Lektury. Książki często znienawidzone nawet przez tych,
którzy nie wyobrażają sobie dnia bez przeczytania choćby kilku stron, nieważne,
czy na tablecie, smartfonie czy tradycyjnie - w wersji papierowej. Nawet jeśli książka mogłaby
zaciekawić większość uczniów, to tak się nie dzieje, gdyż jest ona lekturą,
czyli przymusową pozycją, z którą trzeba, a przynajmniej wypada się zapoznać,
jeśli jako tako chcemy zdać maturę. Czytanie lektur to czasami prawdziwy wyścig
z czasem, w dodatku wygrywa się go
sporadycznie. Często trudno czerpać z czytania lektur jakąkolwiek przyjemność, kiedy
gdzieś w tyle głowy jakiś uporczywy głos każe nam się skupić na
najdrobniejszych, czasami nawet nieistotnych dla fabuły szczegółach, tylko po
to, aby później zaliczyć sprawdzian ze znajomości treści na piątkę.
Jednak niektóre lektury… są naprawdę trudne do przetrawienia.
Nie dość, że momentami ma się wrażenie, że autor nie tylko tworzył swe dzieło na
jakichś mocnych prochach, to jeszcze zachciało mu się konkurować z mistrzem
Yodą. Wydaje mi się, że część lektur należałoby przeczytać kilka razy –
najpierw, aby zapoznać się mniej więcej z fabułą, potem aby spróbować coś
zrozumieć, a pod koniec aby podjąć próbę interpretacji… Często mizerną.
Ale! Nie chciałam Wam tutaj narzekać na to, jak trudno mi
przetrawić Dziady. :)
Literatura, mimo wszystkich opasłych, nie zawsze wyglądających przyjaźnie, tomiszczy, które widnieją na liście
lektur, odgrywa ważną rolę w moim życiu, a motto: Jeden dzień bez książki, to
cały wiek w ciemnocie, jak najbardziej wpisuje się w moje przekonania. Dlatego w Wilnie z przyjemnością zerkałam na ślady pozostawione przez wybitnych polskich twórców.
Wilno, miasto, które nieuchronnie kojarzy się z epoką
romantyzmu. To tam mieszkał i tworzył Mickiewicz. Wielki poeta, którego wiersze
mogłabym pochłaniać wzrokiem i sercem całymi dniami i którego dramaty sprawiają, że mam ochotę płakać
z bezsilności i ubolewać nad tempem mojego czytania. Szukaliśmy jego śladów,
podążając uliczkami Wilna.
W muzeum Mickiewicza przemiła przewodniczka najpierw
sprawdziła naszą wiedzę, pytając o pierwsze słowa Pana Tadeusza, następnie
nauczyła nas kilku zwrotów w języku esperanto i języku koreańskim, podając tytuł
jednego z największych dzieł Mickiewicza w tychże językach. Pokazała nam meble,
na których siedział bądź tworzył poeta (miałam nadzieję, że spłynie tam na
mnie wena, ale nie jestem pewna, czy tak się stało…). Nie mogłam się oprzeć i
mam, mam! zdjęcie z Adamem. Wiecie, że pisał jak kura pazurem, a kaligrafowanie
było dla niego bolączką? ;)
A wracając do Dziadów…Przebrnęłam przez pierwsze
dwie sceny, ale cichosza, nadrobię to przed wrześniem! Na Litwie widzieliśmy
budynek, w którym przetrzymywany był Mickiewicz, a także celę Konrada, Widma,
Gustawa, człowieka z roztrojeniem jaźni… Niestety, tylko od zewnątrz.
Wilno to miasto kościołów, ale także… artystów. Bo oprócz
Mickiewicza, swe ślady zostawił tu Czesław Miłosz, Józef Ignacy Kraszewski, a także
Juliusz Słowacki.
Stolica Litwy, tak na nią narzekam, a tyle mam Wam o niej do
opowiedzenia! Spodziewajcie się jeszcze jednego wpisu, tym razem pół żartem,
pół serio.
Ściskam!
Sara
P.S. Jestem ciekawa przez jakie lektury nigdy nie udało Wam
się przebrnąć, jakie uwielbialiście, a na jakie nie mogliście nawet patrzeć? Ja
zdradzę Wam, że w podstawówce nie przeczytałam Szatana z siódmej klasy, za to
uwielbiałam Dzieci z Bullerbyn, wzruszała mnie Mała Księżniczka. W gimnazjum
podjęłam wyzwanie przeczytania wszystkich zadanych lektur. Prawie mi się udało,
jedynym wyjątkiem stało się Quo vadis, które, jako powieść historyczna,
czarowało moje powieki w taki sposób, że momentalnie stawały się podejrzanie
ciężkie. W liceum jak na razie… nadążam. Część III Dziadów po tygodniu omawiania
nadal pozostała nieprzeczytana, ale chyba dla czystego sumienia zapoznam się z
tym dziełem polskiej literatury romantycznej w wakacje. :)
Ja jestem molem książkowym . W dzieciństwie kochałam Anię z zielonego wzgórza . Teraz gdy skończyły się ciekawe książki w mojej bibliotece przerzuciłam sie na tablet . W tej chwili czytam " Krąg Czarownic " jak na razie wydaje się być ciekawe.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię :)