1. Szpital.
Nie wiem, jak ktoś może przebywać tam z własnej woli.
2. Przyjęcie
na oddział przebiegło, hm, w miarę sprawnie. Czas oczekiwania na wolne łóżko: dwie
godziny.
3. W
szpitalu człowiek czuje się jakiś bardziej samotny, nie może się skupić. Ten
styl życia zdecydowanie mi nie pasował. W sali obok jęczał umierający pan i wył telewizor. A mnie pielęgniarka postanowiła obudzić o 4:30, abym zdążyła przebrać się w stylową koszulę operacyjną.
4. Jedzenie
szpitalne wcale nie jest takie złe, na jakie wygląda. Obiady zjadałam ze
smakiem. Do śniadań i kolacji miałam większe zastrzeżenia, ale nikt luksusów nie
wymagał. Choć marzyłam o jajecznicy. Godziny podawania posiłków mogą śmieszyć –
kolację dostawaliśmy już o 17.
5. Pozostając
w temacie jedzenia: w szpitalu nie jadłam przez 36 godzin. Była to przymusowa
głodówka przed zabiegiem i po nim. Postrzegam to jako karę boską.
6. Ostatnie,
co pamiętam, zanim otrzymałam znieczulenie, to słowa: "Dzień dobry. Mam na imię
Marcin. Jestem anestezjologiem. Będę dziś panią znieczulał." Potem zapadłam w
błogi sen. To prawdopodobnie najbardziej filmowa scena z mojego życia.
7. Gdy
obudziłam się na sali pooperacyjnej, rozejrzałam się nieśmiało. Żyłam – było dobrze.
Ale wszędobylskie pikające maszyny skłoniły mnie do rozmyślań, że coś jest nie
tak. Jednak nie to najbardziej mnie zdenerwowało, lecz fakt, że nie mogę telepatycznie
powiadomić mojej mamy, że żyję. Ona tymczasem odchodziła od zmysłów.
8. W
rzeczywistości operacja przebiegła bez komplikacji, a na sali pooperacyjnej
trzeba leżeć przez dwie godziny, bo "takie są procedury". Szkoda, że wcześniej
tego nie wiedziałam. Gdy w końcu mnie stamtąd wywieźli, popłakałam się. Chyba
ze szczęścia.
9. Lekarze
nie byli zbyt chętni do udzielania informacji o moim stanie zdrowia. Gdy ja bym o
coś nie zapytała, to personel raczej sam z siebie niewiele by mi powiedział. Ale
w sumie to trochę im się nie dziwię, że oszczędzają głos – tego samego lekarza
widywałam na dyżurze rano, wieczorem i o poranku dnia następnego.
10. Co
było największym hitem pobytu? Trudno mi wybrać między nieogarniętą
pielęgniarką a telewizorem na monety. Ale chyba zdecyduję się na to, że w końcu
zaczynam nowe życie. Bez tarczycy.
Życzę Wam, żebyście takie anegdoty znali tylko z cudzych opowieści. ;)
Sara
I'm glad that the operation went well! * hugs *
OdpowiedzUsuńThey had a coin-operated tv?!
I've had to stay in the hospital once, when I was 7 years old. I had arthritis in my hip and it was terribly painful. I also had to have a procedure where I couldn't eat or drink for about 24 hours (but was allowed a little bit of water to take aspirin).
I was starving and all of the commercials seemed to be for food, which didn't help matters at all. When I finally was able to eat again, my parents brought in McDonald's for dinner since it was after they had stopped serving food at the hospital for the evening. However, I did like the food that they served.
David, I'm so glad you're here even though my posts are in Polish :) Yes, in mamy Polish hospitals there are TVs that you can watch when you put some money for example 2 zloty for one hour.
UsuńI also could drink when I need to take pills and that was like a rescue. But I was still starving. When I asked a doctor in the morning, if I could eat and he finally said yes, I almost jumped in my bed, I was so happy :D
Najlepszy punkt 6. Zasypiasz i nie wiesz czy się obudzisz :( Ja akurat miałam sen, że spotykam się z takim młodym, przystojnym Pawłem. A tu pielęgniarki krzyczą: pani Halino, budzimy się! A ja im mówię: jeszcze chwilkę bo mam spotkanie z Pawłem... a one: spotkasz się z nim wieczorem... i tak moja "miłość" na stare lata przepadła :) nie wiem co było dalej... a mogło być seksownie :)
OdpowiedzUsuńTego się najbardziej bałam - że się nie obudzę. Ale gdy usłyszałam "budzimy się" i zastosowałam się do polecenia, to kamień z serca spadł. Nie pamiętam, by cokolwiek mi się śniło niestety :(
Usuń