Wychowała wielu z
nas. Sprawiła, że uwierzyliśmy w magię. Podzieliła świat na mugoli i
czarodziejów. Zapewniła stacji TVN niemałą oglądalność w niektóre piątki i
przekonała najmłodszych do czytania po angielsku. Radziła, aby nie żałować
martwych, żałować żywych. Pokazała, co znaczy prawdziwa przyjaźń. Rozśmieszała i wzruszała
do łez. 700 stron dzięki niej nie wydawało się barierą nie do pokonania.
To ona nauczyła
nas, że jadowite ropuchy nie zrzucają skóry, zabicie jednorożca jest wielką
zbrodnią, a Różowa Landryna jest tak
słodka, że aż obrzydliwie gorzka. Joanne Kathleen Rowling.
A peron 9 i ¾ istnieje!
Co prawda nikt nie może przez niego przejść, gdyż wózek utknął pomiędzy światem
czarodziejów a mugoli i nie da się go wydostać… Chyba że uda się to jakimś tajemniczym
zaklęciem znanym tylko Hermionie.
Peron nietrudno znaleźć, trudno go za to
przeoczyć. Aby zrobić sobie zdjęcie ze słynnym wózkiem, trzeba swoje odstać w
kolejce. Kiedy już nasza cierpliwość będzie się powoli wyczerpywać,
przesympatyczna pani, emanująca naprawdę magiczną energią, zapyta Was o kolor
szalika, z którym chcecie sobie zrobić zdjęcie. Jeśli odpowiecie tak jak ja:
Gryffindor, najlepszy dom!, ona z uroczym uśmiechem stwierdzi: Najlepszy jest
Slytherin. :) Później zaproponuje, aby podczas zdjęcia skoczyć, tak, aby szalik
powiewał w powietrzu.
Na miejscu czeka także pani, która wykonuje zdjęcia –
można je później kupić w sklepie Harry’ego Pottera tuż obok (może nie tuż,
gdyż przy dworcu 9 i ¾ jest księgarnia, dopiero następnym sklepem jest imperium
magii :)).
Kosztuje ono jednak aż 10 funtów, dlatego jeśli wolicie wydać te pieniądze na coś innego,
miejcie ze sobą nadwornego fotografa. :) Samo wykonanie zdjęcia jest oczywiście
za darmo, można później podziwiać swoje, często nienadające się publikacji,
miny we wspomnianym sklepie.
A co można tam kupić? Co tylko pamiętacie z Harry’ego Pottera! Czekoladowe żaby, Fasolki wszystkich smaków Bertiego Botta (rzeczywiście mają tak obrzydzające smaki jak w filmie :)), stroje z Hogwartu, różdżki, figurki i… pocztówki. Przywiozłam dwie.
Jednak dworzec King's Cross to nie jedyne miejsce w
Londynie, w którym mamy możliwość przeniesienia się do Hogwartu lub chociażby
do świata czarodziejów. Także w słynnym, ekskluzywnym, już nieowianym
tajemnicą Harrodsie znajdziemy kilka półek z produktami związanymi z Harrym,
jego przyjaciółmi, a także… wrogami. Ceny mogą szokować, ale dla prawdziwych
fanów jest to niezwykła okazja, aby zaopatrzyć się np. w Nimbusa2000.
Ewentualnie różdżkę – do wyboru, do koloru, może być to zarówno różdżka
Tego-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać, jak i głównego bohatera. Poza tym
listy, spisy, a nawet szachy (czyli coś, co możemy wykorzystać, a nie tylko wyeksponować na szafce!). Chociaż różdżki też możemy użyć, jeżeli tylko znamy odpowiednie zaklęcia i umiemy nią
odpowiednio machać (tak, aby nikomu nie wydłubać oka, zupełnie przypadkiem).
Jeśli uda
Wam się dostać do Harrodsa (instrukcja: tutaj), to udajcie się w stronę działu z
zabawkami – tam czeka na Was świat zaklęć. Uwaga! Mugoli nie wpuszczają.
Magia istnieje. Pamiętajcie o tym.
Sara
PS Poznajecie ten most? Nie wiem, jakim cudem nadal istnieje... Przecież śmierciożercy zniszczyli go w szóstej części cyklu...:)
Świetna wycieczka! A mogę zapytać jaki jest koszt takiej magicznej pocztówki? :D
OdpowiedzUsuńJasne, jedna sztuka - 50 pensów. :)
UsuńKupilam tylko pocztowke bo na to bylo mnie stac ;D bardzo drogi sklep no ale dla prawdziwego fana pieniadze sie nie licza. Fajne te posty z londynu :) lubie czytac o miejscach w ktorych tez bylam :)
OdpowiedzUsuńMieszkam w Londynie, a jeszcze nigdy nie bylam tam :) Musze sie w koncu wybrac!
OdpowiedzUsuńale Ci zazdroszczę! też chciałabym tam pojechać *o*
OdpowiedzUsuń*SPAM
Jeżeli miałabyś troche czasu mogłabym prosić, abyś poklikała trochę w linki z tej notki:
http://miauczak.blogspot.com/2014/04/sheinside.html
?
To dla mnie ważne, bo od tego zależy moja współpraca z tą firmą. Dziękuję z góry! :) Miłego dnia :D
Pamiętam jak zawzięcie czytałam Harrego Pottera - pierwszą część, drugą, a potem w oczekiwaniu na trzecią jeszcze raz pierwszą i jeszcze raz drugą...Przestały mnie jednak emocjonować po skończeniu lektury piątej części cyklu i moja fascynacja opadła, reszty nie doczytałam ;) Tak czy siak przy wózku stanęłabym z chęcią :-)
OdpowiedzUsuńPrzecież na tym spływie byłyśmy razem - pamiętam jak z Olgą was trzymaliśmy, żeby was nurt Zgłowiączki nie porwał. :D
OdpowiedzUsuńNa spływ jednodniowy spokojnie można wziąć długie i krótkie spodnie. Bagażu minimalizować nie trzeba, więc ten problem znika. I chyba lepiej płynąć w krótkich, żeby potem móc wysiąść albo ubrać długie, cieplutkie spodnie. Pozdrawiam! :D