Nie dodałam posta o święcie obchodzonym przez wielu Polaków
1 listopada – Wszystkich Świętych, nie pisałam także nic o Halloween; dobrze
wiem, jak różne opinie krążą na temat tych dwóch świąt, jak wiele jest
przeciwników amerykańskiego dłubania w dyniach i chodzenia po domach, ale zdaję
sobie również sprawę, że coraz liczniejszą grupę ludzi drażni tradycja wybiegów
mody na cmentarzach i pamiętania o grobach tylko w ten jeden dzień. Dlatego
zostawię każdemu z Was swoją własną opinię do wyrobienia – ja nie zamierzam Wam
jej fundować.
Wrócę natomiast do tematu porównań między wsią a miastem.
Kto nie widział drobnego obalenia mitów o wioskach – zapraszam do przeczytania
poprzedniego wpisu. W mieście mieszkałam przez wiele lat i pewnie jeszcze
kiedyś do niego powrócę na dłużej – nawet jeśli nie konkretnie do Torunia, to
może gdzie indziej. Ludzie obecnie uciekają z miasta. Przeszkadza im tłok,
pragną ciszy, spokoju i… nie dziwię im się. Jesteśmy bardzo zabiegani, na
wszystko brakuje czasu, a świat wokół pędzi i nie ma zamiaru zwolnić. Coraz
więcej osób decyduje się na wyprowadzkę na wieś bądź ewentualnie na peryferia –
wierzą, że w dobie świetnego transportu i łatwej komunikacji nic nie jest im
straszne. Ale jak to jest z tymi miastami? Czy tam naprawdę nie da się żyć?
CHCESZ GDZIEŚ
DOJECHAĆ? NIE DZISIAJ, KOCHANIE
Korki, korki, korki. To zmora większości współczesnych
metropolii. Zatory są na drogach wjazdowych, na mostach, na skrzyżowaniach.
Niektóre z miast po prostu nie są przygotowane na taką liczbę samochodów, w
innych ciągle trwają jakieś remonty… Niby to dobrze, bo po przebudowach i
renowacjach zazwyczaj jeździ się lepiej (ale nie zawsze), tylko czy muszą być
one prowadzone w tym samym czasie?! Sposobu na korki nie ma, bo jak ktoś musi
dojechać do pracy, to musi, chociaż jest jeszcze rower lub… spacerek :D
SPOKO, UPCHNIEMY
GDZIEŚ TEN BILLBOARD
Bywają miasta, które są prawdziwymi reklamami. Billboard
obok billboardu, plakat obok plakatu, niektóre za nic w świecie nie powinny
ujrzeć światła dziennego, ale mimo to straszą
przechodniów, rozpraszają kierowców. Rada? Chyba brak. Ale przyznajcie,
że na wsi jakoś mniej tych cudownych plakatów…
TEN RAK PŁUC TO PRZEZ
MIASTO!
Bez przesady. Wiecie, że np. w Berlinie w 2008 roku
wprowadzono tzw. plakietki ekologiczne, bez których samochody nie są wpuszczane
do pewnej strefy? To wszystko po to, aby uchronić ludzi przez szkodliwymi substancjami w powietrzu. Poza tym miasta poszukują coraz to nowszych rozwiązań, aby
nie było nielegalnych wysypisk śmieci, aby powstawało więcej parków czy
zielonych skwerów. Wydaje mi się, że z roku na rok może być coraz lepiej, jeśli
chodzi o walkę z zanieczyszczeniami i spalinami, bo gdyby nie podjęto żadnych
działań, to niebawem zaczęlibyśmy wszyscy masowo zdychać, a niż demograficzny i
tak dał nam się już we znaki.
NUDA? NIE MA MOWY
W miastach nie da się nudzić. W końcu jest w nich wszystko.
W mniejszych mieścinach może jest gorzej, ale i tak władze starają się, aby
mieć, gdzie: dobrze zjeść, zabawić się, odpocząć, potańczyć i porobić mnóstwo
innych, nawet tych najdziwniejszych rzeczy, począwszy od zumby, poprzez kurs
kaligrafii, na kuchni rodem z PRLu skończywszy. Miasto daje duże możliwości – w
tym wypadku zwykle większe niż wieś.
Gdybym miała wybrać wieś albo miasto, nie umiałabym się zdecydować. Wydaje mi się, że najlepszym rozwiązaniem jest mieszkanie albo na peryferiach, gdzie nie jest aż tak głośno i tłoczno, albo w pobliskiej wiosce. Środek miasta może niektórych przytłaczać, sprawiać, że będą czuli się zagubieni. Sama pamiętam, jak osoby z mojej byłej szkoły, które przyjechały z mniejszych miejscowości do internatu, powolutku oswajały się z dużym miastem. W końcu do wszystkiego potrzeba czasu.
Gdybym miała wybrać wieś albo miasto, nie umiałabym się zdecydować. Wydaje mi się, że najlepszym rozwiązaniem jest mieszkanie albo na peryferiach, gdzie nie jest aż tak głośno i tłoczno, albo w pobliskiej wiosce. Środek miasta może niektórych przytłaczać, sprawiać, że będą czuli się zagubieni. Sama pamiętam, jak osoby z mojej byłej szkoły, które przyjechały z mniejszych miejscowości do internatu, powolutku oswajały się z dużym miastem. W końcu do wszystkiego potrzeba czasu.
Nie ukrywam, że nie chciałabym mieszkać we wsi oddalonej od
najbliższego większego miasta o 100 km. Zapewne z lenistwa nie opuszczałabym
wtedy swojej klitki i mogłoby mnie wiele ominąć.
Ściskam Was mocno, mam nadzieję, że odpoczniecie w ten długi
weekend, gdziekolwiek jesteście – na wsi, w niewielkiej miejscowości, czy w
istnej metropolii.
good:D
OdpowiedzUsuńhttp://rozaliafashion.blogspot.com/2013/11/sober-style.html
ps. klikniesz w baner persumnall?
muszę koniecznie odwiedzić Szczecin na tej pocztówce prezentuje sie tak ładnie ;)
OdpowiedzUsuńGdańska i Warszawska pocztówka z nocnym widokiem - rewelacja
OdpowiedzUsuńNajmilej wspominam Warszawę :)
OdpowiedzUsuńDlatego najlepszym rozwiązaniem jest mieszkanie w 20 tysięcznej mieścinie zwanej DZIAŁDOWEM!!! ;)
OdpowiedzUsuńja byłam kiedyś w Gdańsku :) pięknie tam jest :)
OdpowiedzUsuńMasz całkowitą rację, a z tymi bilbordami to już gruba przesada. Kiedyś widziałam coś takiego: obok siebie w odstępie może 2 metrów kilka takich reklam a wśród nich jedn z napisem "tu zostaniesz zauważony!". Raczej wątpie, żeby ktoś zwrócił uwagę pomiędzy tego natłoku na ten jeden. :P
OdpowiedzUsuńŚwietny blog. Bardzo mi się podoba jak piszesz - ten post jest rewelacyjny. Obserwuję Cię, miło będzie jeśli też to zrobisz, jeśli Ci się u mnie spodoba. :)
Hello dear,
OdpowiedzUsuńso beautiful pictures and places... I like your blog. Do you want to follow each other?
Just let me know so that I can follow back.
Thank you
Chadlen
http://chezmoibychadlen.blogspot.gr/
Świetny post ! Pdoba mi się ten blog oraz to, że nie piszesz o tym co wszyscy wszędzie czyli halloween oraz 1 listopada :) ten temat już mi się baardzo znudził :)
OdpowiedzUsuńhttp://izabielaa.blogspot.com/
Bilbordy - powinno zostać kilka na krzyż! Niektóre bywają nawet ciekawe, ale inne drażnią oko (np. doda na reklamie media expert, półnaga, zawinięta w taśmy...). Naprawdę, mamy tyle sposobów na reklamę, o wiele lepszych niż wielkie informatory, które często są postawione w taki sposób, iż psują ładne widoki.
OdpowiedzUsuńCo do zanieczyszczeń - owszem, w mieście ich jest za pewne więcej, ale niektóre władze potrafią z tym walczyć, ograniczać ich emisję. Gdynia posiada wiele autobusów napędzanych gazem ziemnym. Do tego po ulicach jeżdżą trolejbusy. Mimo, że jest dość młodym miastem i nowoczesnym, bardzo dobrze się tam czuję. Są takie dzielnice, w których z chęcią bym zamieszkała :).
Na 1wszym roku studiów wynajmowałam lokum w Gdańsku. Osiedle było położone poza centrum, kiedyś to była nawet chyba wieś pod miastem. Było całkiem przyjemnie mieszkać w domku - jednak to był jedyny plus. Zatłoczone autobusy, korki i ogólnie wielkość miasta były czasami przytłaczające.