów :)
OdpowiedzUsuńOtrzymałam Twoją kartę Saro, ślicznie dziękuję :) Moja powędruje w poniedziałek :)
Muszę się przyznać, że też wcześniej nie słyszałam o tym okręcie, a tym bardziej o muzeum. Ciekawa historia :)
OdpowiedzUsuńRównież nie słyszałam o tym okręcie , niesamowity jest !
OdpowiedzUsuńfajnie!
OdpowiedzUsuńjeśli możesz to poklikaj w kliki w poście u mnie :)
http://panmalofel.blogspot.com/2014/10/autumn-vibes-military-pants.html
Świetne zdjęcia! :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie!
http://cysiaaak.blogspot.com/?m=1
Sporo czasu leżał na tym dnie morza ale dobrze,że udało się go "wyłowić" jest co podziwiać :)
OdpowiedzUsuńByłem w tym muzeum jakieś 7 razy. Za każdym razem mi się podobało. Mieszkałem kiedyś rok w Sztokholmie i jak ktoś przyjechał z Polski mnie odwiedzić, to zawsze zabierałem go do Vasa Museet.
OdpowiedzUsuń