Dotrwaliśmy do setnego posta! Zarówno Wy, jak i ja. Jestem z
nas dumna. Mam nadzieję, że jeszcze kilka (a nawet kilkanaście, jak szaleć, to
szaleć) takich jubileuszy przed nami. Dzisiejszy post to dla mnie jedno wielkie
szaleństwo. Nigdy jeszcze tak długo nie zajmowałam się jednym wpisem. Okazało
się, że nagranie filmiku to pikuś (najdłużej zajęło mi wybranie odpowiedniego
miejsca do siedzenia). Za to montowanie
go, kiedy nie ma się odpowiedniego programu, a format, w którym są zapisywane
filmy na aparacie, jest powszechnie nieznany, zajęło mi pół dnia. Osiągnęłam
najwyższy poziom irytacji i zdenerwowania, a kiedy udało mi się uzyskać dostęp
do innego komputera (zajmowanego przez brata grającego na zmianę w World of
Tanks, League of Legends i Minecrafta, zrozumcie, to nie było łatwe), okazało się,
że tam… też nic nie da się zrobić. Ale moją największą zaletą (czasami będącą
nie do zniesienia) jest upór. Nie poddałam się i… jest, tort z wisienką, czyli filmik na setny
wpis na blogu.
O czym w nim opowiadam? Dlaczego nazwa bloga to nie kot w
sardynkach, co jest moim największym blogowym marzeniem i co ma
wspólnego moja przeszłość internetowa z syrenkami.
Serdecznie zapraszam Was do oglądania!
Dziękuję, że jesteście ze mną, dziękuję za wsparcie.
Buziaki!
Sara
naturalnie jestem blondynką ale robie jasne pasemka przez co wlosy wydaja sie tak jasne ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję wytrwałości i życzę kolejnych setek :-) filmikiem mnie zaciekawiłaś, ale wrócę go obejrzeć wieczorem, bo teraz jestem w pracy :-p
OdpowiedzUsuńJuż setny post?? Ten czas leci, jak United w tabeli. Świetny blog, świetny post (taki filmik więcej powie niż 20 postów razem wziętych). Tylko tak dalej. Powodzenia!
OdpowiedzUsuńAAA jaka urocza jesteś, masz słodki głos, i faktycznie filmiki to większa interakcja z czytelnikiem, tudzież widzem. Ja się cieszę, że Twój blog zboczy na ścieżki podróżnicze, bo zapewne gdyby to był blog modowy to nigdy bym tutaj nie trafiła. Co do marzenia, to jest ono piękne, i chyba wielu blogerów marzy o stałych czytelnikach :) Gratuluję 100 posta!! Zwłaszcza w tak krótkim (porównując ze mną) czasie, gdzie mój blog powstał w 2010, a posty dopiero dobijają do 50, fakt faktem, ja nie byłam aż tak zmobilizowana jak Ty, czego Ci bardzo gratuluję i życzę aby wena Cię nie opuszczała, a już niebawem będziemy świętowały roczek Twojego bloga!
OdpowiedzUsuń