poniedziałek, 13 stycznia 2020

Mój wymarzony… ślub



Moje ostatnie doświadczenia ze Spotted: Toruń zainspirowały mnie do oddania się marzeniom. O wymarzonym facecie i wymarzonym ślubie.

Tak jakoś wyszło, że dzięki poznanym osobnikom płci męskiej zrozumiałam, kogo dokładnie szukam. Jak śpiewały dziewczyny z Mikromusic "nie wariata, nie palacza, nie biedaka, nie pijaka, nie brzydala…". Ja bym mogła jeszcze dodać nie rolnika i nie faceta, który potrzebuje terapii. I na pewno nie takiego, który stosuje szantaż emocjonalny.

No właśnie, więc kogo szukam? No cóż, nie wiem, czy stworzono już takiego mężczyznę. Ale zawsze można pomarzyć! Przede wszystkim powinien podzielać moje zainteresowania. Nie wszystkie oczywiście, nie musi przecież kolekcjonować pocztówek czy słuchać Taylor Swift, aby być fajnym facetem. Ale nie wyobrażam sobie być z kimś, kto nie lubi podróży albo nie czyta książek. Po prostu. Ważne, byśmy mieli, o czym rozmawiać. I żebyśmy podzielali te same poglądy. Choć nie wiadomo, jak cudownie przystojny i inteligentny byłby jakiś mężczyzna, gdyby skręcał bardziej w prawo niż w lewo, to cóż, raczej byśmy się nie dogadali. No właśnie – inteligencja. To jest dla mnie najważniejsza cecha u drugiej osoby. I liczą się dla mnie takie drobiazgi jak to, czy ktoś pisze najważniejsze przez ż czy rz.

Jeśli chodzi o wygląd, to trudno mi opisać wymarzonego faceta. Bo podobają mi się różni. Byłoby miło, gdyby był wyższy ode mnie, a ja do karzełków nie należę. I raczej wolałabym, aby nie był łysy i nie miał wąsów. Ot, takie drobne wymagania. :D

Gdybym już znalazła tego inteligentnego faceta, który nie pali, nie pije (takich już nie produkują, prawda?), jest odważny, pewny siebie i nie przeszkadzałaby mu moja wielka potrzeba niezależności i nieśmieszne żarty, to wtedy może kiedyś tam wzięlibyśmy ślub.

Powiem Wam, że moje przekonania na temat ślubu i wesela są ukształtowane od dawna. Przede wszystkim – nie chcę wesela. Nie uśmiecha mi się zapraszanie jakichś niewidzianych od lat wujków, a później obserwowanie, jak uchlewają się za moje pieniądze. O nie. Wesele to strata kasy według mnie. Zresztą to rezerwowanie sali na dwa lata przed, decydowanie – orkiestra, DJ czy Zenek Martyniuk – to chyba nie na moje nerwy. Nie wspominając o żałosnych, weselnych "zabawach", które bawią tylko tych niemuszących brać w nich udziału. 

Chciałabym wziąć cichy ślub w urzędzie stanu cywilnego. Tam nałożylibyśmy sobie obrączki ślubne klasyczne, bez zbędnych udziwnień. Takie, które byłyby ponadczasowe i przetrwałyby do końca naszej wspólnej przygody. Najlepiej z białego złota.

Na pewno poszłabym do ślubu w płaskich butach. Skoro nigdy nie chodzę na obcasach, to wybaczcie, ale w tym wyjątkowym dniu nie chciałabym się męczyć i skręcić kostki. A co z sukienką? Nie planuję ślubu kościelnego, skoro w kościele mnie raczej nie widują, a więc długiej kreacji do ziemi zapewne też bym nie włożyła. Nie chciałabym też wychodzić za mąż gdzieś daleko od domu, np. na Majorce albo w Las Vegas.

Skoro nie chcę wesela, to co w zamian? Myślę, że skromne spotkanie z najbliższą rodziną byłoby o wiele lepszym rozwiązaniem. Przynajmniej nie musiałabym sobie przypominać, z kim właśnie rozmawiam i czyim bratem jest ten nieznany pan. Poza tym taka uroczystość byłaby tańsza, a ja, nie ma co ukrywać, wolałabym wydać pieniądze na… podróż poślubną!
Sara

1 komentarz:

  1. Po pierwsze - życzę Ci, by Twoje poszukiwania zakończyły się sukcesem!

    A podnośnie wesela - ja jestem akurat po. Tak, to była droga impreza, ale ja o takiej marzyłam. W mojej opinii zaprosiliśmy wszystkich których lubimy (i ze dwie osoby więcej - dobry kolega musiał na przykład przyjść z niespecjalnie sympatyczną żoną :D), nie rezerwowaliśmy sali na dwa lata wcześniej (bo zdecydowaliśmy się na listopad ;)), od początku wiedzieliśmy, że będzie orkiestra (tak to jest być i żoną, i córką muzykanta ;)). Dla mnie to była najlepsza impreza jaką zrobiłam, ale totalnie rozumiem osoby, które nie chcą wesela albo chcą je na swoich zasadach - bez dzieci, bez alkoholu, bez tortu (to mógłby być mój typ, bo ja nie czaję, po co tort, ale był w cenie sali :D). Ślub i wesele nie są obowiązkiem :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie miłe słowa, komplementy, ale także za rady i konstruktywną krytykę.
Thanks for all kind words, compliments but also for advice and constructive criticism.