Będzie ciepło - mówili. Słońce nas nie opuści - mówili...
Było zimno, a słońce nie wyjrzało zza chmur ani na chwilę, ale za to zwiedziliśmy cały świat w dobrą godzinę. Zawitaliśmy w Chinach, a po chwili już podziwialiśmy cuda Wyspy Wielkanocnej. Na jednym zdjęciu załapaliśmy Wieżę Eiffla i Big Bena, a po krótkim przystanku w Nowym Jorku, odpoczęliśmy nad polskim morzem...
Upragniony długi weekend nadszedł, więc trzeba go było jakoś wykorzystać. Może nie jest to najdłuższy weekend w historii, ale i tak samo słowo wolne wprawia człowieka w dobry nastrój.
Szukaliśmy miejsca w promieniu 180km od Torunia. Miejsca, w którym jeszcze nie byliśmy (co było jedynie zwykłym niedopatrzeniem). Miejsca niepowtarzalnego, nietypowego. Znaleźliśmy je, co prawda ponad 200km od Grodu Kopernika, ale autostrada nam to wynagrodziła. Chociaż o kolejkach przed bramkami mówili nawet w radiu... Wszyscy zmierzali nad bałtyckie plaże.
Strysza Buda, wieś na końcu świata, o której mało kto słyszał, kryje w sobie magiczne miejsce, bardziej globalne i kosmopolitarne niż można by sobie wyobrazić. W okolicach Mirachowa, na Kaszubach, które słyną z języka niezrozumiałego przez nikogo innego niż lokalnych mieszkańców i tabliczek z nazwami miast w dwóch językach, znajduje się Park Miniatur. Wszystkie obiekty zostały wykonane w skali 1:25, znajdują się niedaleko siebie, dlatego jeśli ktoś bardzo się postara, na jednym zdjęciu może zmieścić... cały świat.
Za wstęp osoba dorosła płaci 12 zł, natomiast uczniowie, studenci i emeryci - 8zł. W cenę biletu wlicza się nie tylko Park Miniatur z ponad 60 obiektami, budyneczkami i posągami, ale także Gabinet Luster, Zamek Strachu (ok., może strasznie tam nie było, ale można było się pośmiać) oraz niewielkie zoo i Baśniowa Kraina, które pokażę Wam już w następnym poście.
Chociaż nieźle zmarzliśmy i zauważyliśmy panią w krótkich spodenkach nieudolnie próbującą ogrzać się kocem tuż obok Big Bena, a chmury nie chciały odsłonić choć skrawka błękitnego nieba, to humory nam dopisywały.
Niestety, park ten może zostać łatwo zniszczony. Jeśli nawet nie co drugi, a co piaty zwiedzający będzie ujeżdżać Sfinksa jak niektórzy z gości, których zauważyłam, to misternie wykonane figury zostaną przetarte, a w najgorszym wypadku kolejne części zaczną się odłamywać. Tym sposobem niedługo możemy ujrzeć Mount Rushmore bez nosa Lincolna. Widok niezapomniany, tylko czy tego oczekujemy?
W parku co miesiąc pojawia się nowa atrakcja albo miniatura. Wszystkie są wykonane z należytą starannością, dlatego wspaniale by było, gdyby wszyscy uszanowali pracę tworzących. :)
W przerwie między dalekimi podróżami można na moment zajrzeć do Gabinetu Luster. Muszę Wam przyznać, że uwielbiam takie miejsca, bo po pierwsze można w nich naprawdę nabrać dystansu do siebie, po drugie śmiać się do łez, a po trzecie... pomarzyć albo dziękować losowi, że nie mamy aż tak krótkich nóżek. :D
Na jednodniowy wypad - miejsce idealne. :)
Pozdrawiam,
Sara
Ale wspaniałe miejsce! *o*
OdpowiedzUsuńChętnie bym się tam kiedyś wybrała, na pewno by mi się spodobało :)
Ja mam zazwyczaj za niskie żelazo.. ogólnie martwię się, czy czasami znów nie wpadnę w anemie :'c
Wow, genialne miejsce! Świetne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńNowy post! http://hiddenndreamms.blogspot.com
wydaje mi sie ze to niewiele za wejscie czy nie? 12zloty? szkoda ze ludzie nie doceniaja pracy innych. nigdy tam nie bylam ale na wycieczke majowa fajna sprawa :)
OdpowiedzUsuńnie byłam nigdy
OdpowiedzUsuńps. a u mnie? BATMAN na blogu :)