piątek, 3 października 2014

333 lata na dnie morza



Ostatnio pojawiło się na blogu trochę bujania, ale obyło się bez kłamstw. :) Pozostańmy jeszcze przez moment w tematyce morskiej, tylko miękkie dywany czas już pożegnać... Przenieśmy się na chwilę do XVII wieku… Postaram się Wam pomóc. Zacznijmy matematycznie.

Jest 10 sierpnia, ósmy miesiąc 1628 roku. Rozpoczyna się pierwszy rejs ogromnego, szwedzkiego galeonu – Vasa.

Na brzegu mnóstwo ludzi obserwujących wypłynięcie.

Po około mili statek tonie.  Chciałabym napisać coś pomiędzy, ale nie za bardzo jest co.

Brzmi szokująco, a jednocześnie tragicznie, prawda? Przez lata zastanawiano się, co zawiodło. Budowniczy? Kapitan? A może jeszcze ktoś inny (tajemnicze coś)? Najprawdopodobniej statek był zaprojektowany w zły sposób i już po podmuchu wiatru przechylił się. Morze pochłonęło wówczas kilkadziesiąt ludzi z załogi liczącej 150 osób. 

Statek jest tak ogromny, że trudno zrobić dobre zdjęcie. Tym razem przeszkodził mi słup.


Często otwieram się przed Wami i ujawniam swoje słabości i braki w wiedzy, staram się nie udawać mądrali. O okręcie przedtem nie słyszałam. Dopiero, gdy wstukiwałam w Google rozmaite frazy np. co zwiedzić w Sztokholmie, zorientowałam się, że Muzeum Vasa to punkt pojawiający się na wszystkich listach, bez wyjątków. Nie ma się co dziwić, teraz już wiem, że to jedyny statek z XVII wieku, który możemy oglądać do dziś.




Wydobyto go dokładnie 333 lata po zatonięciu. Wymaga on obecnie ogromnych nakładów pieniężnych – wszyscy chcą, aby jak najdłużej można było podziwiać tę pamiątkę wprost z XVII wieku.
 
Ogromny statek, to i ogromne tłumy. Ujęcie bez turystów? Niemożliwe

W muzeum panuje półmrok. Centralne miejsce zajmuje oczywiście wrak statku. Ale to nie wszystko, co możemy tam podziwiać. Przedmioty wprost z wraku czy stroje nurków, którzy podjęli się skomplikowanego zadania zbadania statku to dopiero początek długiej listy eksponatów. Skromnie, ową listę zamknąć mogą szkielety i… głowy. Ale nie takie, jakie znalazł w koszyku król Anglii w filmie Waleczne serce. :) Są to jedynie przypuszczenia dotyczące tego, jak mogły wyglądać osoby podróżujące statkiem. Owe przypuszczenia oparto na niezliczonych badaniach i wielokrotnych próbach poznania dokładnej załogi okrętu, tożsamości marynarzy.




Co mnie niesamowicie zaintrygowało, to fakt, iż po wydobyciu statku na powierzchnię, odnaleziono około 14 tysięcy różnych przedmiotów, w tym kilkaset rzeźb. Po tylu latach na dnie należało wszystko zaimpregnować i… umieścić z powrotem we właściwym miejscu na statku. Ktoś miał naprawdę niezwykłą, pełną zagadek i zagwozdek pracę. 




Muzeum jest obecnie jedną z największych atrakcji turystycznych na świecie (teraz to naprawdę mi wstyd, że jeszcze w czerwcu o nim  nie słyszałam…). I nawet osoba, które za nic nie interesuje się flotą (czyt.ja), będzie pod wrażeniem. Ogromu statku i samego faktu – po prawie 400 latach od wybudowania, widzę przed sobą okręt w naprawdę dobrym stanie (ok. 95% statku to oryginalne części).

A na koniec jeszcze ciekawostka – muzeum jest naprawdę świetnie przygotowane na gości z zagranicy. Film wyświetlany jest aż w 16 wersjach językowych, podobnie z ulotkami – mam taką napisaną w języku polskim! 




Zakończyłabym ten post jakimś marynarskim powiedzonkiem, ale oprócz ahoj i człowiek za burtą nic nie przychodzi mi do głowy… Więc pozostaje mi życzyć Wam słonecznego weekendu.
Sara

17 komentarzy:

  1. ciekawe zdjęcia!

    ________
    a u mnie?
    fashion za niską cenę

    OdpowiedzUsuń
  2. ale "Ahoj" jest Czeskie, a nie marynarskie :D widzę, że mam sporo do nadrobienia na Twoim blogu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za dużo tej Pragi, esc! Nawet w słowniku jest (!), że "ahoj" to żeglarskie określenie dla zwrócenia uwagi, haha. :)

      Usuń
  3. Piękny ten statek! Teraz już wiem, że muszę jechać do Szwecji tylko po to, żeby to zobaczyć na własne oczy!
    A "ahoj" jak najbardziej jest żeglarskie :) i Czeskie też ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Angielski okręt „Mary Rose" jest jeszcze starszy, pochodzi z XVI wieku.
    Jo-ho-ho! i butelka rumu! /R.L. Stevenson/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, trochę o tym poczytałam, Mary Rose znajduje się w Muzeum Morskim w Portsmouth... To w takim razie Vasa jest jedynym, zachowanym, siedemnastowiecznym okrętem. :) Dzięki za tę informację.
      Pozdrawiam

      Usuń
  5. Bardzo ciekawie to opisałaś. Brawo!

    Odpowiedzi na nurtujące Cię pytania znajdziesz tutaj:

    http://www.vasamuseet.se/sv/Sprak/Polski/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! A stronę odwiedziłam i w sumie moja wiedza nt. okrętu Vasa jest teraz jeszcze większa. :)

      Usuń
  6. Wow 333 lata po zatonięciu :O
    mega ciekawa historia.
    Gdy będę znowu w Sztokholmie to na pewno odwiedzę to miejsce :)
    Pozdrowionka :) Daria

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawe ile jeszcze statków i innych skarbów spoczywa na dnie mórz i oceanów :)
    Otrzymałam Twoją kartę Saro, ślicznie dziękuję :) Moja powędruje w poniedziałek :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Muszę się przyznać, że też wcześniej nie słyszałam o tym okręcie, a tym bardziej o muzeum. Ciekawa historia :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Również nie słyszałam o tym okręcie , niesamowity jest !

    OdpowiedzUsuń
  10. fajnie!
    jeśli możesz to poklikaj w kliki w poście u mnie :)
    http://panmalofel.blogspot.com/2014/10/autumn-vibes-military-pants.html

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetne zdjęcia! :)
    Zapraszam do mnie!
    http://cysiaaak.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  12. Sporo czasu leżał na tym dnie morza ale dobrze,że udało się go "wyłowić" jest co podziwiać :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Byłem w tym muzeum jakieś 7 razy. Za każdym razem mi się podobało. Mieszkałem kiedyś rok w Sztokholmie i jak ktoś przyjechał z Polski mnie odwiedzić, to zawsze zabierałem go do Vasa Museet.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie miłe słowa, komplementy, ale także za rady i konstruktywną krytykę.
Thanks for all kind words, compliments but also for advice and constructive criticism.