Po
spacerze w północnej części Nikozji wróciłyśmy do… Europy. Sprawdźcie, co warto zobaczyć po południowej stronie granicy.
Nasze zwiedzanie
rozpoczęłyśmy od spojrzenia na miasto z góry. W obserwatorium Ledra można za
2,5 euro podziwiać panoramę Nikozji z 11 piętra. W budynku są też specjalne
ekrany interaktywne, które podpowiedzą nam, jakie obiekty obecnie oglądamy.
Zdecydowanie warto odwiedzić obserwatorium, chociażby po to, by zobaczyć coś
wyjątkowego, choć przez niektórych blogerów podróżniczych – wyśmiewanego. Mam
na myśli ogromną flagę Turcji, znajdującą się na wzgórzach. W ten sposób Turcy
podkreślają fakt, iż północna część wyspy należy do nich (choć tylko oni tak
uważają…). Flagi nie widziałyśmy z żadnego innego miejsca, nie udało nam się
jej dostrzec w drodze do Nikozji.
Kolejnymi
punktami naszego spaceru był meczet Omara oraz oddalony o parę kroków od niego
Dom Hadżigeorgakisa Kornesiosa. Niestety, wejście do środka jest płatne,
pozostałyśmy więc przy oglądaniu z zewnątrz. Kim był Hadżigeorgakis Kornesios?
Na przełomie XVIII i XIX wieku pełnił on funkcję dragomana, czyli pośredniczył
między cudzoziemcami a mieszkańcami Bliskiego Wschodu.
Gdy przed wyjazdem próbowałam zaplanować naszą trasę po Nikozji, napotkałam na pewne trudności. Okazuje się, że nie jest ona głównym celem turystów. Spacerując po mieście, docierałyśmy więc przypadkiem do obiektów, których nie uwzględniłyśmy na swojej liście, a które prezentowały się całkiem ciekawie. Jedną z takich budowli był osiemnastowieczny kościół św. Antoniego. Ale być może jeszcze ciekawsze niż sama świątynia było to, co zobaczyłyśmy w jej okolicy. Ktoś postanowił sobie urządzić targ przed domem. Na chodniku stały stare telefony, jakieś wazy, bibeloty, meble... Widać, że trafiłyśmy do zupełnie innego świata i innej kultury.
Kolejnym obiektem, który zobaczyłyśmy w południowej części Nikozji, był Pałac Arcybiskupa. To
dość nowy budynek, powstał w 1960 roku. Obecnie jest on siedzibą ortodoksyjnego
kościoła na Cyprze. Pałac jest otoczony bramą i skojarzył nam się z jakimś budynkiem rządowym. Gdy oparłam się o ogrodzenie, usłyszałyśmy z mamą jakiś dźwięk, jakby alarm... Potem okazało się, że to hałas dochodzący z remontowanego obok budynku. Udało nam się jednak zrobić parę zdjęć przez kraty.
Tuż obok Pałacu Arcybiskupa znajduje się Muzeum Bizantyjskie. Wiecie
już, że podczas naszych podróży raczej odpuszczamy muzea – ich zwiedzanie
zajmuje zbyt wiele czasu, zresztą wolimy podziwiać architekturę z zewnątrz.
Muzeum Bizantyjskie wyjątkowo ładnie się prezentuje, w szczególności do gustu
przypadły mi drzwi. O tym elemencie architektury wspominałam już, pisząc o
Nikozji Północnej. Cypryjskie drzwi są bardzo fotogeniczne. Tak samo okiennice. Kolorowe, zdobione…
Zabytki w południowej części Nikozji nie są zbytnio oddalone od siebie. Przed siedzibą Muzeum Bizantyjskiego można podziwiać kolejny z nich - prawosławną Katedrę Świętego Jana. W środku znajduje się okazały ikonostas, nam jednak nie dane było zobaczyć go na żywo.
Spacerowałyśmy
dalej. Po drodze nie spotkałyśmy żadnych turystów. W końcu doszłyśmy do Bramy Famagustiańskiej.
Powstała ona w XVI wieku, kiedy Cypr należał do Wenecji. Brama ta wywarła na
nas większe wrażenie niż ta, którą oglądałyśmy w północnej części Nikozji.
Wydaje
mi się, że to, co najważniejsze w Nikozji, to nie zabytki. One nie powalają
człowieka na kolana. Ważniejsze jest zobaczenie na własne oczy podzielonego
miasta. Przed wyjazdem na Cypr czytałam sporo o tym kraju i o samej stolicy.
Dziwiłam się, gdy na blogach znajdowałam niewiele zdjęć architektury. Królowały
raczej kadry z codzienności, murale, koty i zwykłe uliczki. Sporo ludzi pisało,
że Nikozja ich nie zachwyciła, że jest brzydka itd. Nie wiem, czy "brzydka" to
dobre określenie. Miasto jest zaniedbane, brudne, w wielu miejscach zniszczone
i opustoszałe. Nie ma w nim zbyt wielu turystów, przynajmniej w lutym.
Jeśli
więc zastanawiacie się, czy odwiedzić Nikozję podczas pobytu na Cyprze, co mogę
Wam doradzić? Nie nastawiajcie się na dzikie zachwyty. Potraktujcie to miasto
raczej jako ciekawostkę. I spróbujcie dostrzec w nim coś interesującego.
Trudno
mi będzie umiejscowić Nikozję w moim rankingu odwiedzonych stolic. Raczej wyląduje gdzieś na końcu. Ale jest to miasto tak inne od tych, które do tej
pory widziałam, że porównywanie go z Tallinnem, Bratysławą czy Dublinem jest
trochę od czapy.
Gdybym
miała wybrać, która część Nikozji bardziej mi się podobała, to chyba jednak
postawiłabym na południowy, czyli grecki fragment. Może jest on nieco mniej
zniszczony niż obszar opanowany przez Turków. Niektóre z budynków są faktycznie
odnowione, odrestaurowane czy zadbane, choć oczywiście nie wszystkie. I
prawdopodobnie w europejskiej części stolicy jest więcej do oglądania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie miłe słowa, komplementy, ale także za rady i konstruktywną krytykę.
Thanks for all kind words, compliments but also for advice and constructive criticism.