wtorek, 28 stycznia 2020

Oto rzeczy, które zawsze mam w torebce



O damskich torebkach krążą legendy. Kobiety podobno noszą tam cały arsenał, z cegłami włącznie. Ile w tym prawdy? Dziś zdradzam, co kryje moja torebka.

Są takie przedmioty, które zawsze mam w torebce, a gdy ich zapomnę, to zaczyna się mały dramat. Oczywiście podstawą jest portfel – pewnie jak u każdego. U mnie pełni on nie tylko rolę schowka na pieniądze czy karty, lecz także miejsca, do którego wrzucam plastry oraz tabletki.

Nie ruszam się również z domu bez chusteczek higienicznych i pomadki. Od lat używam tej samej marki Carmex i gdy ostatnio zdarzyło mi się posmarować usta inną pomadką, od razu miałam wrażenie, że wargi są o wiele bardziej suche.

W torebce mam też zawsze komórkę. Obowiązkowo w etui na telefon. Szczerze mówiąc, nie pamiętam już, jak wygląda mój smartfon bez ochronnego etui. Nie zliczę, ile razy lądował on na podłodze lub w innych dziwnych miejscach. Gdyby nie etui, moja komórka przypominałaby pewnie zwłoki. Oprócz osłonki mam też szybkę na ekran. Po tym jak w pociągu mój telefon miał bliskie spotkanie z podłogą i cały ekran się zbił, stwierdziłam, że nie mogę dopuścić do takiej sytuacji po raz drugi. Ale przyznam, że nigdy nie kupowałam jakiegoś bardzo stylowego etui. Celuję zwykle w te pancerne. :D

Zawsze mam w torebce szczotkę. Od lat korzystam z Tangle Teezer. Robię to głównie z przyzwyczajenia – nie uważam, że rozczesuje włosy lepiej od tradycyjnych szczotek. Pasuje mi jej rozmiar, bo mogę ją zmieścić nawet do najmniejszej torebki.

Te 5 rzeczy to mój zestaw obowiązkowy. W torebce noszę jednak również inne przedmioty, w zależności od tego, jaki jest dzień, pogoda, pora roku i co zamierzam robić. Kiedy wybieram się na uczelnię, obowiązkowo pakuję mój różowy, nieprzeciekający kubek termiczny z Duki (z polecenia Szafa Sztywniary!) oraz zeszyty i długopisy.

Z kolei gdy moje dłonie są w opłakanym stanie (co zwykle ma miejsce przez ¾ roku, kiedy w Polsce pogoda nie zachwyca), wkładam do torebki krem do rąk.

Zdarza się, że w torebce ląduje również opakowanie do soczewek - na wypadek różnych przygód ze szkłami kontaktowymi. Noszę je już od ponad 10 lat, ale i tak bywa, że soczewka postanowi przesunąć się w najmniej oczekiwanym momencie albo oko stanie się zbyt wysuszone. W takim wypadku pudełeczko z płynem bardzo się przydaje. 

W torebce często noszę też książkę. Coś lekkiego lub ciężkiego do czytania przydaje się zarówno w nieprzewidzianych sytuacjach (i nie mam tu na myśli konieczności samoobrony :D), jak i wtedy, gdy wiem, że będę musiała na kogoś poczekać albo spędzić dłuższą chwilę w kolejce u lekarza.

Gdy mam w planach zakupy albo wizytę w bibliotece, wówczas do torebki pakuję dodatkowo płócienną torbę.

Czego za to nigdy nie noszę w torebce? Nie pakuję kosmetyków do makijażu, bo nigdy nie poprawiam go w ciągu dnia. Niestety, nie mam też w zwyczaju noszenia ze sobą kalendarza, a to błąd, bo niekiedy zapiski uzupełniam dopiero po jakimś czasie, gdy część z nich już uleciała z głowy.

Dziewczyny, a co Wy nosicie w swoich torebkach? Bez czego nie ruszacie się z domu?
Sara

1 komentarz:

  1. Z takich podstaw to aktualnie noszę portfel, dokumenty do auta, kalendarz (choć rzadko korzystam), pikacza do pracy, małą kosmetyczkę z lekami i drobnymi pierdołami,słuchawki (w pracy słucham audiobooków a co za tym idzie, nie noszę żadnych książek). Ogólnie moja torebka jest mega ciężka i każdy sir dziwi co ja tam noszę��

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie miłe słowa, komplementy, ale także za rady i konstruktywną krytykę.
Thanks for all kind words, compliments but also for advice and constructive criticism.