Wiecie, że tęsknię za
dzieciństwem. Pisałam Wam o tym niejednokrotnie, mimo że tak naprawdę okres
ten nie jest mi jakiś bardzo daleki. Skoro mi brakuje beztroskich lat,
to co mają powiedzieć dorośli? Wydaje mi się, że oni, kiedy mają chwilę wytchnienia,
wracają myślami do czasów, gdy nie wiedzieli, co znaczą tak górnolotne słowa,
jak szczerość, bezinteresowność, bezpośredniość, czy optymizm, a mimo to
nieświadomie kierowali się tymi wartościami.
Do dzieciństwa można wracać na
różne sposoby – oglądając stare zdjęcia, rozmawiając z ciociami niewidzianymi
dekadę bądź więcej, wyszukując czołówki bajek na YT… No właśnie, bajki! To
nieodłączny element dzieciństwa. Kiedyś nie było ich prawie wcale, z czasem
zaczęły powstawać pierwsze dobranocki, bajki pojawiały się kilka razy w
tygodniu, w końcu wymyślono programy emitujące wyłącznie kreskówki. Ale ja
chciałabym dzisiaj wrócić na moment do tych czasów, kiedy najprzyjemniejszym
momentem po beztroskiej zabawie, a przed znienawidzoną kąpielą i koniecznością
pójścia spać, była dobranocka. Zapraszam Was do Muzeum Dobranocek, kochani!
Szukałam muzeów. Niezwykłych
muzeów. Nie historycznych, nie etnograficznych, lecz takich, których eksponaty
to przedmioty codziennego użytku, ale takie, których nikt nie postanowiłby
kolekcjonować. Prawie nikt. Muzeum miało się znajdować w okolicach Beskidów,
Bieszczad, a najlepiej na trasie Piwniczna-Zdrój – Zosin. Znaleźliśmy takie
miejsce. W Rzeszowie, którego niestety nie udało nam się zwiedzić, ale
powtarzam sobie cały czas, że całe życie jeszcze przede mną (i cały świat!). :)
Rzeszowskie muzeum nie jest duże,
właściwie można je zwiedzić w pół godziny, rzeszowianie mogliby zajrzeć do
niego w wolne popołudnie (jeśli jeszcze tego, o zgrozo!, nie zrobili). Bilety
do muzeum – 7/4 zł. Radosny powrót do dzieciństwa – bezcenny!
Co w samym muzeum zaskakuje, to
chęć właściciela do zebrania, wyszukania, kupienia, zdobycia wszystkiego, dosłownie
wszystkiego, z wizerunkiem bohaterów dobranocek. Nie brakuje mleczka Jacek i Agatka, smerfowego mleka, gumy
balonowej z wizerunkiem Pszczółki Mai, ale także słodyczy, znaczków, zakładek do
książek, piórników, a nawet… wieczek od jogurtów.
Muzeum ma też wątek edukacyjny –
można dowiedzieć się, jak powstaje film rysunkowy, a jak ten z użyciem pacynek.
Oprócz tego że muzeum przenosi nas do dzieciństwa, to przenosi nas też do
konkretnych czasów – gdy szerokość telewizora nie była równa szerokości naszego
palca, a i humor był deczko inny. :)
I przyznam Wam się, że ja nie
oglądałam większości tych dobranocek. Chyba byłam już tym pokoleniem, które
bajki miało na wyciągnięcie ręki, nie musiało czekać do godziny 19. Zresztą z
tego, co pamiętam, jako mała dziewczynka wolałam tańczyć do piosenek z
wieczornej listy na MTV. :)
Od czasu do czasu rzuciłam okiem
na Misia Uszatka. Gdy byłam młodsza, kilkakrotnie wypożyczałam z biblioteki tę samą
książkę opowiadającą o historii misia.
I mimo iż to nie były koniecznie
dobranocki mojego dzieciństwa, to nigdy nie zapomnę tego miejsca i zachwytu moich
rodziców widocznego na ich twarzach.
A Wy które z tych bajek
kojarzycie, które lubiliście? A może do tej pory oglądacie :D? Pyza, Koziołek
Matołek (nie wiem, jak mogłam wyrosnąć z koszulki z jego wizerunkiem – byłaby teraz
kultowa!), a może coś spoza granic naszej ojczyzny– Krecik, Muminki, Smerfy?
Dajcie znać, wiem, że mam sporo
starszych ode mnie czytelników – wy pewnie oglądaliście niejedną z tych
dobranocek. :)
Sara
Great post! Love your whole look so much. Have an amazing day!
OdpowiedzUsuńKenny,
WHATKENNYHEARTS.COM
INSTAGRAM @kennydaily / BLOGLOVIN / FACEBOOK
Jaka ładna i miła dziewczynka na zdjęciach;)
OdpowiedzUsuńKiedyś to były polskie bajki dla dzieci, a teraz to chyba tylko japońskie...
fajnie :)
OdpowiedzUsuńojeju pamiętam te bajki - były świetne. teraz jak patrzę co maluchy oglądają to jestem przerażona.
OdpowiedzUsuńDobrze, że takie muzea istnieją. A pocztówki i znaczki kapitalne.
OdpowiedzUsuńNie kojarzę tylko jednej, tej z kucharzem. Reksia oraz Bolka i Lolka uwielbiałam, fajne były też Smerfy, Pszczółka Maja, Krecik... Nie lubiłam chyba tylko Muminków ;P
OdpowiedzUsuńZ kucharzem, to Porwanie Baltazara Gąbki, to była razem z Bolkiem i Lolkiem, Reksiem i Kotem Bonifacym moja ulubiona. Muminków też nie lubiłam, ale te kalosze z Muminkami ze zdjęcia są boskie :D
OdpowiedzUsuńA teraz większość tego co leci dla dzieci w tv, to nie bajki, czasami to aż strach dziecku to włączać :(
Chętnie bym tam się wybrała ;p
OdpowiedzUsuńhoney-mind.blogspot.com
Ale genialne miejsce, ile wspomnień!
OdpowiedzUsuńoooj pamietam jak ogladalam reksia! ile to bylo lat temu?
OdpowiedzUsuńps. Sara dostalas pocztowke? mam nadzieje, ze sie nie zgubila :)
Jeszcze nie, ale bez nerwów, nasza Poczta Polska różnie działa, ale wierzę, że dotrze, a wtedy od razu dam Ci znać :)
Usuńuwielbiałam reksia!:))
OdpowiedzUsuńsniadanielejdis.blogspot.com
A ja jeszcze nigdy nie byłam w tym muzeum, choć jestem w Rzeszowie przynajmniej raz w miesiącu. Wszystkie te bajki kojarzę, były naprawdę super! :)
OdpowiedzUsuńm udało sie wczoraj być w Muzeum Dobranocek w Rzeszowie :) Naprawdę to fajna sprawa :) Przypomniałam sobie kochanego "Wilka i zajaca", którego wraz z rodzeństwem oglądaliśmy na video będąc dziećmi, większość bajek znałam z dobranocek, bo jednak jestem takim trochę starszym pokoleniem ;) hehe
OdpowiedzUsuń