piątek, 1 marca 2019

Oj, działo się… - luty 2019



Chciałabym, żeby wszystkie miesiące wyglądały tak, jak miniony luty. Muzea, koncerty, wywiady, kawiarnie, bale i… ponad dwa tygodnie bez zajęć na studiach.

To pewnie zabrzmi banalnie, ale w lutym żyłam pełnią życia. Brakowało tylko jakiejś zagranicznej podróży. Nie chcę Was zamęczać trzystronicowym esejem na temat tego, co robiłam w lutym, więc postaram się skrótowo opisać najfajniejsze i najważniejsze wydarzenia tego miesiąca.

Luty zaczął się bardzo prestiżowo. Miałam okazję uczestniczyć w Marszałkowskim Balu Dobroczynnym. Co prawda nie jako gość, lecz jako dziennikarka, ale i tak czułam się… luksusowo. Pełno znamienitych gości, w tym Otylia Jędrzejczak, licytacje, występy… Żyć nie umierać. Jeśli jesteście ciekawi pełnej relacji z tego wydarzenia, odsyłam tutaj.
W lutym odwiedziłam dwa muzea i dwie wystawy. Były one skrajnie różne, ale na każdej znalazłam coś dla siebie. Oczywiście wybrałam się na wystawę puszystych mruczących piękności. Jeśli należycie do tej grupy, która lubi marnotrawić czas na oglądanie kotów w Internecie (chociaż czy podziwianie piękna to czas zmarnowany?), to odsyłam Was tutaj. W lutym zostałam również zaproszona na konferencję w nowo powstałym Muzeum Świat Iluzji w Warszawie. Bawiłam się jak dziecko i żałowałam, że nie ma ze mną kogoś z moich bliskich. Tego samego dnia wybrałam się też do niewielkiego Muzeum Farmacji – mało kto o nim słyszał, mimo że jest zlokalizowane parę kroków od warszawskiej starówki. Warto odwiedzić to miejsce – bilety są bardzo tanie (4 zł ulgowy, 6 zł normalny). W szczególności polecam tym, którzy interesują się medycyną, biologią, chemią albo… łaciną! To nie wszystko, co widziałam w lutym w stolicy. Zwiedziłam także niesamowitą Galerię Figur Stalowych, czyli rzeźb powstałych ze… złomu. Przedstawiają one znane postaci z bajek i filmów, ale nie tylko! 
To jednak nie koniec ukulturalniania się. W lutym po raz pierwszy w życiu byłam na pokazie mody. Alternative Fashion Show odbył się w toruńskim Dworze Artusa. To wydarzenie przypomniało mi, jak bardzo bliska jest mi moda, mimo że nie wszystkie prezentowane projekty założyłabym na siebie. Cudownie było jednak zatonąć na dwie godziny w świecie estetyki, stylu i sztuki. Więcej zdjęć i kreacji możecie zobaczyć tutaj
Co jeszcze zrobiłam w lutym po raz pierwszy? Ano zobaczyłam spektakl przygotowany przez Narodowy Balet Gruzji Sukhishvili. Moją relację z tego wydarzenia znajdziecie tutaj. Powiem szczerze: ja, gdybym podskoczyła choć raz tak, jak robili to tancerze z Sukhishvili, nie dość, że bym się zdyszała, to jeszcze pewnie połamałabym nogi. Nie wyobrażam sobie, jak to show mogłoby się komuś nie podobać. Pokazowi było bowiem daleko do tradycyjnego baletu. To raczej połączenie spektakularnej choreografii z tradycyjną, gruzińską muzyką i barwnymi strojami.

W lutym nie po raz pierwszy, lecz po raz drugi, uczestniczyłam w koncercie Janka Traczyka. Możecie go kojarzyć z programu "The Voice of Poland", "Twoja twarz brzmi znajomo", musicalu "Metro", "Notre Dame de Paris" czy "Piloci". Być może poznaliście go dzięki mojemu wywiadowi, który przeprowadziłam z Jankiem w listopadzie, po jego koncercie w Toruniu. Na wiosnę ma się ukazać pierwszy album Janka i przyznaję, że nie mogę się doczekać. To artysta z niezwykłym głosem, ale też ogromnym poczuciem humoru i równie wielką wrażliwością.
Na początku lutego otrzymałam telefon, który prawdopodobnie odmienił moje życie na najbliższe miesiące (a może i lata?). Dołączyłam do redakcji toruńskiego portalu OtoToruń. Cieszę się, że mogę zdobywać kolejne dziennikarskie doświadczenia i pisać o moim ukochanym mieście. OtoToruń o jeden z najpopularniejszych lokalnych portali.  

W lutym miały miejsce dwa bardzo miłe święta – walentynki i Tłusty Czwartek (nie wiem, które lubię bardziej). Z okazji Święta Zakochanych otrzymałam od Maćka puzzle z kotkami, skarpetki – a jakżeby inaczej! – z kotkami oraz płytę zespołu Kwiat Jabłoni. To moje największe odkrycie zeszłego roku, fantastycznie śpiewające rodzeństwo i, co ważne, śpiewające po polsku. Ich teksty bardzo podnoszą na duchu.
W ciągu ostatniego miesiąca wyjątkowo dopisywało mi szczęście. A może po prostu miałam za dużo wolnego czasu, dzięki czemu brałam udział w wielu konkursach. Udało się wygrać wejściówki do escape roomu i do kina. A jeśli o szczęściu mowa, to w minionym miesiącu dotarły do mnie dwie pocztówki z Malawi – nowego kraju w mojej kolekcji! Pokażę Wam je niebawem. 

Ten luty prawdopodobnie tak bardzo obfitował w różne wydarzenia, bo przez ponad pół miesiąca nie chodziłam na zajęcia. Zdane w pierwszych terminach egzaminy i przerwa międzysemestralna raczej nie sprawiły, że odpoczęłam, bo nie jestem z tych, którzy siedzą i nic nie robią. Wykorzystałam ją, jak widzicie, na inne sposoby.
A co czeka mnie w marcu? Podróż!
Jaki był dla Was luty? Zrobiliście coś ciekawego? Ile pączków zjedliście ?
Sara

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie miłe słowa, komplementy, ale także za rady i konstruktywną krytykę.
Thanks for all kind words, compliments but also for advice and constructive criticism.