piątek, 17 maja 2019

Helsinki w jeden dzień – co warto zobaczyć w tym mieście?



Daria Zawiałow o Helsinkach powiedziała: "Helsinki są bajkową krainą mojej wyobraźni. Miejscem tajemniczym, magicznym, niedopowiedzianym, humorystycznym, filozoficznym. I wszystkim po trochu - kojarzą mi się z miastem skutym lodem, ale też z jednym z najbardziej zielonych, otoczonych gęstą siecią wód miejsc Europy. Z innej strony, Helsinki to azyl, do którego można uciec przed otaczającym światem, złymi emocjami, toksycznymi relacjami, obłudą. To przestrzeń dystansu, która mogłaby mnie bardzo inspirować do tworzenia." Jakie w rzeczywistości jest to miasto?

Przyznaję się: ja o Helsinkach wiedziałam niewiele. To młoda stolica – miasto zostało nią w 1812 roku. W bibliotekach nie ma przewodników po Helsinkach. Mało kto był w tym mieście. Czy jest tam w ogóle co zwiedzać?

Helsinki trudno porównywać do jakiegokolwiek innego miasta. Nie jest ono ani wschodnie, mimo że granica z Rosją znajduje się w odległości zaledwie 200 km. Nie jest to też miasto podobne do skandynawskiego Sztokholmu. Jakie więc jest? Inne. I pięknie położone – to prawdopodobnie największy plus.

Do Helsinek dojechałyśmy OnniBusem (taki fiński odpowiednik Polskiego Busa :D). Podróż z Turku trwała nieco ponad 2 godziny. Dworzec Autobusowy Kampii znajduje się w centrum miasta. Tuż obok niego zobaczycie… ziemniak. Albo nazwijcie to, jak chcecie. Ta dziwna konstrukcja to kaplica umiejscowiona w centrum miasta, w dodatku nieprzypominająca innych świątyń. Kaplica ciszy nie jest zabytkiem – powstała w 2012 roku. Każdy może do niej wejść zupełnie bezpłatnie i bez względu na wyznanie. Kaplica jest niewielka, wykonana z drewna, a w środku panuje bezwzględna cisza. Wizyta w tym miejscu to okazja do ucieczki przed wszechobecnym gwarem wielkiego miasta. W środku nie można robić zdjęć. 
Z kaplicy Kampii udałyśmy się w kierunku portu. Tego dnia miało padać – póki więc z nieba nie spadła ani kropla deszczu, chciałyśmy popłynąć na wyspę Suomenlinna. W drodze do portu przeszłyśmy przez park Esplanadi i minęłyśmy liczne sklepy drogich marek. Tuż przy porcie znajduje się targ. Warto pamiętać, że na wyspę Suomenlinna można dostać się zarówno transportem publicznym, jak i prywatnym. Bilet na prom obsługiwany przez osobę prywatną jest droższy i kosztuje 7 euro. My nie chciałyśmy przepłacać i popłynęłyśmy za 5 euro (bilet w obie strony) promem publicznym. Działa on trochę jak autobus – na tablicy wyświetlają się godzin najbliższych rejsów. Prom kursuje co 15 minut, a sama podróż trwa ok. 20 minut. Po drodze podziwiałyśmy inne wysepki. Na niektórych znajdował się tylko jeden dom. Mieszkańcy do najbliższego sklepu muszą więc popłynąć łodzią.
Suomenlinna mogłaby stać się tematem na osobny post. To miejsce sielskie, spokojne, ciche i pełne zieleni. Wyspę zwiedza się zupełnie za darmo, podziwiając ruiny twierdzy czy budynki ochrzczone przeze mnie "domkami hobbitów". Po Suomenlinnie można by spacerować cały dzień. Widoki są przepiękne. W szczególności zachwyciły mnie skały, tuż przy brzegu morza. Suomenlinna została wpisana na listę UNESCO. To zdecydowanie nasze ulubione miejsce w Helsinkach. Jeśli więc będziecie w tej stolicy, warto poświęcić dwie godziny na podróż i spacer po Suomenlinnie.
Po powrocie na stały ląd rozpoczęłyśmy zwiedzanie centrum. Zaczęłyśmy od Soboru Uspieńskiego, który dzięki położeniu na wzgórzu wygląda jeszcze bardzo okazale. Warto wspomnieć, że Finlandia przez ponad sto lat była pod panowaniem rosyjskim.
Następnie udałyśmy się do samego centrum Helsinek – na Plac Senacki. To tam spotkałyśmy najwięcej turystów. Na placu znajduje się pomnik cara Aleksandra II oraz katedra luterańska. W 1959 świątynia stanęła w płomieniach, jednak większość obiektu nie uległa zniszczeniu.
Kolejnym punktem na naszej mapie do zobaczenia był teatr. Tuż przy tym budynku natknęłyśmy się na napis "My Helsinki", który przeżywał małe oblężenie. Udało nam się jednak zrobić zdjęcie. Gdyby taki znak stał w Paryżu, pewnie fotografia w pojedynkę byłaby niemożliwa.
Najlepsze zostawiłyśmy na koniec. Kościół Temppeliaukio to świątynia zbudowana w skale. Na zewnątrz widzimy jedynie kopułę. Ta kopuła to jedyne, co było nam dane obejrzeć, bo tego dnia kościół był zamknięty ze względu na trwające w nim uroczystości. Bardzo nas to zasmuciło, z zewnątrz bowiem trudno właściwie dostrzec i docenić jego piękno.
Po południu Helsinki tonęły w deszczu, więc już pod parasolami udałyśmy się na taras widokowy w Ateljee Bar. To kawiarnia w hotelu, można tam jednak wejść za darmo i podziwiać widok na stolicę z góry.
Jeśli nie zamierzacie zwiedzać muzeów, Helsinki bez problemu możecie obejść w jeden dzień. Może nie jest to miasto tak powalające na kolana jak Rzym czy Wiedeń – jest po prostu zupełnie inne. Jego atutem jest na pewno położenie. Poza tym do najważniejszych zabytków możecie dotrzeć piechotą. 

Helsinki – byliście? Chcielibyście odwiedzić to miasto?
Sara
PS Helsinki były dwudziestą trzecią odwiedzoną przeze mnie stolicą europejską.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie miłe słowa, komplementy, ale także za rady i konstruktywną krytykę.
Thanks for all kind words, compliments but also for advice and constructive criticism.