Londyn jest hipsterem. Wielka Brytania to nonkonformistka.
Jak kierownica, to po prawej stronie, a jak autobusy to dwupiętrowe. Nawet
gniazdka mają inne (nie zapomnijcie zabrać przejściówek!). Jakie znane prawdy o
Londynie mogłam ujrzeć na własne oczy, o czym się przekonać i jakie wątpliwości
rozwiać?
Wiem, ze kochacie rankingi. Ja też. Oto lista
siedmiu londyńskich osobliwości.
1. Piętrowe autobusy. Są na pocztówkach, wszyscy je
znamy, ale co ciekawe, ze świecą szukać w Londynie autobusu, który nie jest
czerwony i piętrowy. Podczas mojej wycieczki popularnym double-deckerem udało mi się pojechać aż raz. Pech chciał,
że nie siedziałam w, podobno najlepszym miejscu, czyli tuż nad kierowcą.
2. Czarne taksówki. W Nowym Jorku słynne są żółciutkie (chociaż
założę się, że przedszkolanka, do której z wielką chęcią przychodziłam aż przez
4 lata, powiedziałaby, że to yellow bahama), w Londynie zaś czarne jak smoła. Mimo wszystko ani piętrowe autobusy, ani czarne taksówki nie są doskonałym rozwiązaniem, jeżeli chodzi o
przemieszczenie się. Londyn to miasto nie dość, że okropnie zanieczyszczone, to
jeszcze zakorkowane. Wybierzcie metro albo… pieszą wycieczkę (tylko zabierzcie
parasol!)
3. Czerwone budki telefoniczne. Faktycznie są na każdym
kroku i jeśli nastawiacie się na zdjęcie (czy nawet selfie ;)) z budką, nie będzie z tym żadnego
problemu, gdziekolwiek w Londynie jesteście. Z budek można zadzwonić, więc to
nie jest żaden pic na wodę. :)
4. Pasy i ich niedobór. Od dziecka uczono nas, aby
przechodzić na zielonym świetle, na pasach. Małe dziecko jadąc do Londynu, może
czuć się oszukane i zapytać: Mamusiu, dlaczego ten pan przechodzi na czerwonym
świetle? Lub zawołać: Tatusiu, tutaj nie ma pasów! W Londynie dozwolone jest
przechodzenie na czerwonym świetle… na własną odpowiedzialność. Jeżeli
cokolwiek złego się stanie, to nasza wina. Pasy w Londynie to dziwna sprawa.
Raz są, raz ich nie ma. W pewnej chwili sądziłam, że zamiast pasków londyńczycy mają…
kropki. Później okazało się, że tak po prostu wyglądają niektóre ulice. W niektórych
miejscach białe pasy zostały namalowane. Oszczędność farby czy może liczenie na
inteligencję obywateli (i domyślność turystów)?
5. Starbucksy na każdym kroku. Haha. Skoro już mowa o
kawiarni szpanu i lansu (ale kawę mają dobrą, no przyznajcie), to po niedosycie
spowodowanym brakiem Starbucksa w promieniu 140km od mojego domu, na początku
skakałam z radości na widok każdej kawiarni tej sieci ujrzanej w Londynie. W
ciągu 5 dni pobytu na wyspach byłam w Starbucksie więcej razy niż w ciągu
całego dotychczasowego życia. Z czasem jednak widok Starbucksa nie przyprawiał
już o palpitację serca, a raczej powodował westchnienie: No znoooowu!
6. Brak śmietników na ulicach. Dlaczego? Miasto tak
pełne turystów oszczędza na śmietnikach? Bywało tak, że ponad godzinę musieliśmy
chodzić z kubkami po cieplutkim cappuccino w dłoniach, bo nie było jak się ich
pozbyć. Jako kulturalni turyści z Polski, nie chcieliśmy zostawiać kubków byle
gdzie. :)
7. Dobijająca pogoda. Podobno Polacy, którzy
przeprowadzają się do Wielkiej Brytanii, przez pierwsze pół roku chodzą zdołowani
i przeżywają swego rodzaju depresję. Wszystko przez pogodę. Mało słońca, dużo
deszczu. Nas opady dopadły w ciągu dwóch dni, raz pozdrowił nas nawet grad. Nie
zdziwiłabym się, gdyby Anglicy opatentowali mikroskopijne parasole, które można nosić w kieszeniach, a później rozkładać.
Ranking wcale nie oznacza końca relacji z Wysp Brytyjskich. Cały czas czeka na Was post o kobiecie, która wychowała tłumy,
wspomniany już wcześniej wpis o muzeum kradzieży czy dzielnicy +18. Poza tym
muszę schować swoją skromność do kieszeni i pokazać Wam, na co roztrwoniłam
swoje funty.
Ściskam Was!
Sara
Bardzo ciekawy post, z którego wiele można się dowiedzieć. :)
OdpowiedzUsuńJeden z Twoich najfajniejszych postow ! Bylam w Londynie pare razy i nigdy nie zwrocilam uwagi na brakt smietnikow albo po prostu tego nie pamietam :)
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o brak śmietników to jest to spowodowane obawą przed atakami terrorystycznymi. Jako, że w Londynie był już taki przypadek podłożenia bomby w śmietniku władze zlikwidowały je. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJestem zszokowana, przyznaję się, że nie miałam o tym pojęcia. Mała liczba śmietników była dla mnie bardzo zaskakująca, gdyż wydawało mi się, że miasto, w którym mieszka naprawdę mnóstwo ludzi i przybywa do niego wielu turystów, powinno starać się utrzymać czystość i pozwolić na to ludziom, umieszczając śmietniki. Ale wiadomo że życie ludzkie jest wartością najwyższą, więc jeżeli brak śmietników może zmniejszyć ryzyko podłożenia bomby (chociaż ja twierdzę, że jeśli ktoś bardzo chce już ten atak terrorystyczny przeprowadzić, to i tak to zrobi, niezależnie, czy są śmietniki, czy nie), to niech faktycznie będzie ich jak najmniej.
UsuńPozdrawiam i dziękuję za informację
Jedna ważna sprawa w tej kwestii, nie ma śmietników, ale za to jest ogromna ilość sprzątaczy, więc jest jednak dość czysto jak na to, że ludzie zostawiają śmieci tam gdzie siedzą, choć patrzeć na to nie mogę; czego uczą się dzieci od rodziców...
Usuńbez przesady z tymi osobliwościami, takie życie po prostu :D a mikro parasolki przecież istnieją, takie zakładane na głowę, na gumce!
OdpowiedzUsuńWszystkich fortów na pewno nie odwiedzisz - są niedostępne. Tylko fort IV jest udostępniony do zwiedzania, część można zwiedzać na dziko, czego nie polecam w pojedynkę. Jeśli zaś chodzi o sam fort IV - zapraszam! Mam uprawnienia przewodnika, więc mogę cię oprowadzić jeśli chcesz. :)
OdpowiedzUsuńkurczaki ja tez nie zczailam braku smietnikow w londynie... niezle!
OdpowiedzUsuńa starbucks yeaaaaaah!
W Londynie jak zwykle deszcz :)
OdpowiedzUsuń