Przypominam o konkursie –
pocztówki z Postallove to wygrania!
I w tym roku rozdawałam ulotki.
Lenkiewicz chciał tylko studentów ("A mogłaby pani pracować we wrześniu?"), a
Mcdonald's nie oddzwonił. Zatem przez 8 dni, cztery godziny dziennie chodziłam
tam i z powrotem, starałam się uśmiechać i być miła. Po trzech dniach zmieniłam
strategię i zamiast "Dzięki", gdy ktoś wziął ulotkę, mówiłam "Proszę",
wyciągając rękę z ulotką. Na początku wydawało mi się, że zadziałało, ale potem
było mi już wszystko jedno. Byłam świadkiem dwóch zwolnień i jednego płaczu
ulotkarki. Rozdawanie ulotek to wcale nie jest praca marzeń. Potrafi być
stresująca, męcząca i… nudna. Ale jakoś dałam radę, a trochę kasy do puszki z
napisem "Na Filadelfię" wpadło. Dla Was mam teksty, których musiałam wysłuchiwać
podczas mojej pracy.
Na szczęście jakieś 2000 razy: "Dziękuję."
Niestety jakieś 1000 razy: "Nie,
dziękuję."
Jakieś 100 razy: "Podręczniki? To
dziękuję."
Jeden zabawny raz: "Och, tak młodo
wyglądamy?"
Jakieś 80 razy: "Dzięki, już mam."
Jakieś 20 razy: "Nie chcę."
Jakieś 10 razy: "Nie biorę."
Jakieś 100 fałszywych razy: "Już
dostałem."
Jakieś 2 razy: "A myślałem, że
pójdziemy do kawiarni…"
Jeden raz i o jeden raz za dużo:
- Dziecko, gdybyś ty mi stówę dała, to bym wziął!
- Dziecko, gdybyś ty mi stówę dała, to bym wziął!
- Stówę to ja zarabiam
tygodniowo.
- Żartujesz?
Jakieś 15 razy:
- Co to jest?
- Podręczniki.
- Co to jest?
- Podręczniki.
Wolę nie liczyć, ile razy:
- A numer tam jest?
- Tak
- Ale twój?
- ....
Parę zniecierpliwionych razy:
- Co to jest?
- Ulotka, proszę wziąć.
- Co to jest?
- Ulotka, proszę wziąć.
Jakieś 5 razy: "A, wezmę dla wnuczki."
Jeden żałosny raz: "I tak nikt
od ciebie nie weźmie."
Jakieś dwa nachalne razy: "Co tam masz, laleczko?"
Jakieś trzy zdziwione razy: "Od
takiej ładnej dziewczyny to wezmę."
Jeden pomysłowy raz: I dla brata
w wojsku poproszę.
Jakieś wspierające
kilka razy: "Daj więcej." i "Weź, daj trochę."
Próbowałam stworzyć zestawienie
ludzi, którzy najczęściej sięgają po ulotki, a którzy przenigdy nie biorą. Ale
chyba nie da się tego tak sklasyfikować…
Nadal nie wiem, czy bardziej drażni mnie to, że ktoś ma siłę, aby podziękować za ulotkę i mimo to jej nie wziąć, czy totalne zignorowanie.
Nadal nie wiem, czy bardziej drażni mnie to, że ktoś ma siłę, aby podziękować za ulotkę i mimo to jej nie wziąć, czy totalne zignorowanie.
Moi drodzy, bierzcie ulotki. Dla
Was to niewielki wysiłek, możecie wyrzucić papierek w domu. A dla kogoś to
wielka ulga i pomoc.
Pozdrawiam Was!
Sara
Sara
PS Czy ktoś nie widział wpisu "Z pamiętnika ulotkarki"?
Rozdawałem ulotki, wiem czym to smakuje. Ulotki zwykle biorę, ale nie biorę już np. od ludzi, których widzę stojących codziennie w jednym miejscu i rozdających to samo, samo wzięcie dla wyrzucenia i zmarnowania papieru mnie nie kręci.
OdpowiedzUsuńTylko raz szukałam pracy jako osoba rozdająca ulotki, jednak pani zrezygnowała, bo nie pasowały jej moje godziny pracy (niestety rano miałam zajęcia na uczelni), ale to było coś w miarę ciekawego, bo sklep który robił własne mydła i w nim tak pięknie pachniało, że do tej pory wspominam rozmowę kwalifikacyjną :)
OdpowiedzUsuńZazwyczaj biorę ulotki, patrzę co prezentują (najczęściej ubezpieczenia, podręczniki, depilacje różnych miejsc lub kursy językowe) i zazwyczaj wyrzucam je w najbliższym śmietniku, bo mnie nie interesują. Ale biorę, bo widzę że niektórzy wręcz szerokim łukiem omijają, a mi szkoda tych ludzi (w większości przypadków). Nie jest to łatwa praca, bo niestety wszystko dzieje się tak szybko, że wszystkie hasła które wymieniłaś zdarza także mi się słyszeć przechodząc obok i widząc reakcje moją lub innych ludzi.
Ja tam w 99% biore ulotki, ktore ktos mi daje... tym 1% jest fakt, ze czasem jestem np zdenerwowana albo myslami gdzies indziej, ze nawet nie zauwazam co sie dzieje na okolo :o
OdpowiedzUsuńNigdy nie rozdawalam ulotek, ale mialam taki zamiar, tutaj w Austrii... dobrze platne, wszystko ok, a jak przyjechalam na miejsce to sie okazalo, ze jednak wlascicielom sie odwidzialo, bo beda zamykac lokal na caly sierpien (bo jada na wakacje) i to bez sensu zebym to robila tuz przed ich zamknieciem i zebym wrocila we wrzesniu... no coz... ucieszyc mnie to nie ucieszylo, bo przyjechalam tu z mysla, ze cos zarobie, a tak to w dalszym ciagu szukam czegokolwiek...
Życzę Ci, żebyś znalazła coś innego! Tak czy siak, w Austrii na pewno lepiej płacą niż w Polsce, no i w euro. :D
UsuńJa też biorę ulotki, nawet jak ktoś mi drugi raz tę samą daje... Czemu mam nie brać? Co to szkodzi? Zerknę, może przeczytam, może coś mi to da, a jak nie, to wyrzucę w domu czy kawałek dalej.
Siostra mnie zawsze beszta, jeśli zdarzy mi się, że nie wezmę ulotki. ;)
OdpowiedzUsuńMnie denerwuje, kiedy widzę tę samę ulotkę setny raz - straszne marnowanie papieru. I zawsze się zastanawiam, czy te ulotki coś w ogóle dają.
A Tobie Saro, gratuluję wytrwałości!
Dziękuję! Wiesz, Paulina, chyba dają, bo np. skup podręczników na Sukienniczej jest otwarty tylko w wakacje. Ich jedyną reklamą są ulotki i stojący znak z napisem "podręczniki". A jednak ruch mają.
UsuńSzukając pracy w Toruniu ciągle tylko ulotki i ulotki. Powiem szczerze, że wolałabym jakąś inną. Nie ma co ukrywać, z ulotek się nie utrzymam. No ale jak nic nie znajdę to pewnie będę chodziła tak jak Ty. Zawsze coś wpadnie i najwyżej będę dojeżdżała. Tak się zastanawiam.. Skoro w zeszłym roku również roznosiłaś ulotki.. Ciekawe czy kiedyś od Ciebie wzięłam, albo ile razy minęłyśmy się na ulicy :)
OdpowiedzUsuńTeż wolałabym jakąś inną... Chociaż można znaleźć lepiej i gorzej płatną pracę przy rozdawaniu ulotek. Ja zarabiałam 20 złotych dziennie, a moja znajoma - 42zł.
UsuńW sumie to ciekawe. :D Nie wiem, czy bym Cię poznała, Aniu. :) I ja nie rozdaję na Szerokiej, tylko na Rynku Nowomiejskim.
Haha, pewnie nie. Mój wygląd ostatnio się trochę zmienił i już nie ma tej samej Ani ze zdjęć na facebooku :D Ale jakbym Cię w tym roku zobaczyła to zaraz bym Cię "napadła". Bo w ubiegłym - nie wiedziałam, kto Ty jesteś :)
UsuńNigdy nie rozdawałam ulotek na ulicy, a jedynie wrzucałam je do skrzynek. Zawsze biorę to, co inni próbują mi szybko przekazać (a czasem i wcisnąć), bo wiem, z czym wiąże się taka praca. I chociaż ja jestem miła, to inni nie zawsze... Kiedy dzwoniłam domofonem, poza pytaniem "dlaczego do mnie", "ja mam chorą mamę" itp. zapamiętałam jedną cudowną akcję <3. Dzwoniłam zawsze po kolei albo od pierwszego, albo ostatniego numerka. Chwilę odczekałam (dałam sensowną chwilę na dojście do słuchawki) i dzwoniłam dalej i tak długo, aż ktoś mi otworzył. No i w końcu dostałam się do klatki po przejechaniu prawie wszystkich numerków. Nagle wychodzi jakieś babsko z parteru i pyta się, czy to ja dzwoniłam. Mówię, że tak, a wtedy tamta bardzo głośno stwierdziła, z ogromnym wyrzutem, że mogłabym się odezwać, bo teraz niby wszyscy odebrali! Ja jej na to, że no sorry, ale nie będę czekać 10 minut, aż ktoś podniesie domofon! Przecież (tego jej już nie mówiłam, bo to było oczywiste) normalnie nie podchodzi się do domofonu 100 lat. No i w odpowiedzi dostałam "Ja kurwa nie jestem Twoją odźwierną!". Widać było, kobieta bardzo na poziomie -.-, a że niestety ale jestem nerwusem, odpowiedziałam kąśliwie i złośliwe szybko "Nie przypominam sobie przejścia na Ty!", jednak kulturalnie drzwi zostały zamknięte bez odzewu. Boże, co za ludzie!
OdpowiedzUsuńGrr, też jestem nerwus i też bym się wkurzyła. Tylko ja to bym albo coś odpaliła, albo się popłakała xd Ale nienawidzę takich ludzi! Nic im nie zrobiłaś, a tacy chamscy.
UsuńNiejednokrotnie rozdawałam ulotki, ale w ramach wolontariatu, bo pracodawcą była moja mama, więc... :P
OdpowiedzUsuńZazwyczaj biorę. ZAZWYCZAJ. Biorę od ludzi starszych - zawsze mi żal tych pań, które robią na ulotkach całymi dniami - oraz od ludzi, którzy wyglądają normalnie. Znaczy się, nie znoszę, gdy ktoś robi miny, jakbym mu łaskę robiła, że wzięłam ulotkę. Też w tym siedziałam i wiem, że to nie jest dużo przylepić sobie uśmiech do twarzy choćby na chwilę. No i od dzieci nie biorę. Takich dzieci, że dzieci. Bo to chyba nielegalne, żeby w tym wieku pracować, a ja do tego procederu ręki nie będę przykładać.
Za to ulotkarze muszą mnie lubić, bo nigdy nie wyrzucam do najbliższego kosza. :D
Oo, ja niejeden raz widziałam, jak ktoś wziął i od razu wyrzucił, czasami nawet nie do najbliższego kosza, tylko na ziemię, ech...
UsuńW Toruniu w zeszłym roku rozdawało takie dzieciątko ulotki... Niefajna sprawa.
Jeszcze nie rozdawałam ulotek, ale szukam czegoś na miesiąc między zakończeniem matur a czasem na doniesienie świadectw itd... . Niby miesiąc coś można zrobić, zarobić, ale w Polsce wydawało mi się ciężko o pracę :/ Na szczęście od piątku mam Mac'a nie daleko i też będę się starać o jakiś etacik tam... :D Może się uda :)
OdpowiedzUsuńChociaż moja kumpela rozdawała je w Wawie i już tak bardzo znudzona ogarnęła jakiegoś chłopaka po drugiej stronie ulicy i zaczęli się ścigać z rozdawaniem ulotek. Tym sposobem wygrali z nudą i zajęli czas :))
Ja widziałam, że sporo osób słucha muzyki, rozdając ulotki. Wczoraj akurat rozdawałam cały czas z inną dziewczyną, więc sobie pogadałyśmy. :) Szybciej zleciał czas.
UsuńStaram się zawsze brać ulotki, choć i tak zaraz wyrzuce je do kosza, hha! :D
OdpowiedzUsuńJesli możesz poklikaj w linki w tym poście! :) ----->KLIK! ZAPRASZAM NA WAKACYJNY KONKURS! :) ----->KLIK!
nigdy nie rozdawałam, jakoś nie wyobrażam sobie siebie przy takim zajęciu, ale nigdy nie wiadomo co mnie czeka i może jeszcze kiedyś będzie mi to dane. ;) ale zawsze staram się brać, zwykle z uśmiechem i mówiąc "Dziękuję", bo widzę jaka ta praca jest (moja siostra kiedyś tak stała i też mi trochę naopowiadała) i w sumie to przecież nic trudnego, wziąć ulotkę. ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam.
Nigdy nie rozdawałam ulotek, ale staram się brać gdy ktoś mi je daje. Odmawiam tylko wtedy, gdy faktycznie przed chwilą taką samą ulotkę dostałam.
OdpowiedzUsuńMam dla Ciebie taką historię. Otóż moja ciocia szła przez miasto z wnukiem, gdy ktoś im wręczał ulotkę wnuk powiedział:
"Ten papier nie nadaje się do rozpałki w kominku" i oddał ulotkę.
ja osobiście nie biorę ulotek ;) "brudzą" mi torebkę ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za taki potrzebny wpis, chociażby dla takich ignorantów jak ja. Niestety. Czasem odruchowo biorę, a czasami robię unik, lub mówię:"dziękuję". Teraz zanim tak zrobię po prostu wezmę ulotkę. Głupio nie myśleć, że ktoś przecież zarabia na tym i można w ten sposób pomóc.
OdpowiedzUsuńZawsze biorę ulotki, a bywa, że codziennie idę tą samą trasą i te same osoby rozdają identyczne ulotki. Dla nas to tylko ulotka, którą możemy wyrzucić zaraz po przyjściu do domu. Jak rozdawałam ulotki w zeszłe wakacje to ktoś prosił o trochę więcej, do palenia w piecu ;D także różne ciekawe i mniej ciekawe teksty się zdarzają :)
OdpowiedzUsuńdostawalas kase za kazda rozdana ulotke? odkad moja siostra sobie w taki sposob dorabiala - staram sie brac ulotki, mimo ze ich nie znosze - wrzucam potem do torebki i se ja zasmiecam :P
OdpowiedzUsuńale faktycznie to ciezka praca i wcale nie zazdroszcze - a teksty ludzi potrafia byc czasem na prawde przyglupie :/
ps. moja droga dzis juz wyjazd wiec bawcie sie dobrze, nie zapominajcie o kremie z filtrem bo sloko potrafi czasem w poludnie mocnoo przygrzac i robcie mase swietnych fotek!!!
Niee, płacili mi za godzinę, ale wypadało zgłaszać się po ulotki jak najczęściej.
UsuńKremu z filtrem nie wzięłyśmy, ale spokojnie, żadna z nas się nie spaliła. :D
Ludzie nie biorą ulotek bo są tym już zmęczeni i zasypani. Wszędzie są ulotki w skrzynkach na listy ulotki, na ulicy ulotki, za wycieraczką samochodu ulotki. Dużo lepszym rozwiązaniem jak ulotki są baloniki reklamowe z nadrukiem. Koszt jest jest praktycznie taki sam co druk ulotek a wygląda to dużo lepiej jak kawałek papierka.
OdpowiedzUsuńJest przesyt na rynku ulotek i nie sprawdzają się one już. Dużo lepszym rozwiązaniem na promocję firmy jest zainwestowanie w kampanie internetowe takie jak google adwords czy też pozycjonowanie stron internetowych. mają one o wiele większa siłę przebicia.
OdpowiedzUsuńUlotki rozdawane na ulicy umykają naszej uwadze, bo nikt ich nie czyta. Dlatego jedynym słusznym sposobem na przykucie uwagi jest zrobienie rzucającej się w oczy ulotki
OdpowiedzUsuńwroclaw ma pewną drukarnię, która ma bardzo fajne pomysły na sprawienie by nasza ulotka wyróżniała się na tle innych
Roznoszenie ulotki wroclaw może być fajnym sposobem na zarobek dla młodszych osób. Moja młodsza siostra w ten sposób zebrała na wakacyjny wyjazd do Bułgarii :)
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego, ciężkie pytanie. Ja zawsze biorę ulotki - wolę je, niż reklamę w tv czy internecie. Sama prowadzę firmę i stawiam na tradycyjne rozwiązania. Ostatnio zamówiłam stojak na ulotki z oferty https://adlove.pl/pl/ - będzie idealnie pasował w naszym biurze.
OdpowiedzUsuńNiechęć do ulotkarzy nie narodziła się znikąd, wynika przede wszystkim ze stereotypów, że większość rozdaje informację o chwilówkach, a do tego osoby roznoszące nie są zbyt uprzejme - ich celem jest wepchnięcie ulotki i tyle. Dobrze przemyślana strategia marketingowa, może zrobić z ulotek bardzo fajne i opłacalne narzędzie z tym, że potrzebni są roznosiciele, którym zależy na sukcesie firmy.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa zawsze staram się wziąć ulotkę od osoby, która je rozdaje. W końcu to jej praca.
OdpowiedzUsuńSkorzystałem z usług www.ccsdruk.pl> i nie żałuję. Świetna drukarnia.
OdpowiedzUsuńWłaśnie skorzystałem z usług www.ccsdruk.pl, Gwarancja dużej wiedzy i doświadczenia.
OdpowiedzUsuńA ja się nie zgodzę ze stwierdzeniem, że ulotki przechodzą do lamusa. Na ulicach większych miast nadal spotykamy się z całym mnóstwem ulotek. Ja często zwracam na nie uwagę więc uważam, że nadal jest to dobry sposób marketingowy
OdpowiedzUsuńDobrze wykonana ulotka potrafi przykuć uwagę i wbrew powszechnej opinii taka kampania nie jest stratą pieniędzy. Wciąż wiele firm korzysta z ulokowania do promocji produktu.
OdpowiedzUsuńpolecam
OdpowiedzUsuńRozdawanie ulotek to naprawdę ciężka praca, a wiele osób nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo może być męcząca. Twoje doświadczenia pokazują, jak trudne jest przyciągnięcie uwagi ludzi w zabieganym świecie. Może ludzie nie biorą ulotek, bo są przytłoczeni ilością reklam, jakie dostają każdego dnia. Podziwiam Twoją determinację i zaangażowanie!
OdpowiedzUsuń