wtorek, 26 stycznia 2021

Ten dziwny wiek


23 lata. Dziwny wiek. Wchodzisz na Facebooka, a tu kolejny znajomy się zaręcza. Albo wrzuca zdjęcia z imprezy. Albo z obrony magisterki. A temu rodzi się dziecko. Drugie. Jak żyć?

Ostatnio znów miałam minikryzys egzystencjalny, gdy okazało się, że moja znajoma z gimnazjum urodziła syna. Oczywiście wcześniej zrobiła licencjat, zaręczyła się i wzięła ślub. Faceta prawicowca jej nie zazdroszczę, ale tego, że spełnia wizję mojego wymarzonego życia już tak.

Odkąd pamiętam, mówiłam sobie, że chcę być młodą mamą. Nie nastoletnią rzecz jasna, ale marzyło mi się, że zaraz po studiach rodzę dziecko. Wydawało mi się, że dobrze, gdy różnica między rodzicami a dzieckiem to nie 40 lat, a dwadzieścia kilka. Że wtedy jakoś łatwiej się dogadać. Moich marzeń, jak widać, nie zrealizowałam. I nie zanosi się na to.

Zazdroszczę tym, którzy w moim wieku mają już wyższe wykształcenie i rodzinę. Mam wrażenie, że ich życie idzie do przodu. Bo ja nie mam ani ukończonych studiów, ani narzeczonego. Mam za to świetną pracę i to akurat bardzo mnie cieszy.

Ale fakt, że 23 lata to bardzo dziwny wiek. Niektórzy w ogóle nie myślą wtedy o rodzinie. Przejmują ich egzaminy na studiach i projekty. Albo nawet nie – bardziej przejmują ich seriale. Albo właściwie to tylko weekendowe picie. Inni już robią zakupy w 3kiwi.pl i innych sklepach, kupują wózki, łóżeczka i zastanawiają się, czy noszenie niemowlęcia w chuście to grzech czy nie.

Wśród znajomych mam takie osoby, które są długo w związku i ślubu nie mają. Mam takich, którzy są parą krótko, ale już noszą obrączki. I budują dom. Oczywiście jest też pełno singli. I trochę ludzi z dziećmi. Czasami też singli.

Są tacy, co studiują trzy kierunki i myślą o doktoracie. Są tacy, co nawet licencjatu nie zrobili, bo coś nie pykło po drodze.

Znam dwudziestotrzylatków, którzy studiują i pracują. Czasami za najniższą krajową. Czasami zarabiają grubą kasę. Bywa, że są zatrudnieni w dwóch miejscach jednocześnie.

Ale znam też takich, co o pracy nie myślą i nadal mieszkają z rodzicami. Ja też mieszkam, ale nie pamiętam już, co to kieszonkowe.

Często sobie myślę, w jak dziwnym momencie życia jestem. I czy kiedyś nie było łatwiej. W wieku 23 lat wiele osób było już po ślubie, zakładało rodziny, praca się jakaś znalazła… Teraz jest trudniej. Studia, kredyt, pęd ku karierze… Wynająć mieszkanie czy kupić? Brać ślub czy nie brać? A jeśli tak, to jaki, cywilny czy kościelny? Zamieszkać razem przed ślubem? Najpierw dziecko? A może dziecko dopiero po ślubie? A może wtedy, gdy już zrobisz karierę? Albo lepiej zanim zaczniesz ją robić? 

Mam wrażenie, że teraz na tyle rzeczy się czeka. Na awans i podwyżkę. Na to, aż przyznają kredyt. Aż deweloper wybuduje Twoje mieszkanie.  Na salę weselną – dwa lata. Na dziecko – kolejne dziewięć miesięcy. I nagle budzisz się i masz trzydzieści lat. A w sumie to nadal chcesz  lepić bałwana, zjeżdżać na sankach i robić dużo innych rzeczy uznawanych za dziecinne. 

Czasami sobie myślę, że nawet jeśli ktoś ma ten dar i nie porównuje się do innych, to ten dziwny wiek nadal bywa problematyczny. Bo gdy jeden ma takie priorytety, a drugi takie, ciężko się dogadać. Bo gdy ty myślisz o własnym mieszkaniu, a druga osoba o tym, by jakoś do tego mieszkania się doczołgać po całonocnej imprezie, to trudno o wzajemne zrozumienie.

Jestem ciekawa, co o tym wszystkim myślicie.

Sara

2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze chciałam mieć męża i dzieci (albo chociaż 1) przed 30-stką. No i przez chwilę nawet to mogło się spełnić. Niestety, życie pokazało mi, że nic nie jest dane na zawsze. W wieku 28 lat zostałam rozwódką i mamą aniołka. Teraz, kiedy już skończyłam 31 lat, przestałam marzyć o rodzinie. Mieszkam z rodzicami bo są już w podeszłym wieku, mam stabilną pracę, spotykam się z kimś. Jednak nie planuję, nie wybiegam za daleko w przyszłość bo czasem zaledwie kilka minut może zdecydować o kogoś zdrowiu czy nawet życiu.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie miłe słowa, komplementy, ale także za rady i konstruktywną krytykę.
Thanks for all kind words, compliments but also for advice and constructive criticism.