piątek, 9 września 2016

Jakby z innego świata... - Łódź cz. 3



W ostatnim poście było wesoło i uroczo. Tym razem będzie trochę mniej zabawnie. Ale postaram się zrobić wszystko, byście nie skończyli czytać tego wpisu przygnębieni i znużeni. ;)

Chciałabym, abyście spojrzeli dziś na Łódź innymi oczami. Jak na miasto wielu religii, miasto tolerancji, miasto różnorodności.

Wielokrotnie zastanawiałam się, skąd wzięła się moja fascynacja innymi religiami. Myślałam i myślałam, dlaczego tak bardzo lubię zwiedzać żydowskie i prawosławne świątynie. Jak to się stało, że na mojej liście celów na rok 2016 widnieje punkt "pojechać do województwa podlaskiego", co w domyśle wcale nie oznacza łomżingu, lecz zobaczenie na żywo jedynych meczetów w Polsce. Nurtuje mnie, czy to wszystko jest związane z tym, że jestem buntowniczką, jeśli chodzi o religię katolicką? A może z tym, że cały czas szukam w życiu swojej wiary? Bo to, że Sara to żydowskie imię chyba nie ma nic wspólnego z moimi zainteresowaniami.

To dziwne jechać gdzieś i oglądać cmentarze, prawda? Choć gdyby się chwilę zastanowić, to Cmentarz Orląt Lwowskich, Père-Lachaise, Montmartre czy też Cmentarz na Rossie są bardzo często odwiedzane przez turystów. 


Łódzki kirkut wcale nie jest wyjątkiem. To jeden z największych cmentarzy żydowskich w Europie. Można go zwiedzić za opłatą (6zł). Chociaż to słowo "zwiedzić" jakoś nie do końca mi tu pasuje…


Na tym cmentarzu swoje macewy mają i osoby, które żyły 100 lat temu, i Żydzi, którzy dopiero co odeszli z tego świata. Niektóre z nich są zniszczone, a napisy ledwo można odczytać (chociaż i tak nie znam ani hebrajskiego, ani jidysz, więc nie wiem, co ja bym chciała rozszyfrować!). Inne to okazałe grobowce.


Cmentarz żydowski przy Brackiej to nie jedyny punkt związany z judaizmem, który chciałyśmy zobaczyć w Łodzi. Wyobraźcie sobie jednak, że drugiego miejsca… nie mogłyśmy znaleźć. Miałyśmy adres. Byłyśmy na miejscu. A tu synagogi nie ma! Weszłyśmy na podwórko. Żadnych gwiazd Dawida, żadnych znaków. Lekko zawiedzione ruszyłyśmy w dalszą drogę, zastanawiając się, co jest grane. Po powrocie do domu moja mama wyszperała w Internecie, że synagoga znajduje się w drugim podwórku… Można ją nawet zwiedzać (kontaktowałam się w tej sprawie z Gminą Żydowską!). Koszt – co łaska. Ale co z tego, skoro my jej nawet nie znalazłyśmy…


Jednym z miejsc w Łodzi, które najbardziej zapadło mi w pamięć, jest prawosławny sobór. Do środka nie weszłyśmy, ale z zewnątrz świątynia prezentowała się naprawdę pięknie.


I na koniec łódzki Luwr czyli eklektyczny Pałac Izraela Poznańskiego, żydowskiego przedsiębiorcy. 


Które z tych miejsc chcielibyście zobaczyć, będąc w Łodzi? 

Mam nadzieję, że zachęciłam Was do zmiany myślenia o Łodzi! To nie tylko fabryki i przemysł. To też wielokulturowość, zadbane kamieniczki i… bajkowy powrót do dzieciństwa. 

Uściski! 

Sara

2 komentarze:

  1. Lubię oglądać stare cmentarze, jakkolwiek dziwnie/mrocznie by to nie brzmiało. ;) Bardzo chciałabym zobaczyć na żywo prawosławny sobór (jest piękny), a także ten słynny pałac Poznańskiego, który jest na większości łódzkich pocztówek! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli wierzyć statystykom to Sara jest na 55-tym miejscu jeśli chodzi o popularność tego imienia w Polsce.
    Faktem jest, że Stary Testament spopularyzował to imię jako hebrajskie, ale wcześniej już było używane na terenach dzisiejszego Iranu. Po persku (farsi) imię to oznacza kobietę wysokiego rodu. Krótko mówiąc księżniczkę.
    W przedwojennej Polsce mówiono by do Ciebie: Salciu lub Salcie.

    Zwiedzanie cmentarzy to świetne miejsce aby bliżej poznać wartości jakimi się kieruje dana społeczność przez ich stosunek do śmierci i pamięci o zmarłych.
    Jeśli dowiesz się na którym z toruńskich cmentarzy są cygańskie groby to radzę się tam wybrać na Wszystkich Świętych.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie miłe słowa, komplementy, ale także za rady i konstruktywną krytykę.
Thanks for all kind words, compliments but also for advice and constructive criticism.