Współtwórcami dzisiejszego wpisu jesteście po części Wy, bo
odpowiem dzisiaj na Wasze pytania. A właściwie to na jedno, bo wiecie, że nie
umiem ograniczyć się do kilku zdań. Prosząc Was o zadawanie mi pytań, zdawałam
sobie sprawę, że piszę na blogu o naprawdę wielu sprawach z mojego życia,
znacie mnie prawie tak dobrze jak moja własna mama, więc… czy istnieją jeszcze
rzeczy, o które moglibyście mnie zapytać? Okazało się, że tak. :)
„Wymiana do USA? :o
Może opowiesz o tym coś więcej np. w tym poście z odpowiedziami na pytania? ;)”
Nie wiem, czy nie jest jeszcze za wcześnie, aby wspominać
Wam o tej podróży, w końcu to dopiero w październiku, w przyszłym roku… Ale co
tam! Skoro ktoś o to zapytał, to znaczy, że nie jest za wcześnie. :) Sama, prędzej czy później, musiałabym się z Wami tym podzielić.
Dostałam się na wymianę do Stanów Zjednoczonych. To jedno
zdanie brzmi dla mnie jak zaklęcie. Nie pamiętam momentu, w którym zapragnęłam
odwiedzić Nowy Jork. Będąc w gimnazjum, nie brałam w ogóle pod uwagę tego, że
to marzenie naprawdę może się spełnić. Na ziemię ściągała mnie jedna literka i
to w podwójnym wydaniu – DD (niee, nie TVN) = Daleko i Drogo. Tymczasem wraz z rozpoczęciem
nauki w IV LO w Toruniu to marzenie stało się realne. Nawet kiedy złożyłam
podanie i wiedziałam, że mam spore szanse na to, aby być w gronie szczęśliwców,
nie sądziłam, że to faktycznie może się udać. To mnie po prostu przerastało,
wydawało mi się niemożliwe. A jednak! W przyszłym roku lecę więc do Filadelfii,
będę mieszkać przez niecałe dwa tygodnie u amerykańskiej rodziny i zwiedzać
inne amerykańskie miasta (prawdopodobnie Waszyngton i Nowy Jork). Przedtem
jednak muszę przyjąć Amerykankę w swoim domu. Miała przylecieć już w
październiku, ale z powodu sytuacji na Ukrainie, Amerykanie przesunęli wizytę
na kwiecień. Gdy powiadomiła nas o tym nauczycielka, ja bez zastanowienia
wypaliłam: a w kwietniu będzie lepiej?
Pytam serio, będzie? Może być gorzej, lepiej, może być wojna, nikt tego nie wie,
Rosja jest nieobliczalna (ok., to zabrzmiało trochę jakbym była jakąś
fanatyczką obwiniającą za wszystko wschód. A do tej mi w rzeczywistości daleko :)). W głębi ducha w ogóle
nie biorę pod uwagę tego, że Amerykanie nie przylecą. Po prostu wypieram to z
mojej podświadomości.
Czy to, że lecę na wymianę, oznacza, że nie muszę za nią
płacić? No, niestety nie. Muszę ponieść koszty biletów i wizy. Dlatego też na
moim biurku stoi puszeczka z Beatlesami, którą pokazywałam Wam tu. I zbieram,
zbieram… Pracuję, odkładam, nie piję kaw za kilkanaście złotych… Za kilka też
nie. Czasami wyślę jedną pocztówkę mniej… Zrezygnowałam także z podróży do
Toskanii, wszystko po to, aby polecieć za ocean.
Możecie się zastanawiać, jakie wymagania trzeba spełnić, aby
polecieć na taką wymianę. W naszej szkole niektórzy traktują to jako nagrodę.
Nie lecą bowiem wszyscy, nawet nie wszyscy, którzy chcą. Im lepiej sobie
radzisz w szkole, tym lepiej. Średnia powyżej 5.0, co najmniej bardzo dobra
ocena z angielskiego, jak najlepsze zachowanie… Jednak jeśli ktoś nie spełni
tych warunków, nie znaczy, że to koniec jego marzeń o USA. Wszystko zależy od
liczby chętnych i od kilku innych czynników. Kurde, wypadłam na kujonkę, ale
powiem Wam, iż możliwość lotu do Stanów bardzo zmotywowała mnie do nauki w
zeszłym roku.
Październik to odległy termin. Nawet nie potrafię sobie
wyobrazić, jak wysoko będę skakać ze szczęścia przed wylotem. Chociaż mam pewne
podejrzenia, że w Nowym Jorku popłaczę się ze szczęścia. Ale do tego czasu
jeszcze czeka mnie mnóstwo innych przygód… Mam nadzieję.
I kto powiedział, że marzenia się nie spełniają?
Sara
PS Na pozostałe pytania odpowiem w następnych postach. Cały
czas możecie pytać, kto pyta, nie błądzi, a ciekawość to pierwszy stopień nie
tylko do piekła. :)
Ja Cie kręce!!! Gratuluję :-) zabierz mnie ze sobą ;p Ja na studiach chciałam jechać na wymianę na Ukrainę i mi się nie udało, a tu proszę - Ameryka, wow!
OdpowiedzUsuńPS. link do puszki Beatelsów "tu" nie działa, tzn. niema go :O
Już sporo ludzi zabieram w walizce, coś czuję, że przekroczę dozwolony ciężar... haha.
UsuńJuż naprawiłam, link powinien działać!
Zobaczysz wiele pięknych miejsc. Wspomnienia pozostaną na długo. Gratuluję :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńLink już działa :) Gratuluję wyjazdu i trzymam kciuki, żeby wszystko Ci się udało! Tyle wspaniałych miejsc do zobaczenia, tyle wspomnień do zebrania. I oczywiście (mimo, że to jeszcze rok) czekam na relację z Twojej wymiany z dużą ilością zdjęć! :)
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że blogowanie mi się do tego czasu nie znudzi, więc relacja na pewno będzie i to obszerna :D
UsuńDziękuję za miłe słowa!
z tej zazdrości to chyba zaraz będzie musiał mnie ktoś reanimować ;P
OdpowiedzUsuńSkoro marzenia się spełniają to muszę zrealizować też ten cel;)
Jasne, że się spełniają. Ja w to głęboko wierzę! :) Musimy im tylko pomóc.
UsuńKurde, ale Ci zazdroszczę :P Gratulacje, naprawdę! Szkoda, że ja mieszkam w takiej dziurze, u mnie nie ma najmniejszych szans na taką wymianę... Tak czy inaczej, jeszcze raz gratuluję, trzymam kciuki żeby wszystko się udało :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, Daniel! Sama mam nadzieję, że wszystko wypali i się uda. Przyznam Ci się szczerze, że dla mnie jednym z powodów, dla którego poszłam akurat do tego toruńskiego liceum, są właśnie wymiany. A umożliwia je umowa miasta z Filadelfią, to jest, o ile się nie mylę, miasto partnerskie Torunia.
UsuńAle nie martw się, marzenia naprawdę się spełniają i jeżeli bardzo się czegoś chce, wierzy w coś, no i pracuje, to się udaje.
Pozdrawiam
no to gratuluję :D będzie super! byłam na tego typu wymianie w szkole podstawowej, ale raptem w Hiszpanii. niemniej lecieliśmy tam tuż po marcowych zamachach w Madrycie i moje dwie koleżanki zrezygnowały. podejrzewam, że dziś nie żałują, bo obydwie zjeździły pół świata a dziś studiują za granicą (w tym jedna w Nowym Jorku), tak czy inaczej zazdroszczę :D
OdpowiedzUsuńDzięki :) Myślę, że będzie super, nie dość, że tyle zwiedzę, to poznam mnóstwo ludzi, mam nadzieję, że otworzę się o wiele bardziej na mówienie po angielsku.
UsuńHiszpania to też świetny kierunek, ciepło! Nie dalej jak dziś czytałam o obozach w Hiszpanii, ale są dość drogie. :/
Wow!! super <3333 Gratulację :) Niesamowita przygoda :)
OdpowiedzUsuńGratuluje i zycze Ci aby Nowy Jork Ci się spodobał. We wrześniu spędziłam tam 6 dni, super miasto i z chęcia odwiedziłabym je jeszcze raz. Zatrzymałam się na Manhattanie!
OdpowiedzUsuńDziękuję, mam nadzieję, że Nowy Jork mnie nie zawiedzie. Aż 6 dni w Nowym Jorku? Marzenie mojego życia :D Ja pewnie spędzę tam dzień czy dwa, ale i tak się cieszę!
UsuńMiłego dnia
Ale genialnie!
OdpowiedzUsuńTeż wybieram się chyba w przyszłym roku do USA! Będziemy mogły podzielić się wrażeniami z Naszych podróży!
Osobiście nie zdecydowałabym się na wymianę, zbyt wiele obaw zawsze miałam co do tego, więc podziwiam! Sama nigdy nie miałam ani motywacji, ani chęci na wymiany zagraniczne. Uważałam, że stopień mojego języka jest niewystarczający.
Wiesz? to nie wstyd, że się dobrze uczysz. Trzeba czasami się tym chwalić, bo to jest Twój osobisty sukces!
Samych podobnie dobrych wieści życzę. :D
Dziękuję bardzo! Jak już się w końcu spotkamy w Twojej Bydgoszczy albo w moim Toruniu, to pogadamy. Chociaż na chwilę obecną planuję studiować w Twoim mieście, Madziu.
UsuńU nas w szkole jest jeszcze wymiana z Francją i wygląda zupełnie inaczej - jadą wszyscy, którzy chcą, na krócej, bliżej, nie jest to aż takie wydarzenie jak wymiana z Amerykanami. Ja jednak do Francji się nie wybieram, bo zbieram na Stany ;) Wiesz co, ja podeszłam do tego od drugiej strony - właśnie podczas takiej wymiany mogę ten język podszkolić, bo po prostu będę musiała mówić. Pewnie kilka dni przed wymianą będę miała mnóstwo wątpliwości z cyklu "ale jak ja się dogadam?!". No ale jakoś będę musiała. :D
Pozdrawiam!
Moje miasto na studia? A to ciekawe! Zapraszam ! ♥ Jaka uczelnia?
UsuńWiesz? Ogólnie Amerykanie to życzliwi ludzie, nie panuje w ich kraju chamstwo takie jak u nas. Wszyscy są uśmiechnięci i pełni optymizmu! Mówię to z doświadczenia, bo mam z osobami mieszkającymi tam stały kontakt, z resztą czy moi rodzice, czy babcia opowiadali mi o tym. Zupełnie inny świat, dlatego tak bardzo chciałabym tam pojechać i odczuć to na własnej skórze.
Do Francji na wymianę bym nie pojechała, ba nigdy bym się do tego nie przekonała, bo jezyk francuski według mnie jest beznadziejny, no i do samego kraju mnie nie ciągnie. Podchodzę do tego - byłam, zobaczyłam, starczy mi na jakiś czas. Jest wiele ciekawszych miejsc na ziemi. Ale to tylko taka krótka dygresja.
Ja miałam zawsze problem z posługiwaniem się językiem, bo jestem dość nieśmiała, jesli wiem, że nie jestem w czymś dobra, traktuje to jako osobistą porażkę... choć dobrze wiem, że wyjazdy zagraniczne podszkalają moją wiedzę i obycie w języku.
Brakuje mi w polskiej edukacji uczenia śmiałości i bawienia się językiem, wówczas chyba nie mielibyśmy takich oporów.
U Was w Toruniu też tak zimno? Ubieraj się ciepło Saro i dbaj o zdrowie!
Uniwersytet Kazimierza Wielkiego, psychologia, bo w Toruniu nie ma. Taki mam plan, gdybym miała teraz podjąć decyzję, to byłaby ona właśnie taka. :)
UsuńTo myślę, że mieszkając u amerykańskiej rodziny, na pewno się z tą ogólną radością zetknę - oby!
Też nie trawię francuskiego! Nigdy nie uczyłam się tego języka, ale nie podoba mi się samo jego brzmienie.
U mnie jeśli chodzi o angielski, to w sumie boję się odezwać, ale jak już muszę, to mówię - tak było np. w Szwecji - nie miałam wyjścia, moja mama nie zna angielskiego, a trzeba było mnóstwo rzeczy załatwić.
Zimno, siedzę w domu chora od kilku dni, ale mam nadzieję, że wydobrzeję wkrótce.
Ty też trzymaj się ciepło :)
Ogromnie Ci zazdroszczę i mam nadzieję, że wszystko wypali! :) To z pewnością będzie niezapomniane przeżycie! :D
OdpowiedzUsuńGratuluję! Ja też w te wakacje odbyłam swoją pierwszą wielką podróż, ale jestem poziom niżej od Ciebie, bo to tylko gimnazjum i stypendium językowe w Niemczech. Choć pierwszy raz używam słowa "tylko" - dlatego, że przy Twojej Ameryce wypada to słabiej. Ale podróż zmieniła mnie i pociągnęła naprzód. Poznałam mnóstwo ludzi z całej kuli ziemskiej, zainteresowałam się na poważnie nauką języków i naprawdę otworzyłam na świat. Magiczna kraina Zagranica jest dla nas dostępna ;) No i dzięki temu obozowi zaczęłam z postcrossingiem ;)
OdpowiedzUsuńTrzymam za Ciebie kciuki i życzę szczęścia: choć najpierw tego szczęścia w codzienności Przed Wyjazdem. Pozdrawiam!
Dziwna logika amerykańska:) Chyba samoloty z USA do Polski nie lecą przez Ukrainę?!
OdpowiedzUsuńTak więc na Twoim miejscu nie cieszył się zbytnio na ten wyjazd. Skoro nie puścili Amerykanów do Polski, to i nie wpuszczą Polaków do Ameryki :p
Gdzie Twój optymizm?! :) No wiesz, znajomość geografii u Amerykanów nie jest zbyt dobra... A tak serio to zapewne twierdzą, że w każdej chwili może wybuchnąć wojna, Polska jest blisko Ukrainy itp.
UsuńPatrząc z perspektywy Ameryki, to trochę przykre dla nas, jesteśmy strefą buforową w razie eskalacji konfliktu.
UsuńTo że Amerykanie mają obawy związane z przyjazdem do Polski, nie jest równoznaczne z tym, że nie będzie można podróżować do nich.
Mam nadzieję że plany wymiany mimo przejściowych perturbacji zostaną zrealizowane.
Gratuluję! Nawet nie wiesz, jak Ci zazdroszczę. Mam nadzieję, że wyjazd jak najbardziej się powiedzie i przywieziesz mnóstwo wspomnień i niesamowitych przeżyć. :)
OdpowiedzUsuńGratuluję!!! Jeszcze do wyjazdu daleko, ale już Ci życzę wspaniałej przygody, zwiedź jak najwięcej, zrób wiele świetnych zdjęć, a potem nam się tu pochwal jak było :)
OdpowiedzUsuńOczywiście, ze marzenia się spełniają, tylko trzeba mocno w to wierzyć :) Gratuluję tak wysokiej średniej! I życzę, żebyś za rok napisała tutaj jak wspaniale się bawisz w USA! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, jeśli tylko wytrwam w blogowaniu (a innej opcji nie biorę pod uwagę :D), to poopowiadam na blogu o mojej wycieczce do USA :)
UsuńWiemy co masz nadzieję zobaczyć jak pojedzisz za wielką wodę.
OdpowiedzUsuńMoże byś coś napisała czy masz już jakiś plan co pokazać amerykańskiej koleżance z tej wymiany
Prawdopodobnie nie wszystko będzie zależało ode mnie - szkoła planuje wycieczkę do Warszawy, do Gdańska, poza tym zwiedzanie Torunia. Ja ze swojej strony mogłabym pokazać jej to, czego w Toruniu nie zobaczy podczas zwiedzania z przewodnikiem, a poza tym któryś z zamków - np. w Golubiu-Dobrzyniu albo w Malborku, możliwe, że Bydgoszcz. Myślę, że gdy już goście z Ameryki przylecą do Polski, to pojawi się na blogu kilka postów dotyczących ich przyjazdu. :)
UsuńO kurczę, super sprawa, zazdroszczę nawet tego, że będziesz mogła gościć Amerykanke w domu, a co dopiero samej podróży!
OdpowiedzUsuń