Powinnam złożyć jakąś reklamację do nieba. Pogoda zepsuła mi
doskonale zaplanowany początek dzisiejszego postu. Miało być o upałach, o tym,
jak się niektórzy chłodzą, tyle że aura za oknem przeczyłaby moim słowom o
lejącym się z nieba żarze, promieniach słońca, które muskają naszą skórę już
wcale nie tak delikatnie jak w maju i litrach wody, którą pijemy, którą się
polewamy, która ma sprawić, że wrócimy do żywych. Tymczasem, nie wiem, jak u
Was, ale przez moją szybę widać tylko niebo, a właściwie go nie widać, bo
zasłaniają je ciemne, ponure chmury, które nie wiadomo, czy zwiastują deszcz,
czy po prostu nie chcą pozwolić słońcu się z nami chociażby przywitać. Słupek
rtęci nie przekracza 20 kresek i tylko patrzę, w którym momencie lunie. Nie
wiedziałam, że można napisać taki długi wstęp o pogodzie, ale najwidoczniej
słowotok jest objawem złości, przynajmniej w moim przypadku. A dlaczego złości?
Bo dzisiaj zamierzałam opuścić moje cztery ściany i poznać trochę świata –
cudze chwalicie, swego nie znacie, więc planowana wycieczka nie miała być długa,
ale – miałam nadzieję – pełna wrażeń. Wyszło, jak wyszło, a właściwie to nic
nie wyszło i nikt nie wyszedł. Z domu. Czytam więc encyklopedię savoir-vivre’u
i zerkam przez okno z cichą nadzieją na wyłaniające się zza chmur światło
słoneczne…
Dlaczego tak zależało mi na nawiązaniu do upałów? Bo
wiadomo, że gdy skwar, to szukamy albo cienia, albo czegoś chłodnego, mokrego,
orzeźwiającego… Mam więc dla Was toruńskie fontanny :)
W Toruniu naszą główną fontanną, tą, którą się
chwalimy (kto chwali, ten chwali), jest Cosmopolis – grająca, świecąca i pryskająca
fontanna. Swego czasu głośno było o tym, iż traktuje się ją jak kąpielisko
wodne, dysze się zatykały, a fontanny nie można było po prosto podziwiać, gdyż
między strumieniami wody biegały rozebrane dzieciaczki. A czasami nie tylko
maluchy. Problem nie zniknął, ale już nie trąbi się o nim w każdej lokalnej
gazecie.
Nocą przy fontannie odgrywany jest prawdziwy
spektakl z wzruszającą muzyką z
Gladiatora czy Love Story. W role główne wciela się 113 dysz, z których woda
potrafi pryskać na wysokość kilku metrów. Scenografię stanowią kolorowe,
zmieniające się światła. Muszę Wam powiedzieć, że oglądałam ten spektakl już
kilka raz i cały czas wywiera na mnie wrażenie, szczególnie w towarzystwie
muzyki. Zimą fontanna jest nieczynna.
Inną, odnowioną ostatnio, fontannę znajdziemy w
niezbyt ciekawej dzielnicy, właściwie najmniej bezpiecznej w Toruniu, chociaż
okolice fontanny i parku za dnia możemy odwiedzać bez strachu. Jakie
było moje zaskoczenie, gdy pełna zapału spacerkiem dotarłam do fontanny i
zobaczyłam… pływających w niej ludzi. Nie tylko chlapiących się czy
zanurzających końcówki palców – oni pływali żabką, kraulem, stylem rozbitka,
zarówno dorośli, jak i dzieciaki. Czułam się tam zupełnie nie na miejscu, nie mając na sobie stroju kąpielowego.
Na koniec dwie fontanny, które w dalszym ciągu
zachowały swoje nazwy i nikt nie mówi o nich publiczne baseny. Wydaje mi się,
że amatorów kąpieli odstrasza zielonkawy kolor wody. :)
Jedna z fontann znajduje się przed budynkiem, który jest synonimem mojej
przyszłości – przed Wydziałem Matematyki i Informatyki.
Jaaasne, wszyscy wiemy, że mierzę wyżej, haha
A tak zupełnie serio to po humanie raczej na nic
związanego z naukami ścisłymi się nie wybieram
Druga fontanna to właściwie oaza spokoju, otoczona
pięknymi, pachnącymi kwiatami i ławeczkami. To chyba najlepsze miejsce do
odpoczynku spośród wymienionych. Ale jeśli chcecie się ochłodzić i pochlapać,
to wybierzcie inne toruńskie fontanny, tylko liczcie się z ogromną liczbą
innych pływaków.
Pozdrawiam ciepło!
Sara
zabrakło lokalizacji tych fontann. no i moglabyś coś napisać o basenie przed umk ;)
OdpowiedzUsuńa gdzie po humanie w takim razie? bo wiadomo, że po kierunkach humanistycznych trudno o dobrą pracę - tzn. po takich studiach, jak dziennikarstwo czy psychologia.
pozdrawiam! :)
Basen przed UMK kompletnie wyleciał mi z głowy! A pamiętam, że gdy kiedyś myślałam o tym poście, to na liście pojawił się także on. No nic, może przy innej okazji ;)
OdpowiedzUsuńMam dużo pomysłów, nie wiem jeszcze, co wybiorę, ale rozważam właśnie psychologię, pedagogikę specjalną, resocjalizację, myślałam też nad jakąś specyficzną filologią, arabistyką. Dziennikarstwo odrzuciłam, bo dziennikarzem można być bez tego kierunku ;)
Pozdrawiam również i dziękuję za komentarz!
Uwielbiam fontanny :)
OdpowiedzUsuńno tak... u nas tak lalo, chcielismy isc na obiad i zrobic foty a nie umielismy wyjsc z auta zeby przejsc do knajpy bo jakby wylewali wiadra wody, ulice plywaly a my siedzielismy w aucie :/
OdpowiedzUsuńfajne macie te fontanny :)
Wyglądasz przepięknie!
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się Twój blog, można znaleźć tu wiele interesujących rzeczy i ciekawych stylizacji!
Będę odwiedzać Twojego bloga :*
Może będziemy siebie wzajemnie obserwować ?:)
Pozdrawiam Aleksandra
Dziękuję, bardzo mi miło, wzajemna obserwacja jak najbardziej :)
UsuńPozdrawiam również!
Grrrrr ta pogoda, to zawsze pokrzyżuje nam plany :/ a te fontanny są cudowne!! :) Pierwszy raz widziałam takie kolorowe, grające w Tunezji... ale rzeczywiście cudze chwilicie, a swego nie znacie... turuńskie są równie piękne! :) Mam nadzieję, że kiedyś będę miała okazje zobaczyć je na żywo :)
OdpowiedzUsuńW Pradze byłam na takim przedstawieniu, że oprócz pryskania i muzyki na ścianie wody wyświetlili kawałek filmu
OdpowiedzUsuń