Półtora
miesiąca w domu. Półtora miesiąca bez wizyt u babci, bez podróży, bez jedzenia
na mieście. Za to z ogromną dozą niepewności, strachu, stresu i dużą dawką
pytań – co będzie dalej?
Za
czym tęsknicie najbardziej? Za wizytami na siłowni? Seansami w kinie? A może za
kawą na mieście? Czy tęsknicie za spokojnym życiem, w którym można cokolwiek
zaplanować? Bo ja bardzo.
Dla
mnie wolność to jedna z najważniejszych wartości. I cały czas ciężko mi
pogodzić się z tym, że ktokolwiek może ją ograniczać. I chociaż wiem, że robię
to dla swojego zdrowia i zdrowia innych, gdzieś z tyłu głowy czai się myśl: tak
bym chciała wyjechać. Tak bym chciała wrócić do normalności.
Szkoda,
że nikt nie może dać mi gwarancji, że za tydzień, miesiąc, pół roku wszystko
będzie jak dawniej. Że nie będę musiała bać się o to, że zachoruję. Że będę
mogła kupić bilety i polecieć, dokąd chcę i kiedy chcę. Tymczasem teraz nawet
nie wiem, czy w przyszłym tygodniu dalej mamy zajęcia zdalne na studiach.
Oczywiście – zapewne tak. Ale oficjalnych informacji nie ma.
Boli
mnie to, że może kolejne miesiące będziemy chodzić w maseczkach, w których
trudno się oddycha. Martwi mnie to, że właściwie w każdej chwili ktoś z mojej
rodziny może się zarazić koronawirusem.
Ale
gdyby ktoś spytał mnie, za czym tęsknię najbardziej, to wahałabym się między
dwoma odpowiedziami. Za normalnym kontaktem, w którym mogę przytulić się do
mamy, mając pewność, że się nie zarażę. I za pewnością. Bo teraz niczego nie
można być pewnym.
Oczywiście,
że tęsknię za escape roomami, za latte, za wizytami u babci, za planowaniem
podróży, za wychodzeniem z domu tak po prostu, bez zastanowienia, czy na pewno
to konieczne. Szkoda, że nikt nie może mi powiedzieć, kiedy to wszystko wróci. Właściwie
to tęsknię nawet za zwyczajną wizytą w Lidlu, podczas której swobodnie
przyglądam się półkom, nie robiąc zakupów tak, jakby mnie ktoś gonił. Teraz
goni mnie wirus.
Dzisiaj
zastanawiałam się, kiedy podróżowanie stanie się z powrotem bezpieczne. Pewnie
dopiero, gdy wynajdą szczepionkę. Kilka miesięcy bez wyjazdów to dla mnie
tortury. Siedzenie w domu wpływa okropnie na mój nastrój. A najgorsze jest to,
że samopoczucia nie może poprawić nawet perspektywa wyjazdu. Bo na razie te
perspektywy są znikome.
Cieszę
się, że moja rodzina jest zdrowa, że mam pracę. Jestem za to bardzo wdzięczna.
Ale czasami jest naprawdę ciężko. Wydaje mi się, że sporo zależy od charakteru.
Są tacy, którzy chcą, muszą wiedzieć. Bo inaczej usychają.
Za
czym Wy tęsknicie?
Sara
Za domem rodzinnym. Od kilku miesięcy nie widziałam rodziców, siostry, teściowej. Święta spędziliśmy we dwoje. Imieniny taty świętowaliśmy przez messengera, zbliżają się mamy urodziny i imieniny. I chyba pojadę do domu tylko po to, żeby zostawić kwiaty przed mieszkaniem, rodziców zobaczyć chociażby przez okno, bo oszaleje. Widzieliśmy się chyba jeszcze w styczniu albo w pierwszych dniach lutego.
OdpowiedzUsuńWhat I miss most is the freedom from worrying about whether I will be able to find the groceries I need and can make medical appointments if need be.
OdpowiedzUsuńI know that being so young and vibrant you miss so many more things than i do during this time of lockdown.
I love the bright cheery colour combination in the outfit you were wearung by the water in the photo above. You look fabulous.
my blog
my YouTube
my Twitter