Kochani, pozdrawiam Was serdecznie z, jak na razie niezbyt słonecznej, Piwnicznej, położonej w polskich górach, tuż na granicy ze Słowacją. Pstrykam dla Was mnóstwo zdjęć, podziwiam zapierające dech w piersiach widoki, zaglądam do wszystkich zakamarków zamków, piję krystalicznie czystą źródlaną wodę i odpoczywam. Jednak uzależnienie od bloga, ale i przyjemność jego pisania zobowiązuje. Mam więc dla Was nowy post.
Wywołujecie zdjęcia? My nie robiliśmy tego od ponad 7 lat. Bo szkoda kasy, bo po co, skoro wszystkie są zapisane na dysku komputera i w prawie że każdej chwili można je obejrzeć, dowolnie przybliżyć, obrobić, bo nie ma gdzie ich chować (a po co chować :)?)... Ale moja sentymentalność dała o sobie znać. Co, gdyby komputerowi odwidziało się sprawne funkcjonowanie, gdyby nagle wszystkie samojebki, uśmiechy, krajobrazy, rodzinne fotografie zniknęły? W wakacje postanowiłam wywołać część zdjęć, aby móc, w pewnym sensie, dotknąć wspomnień. Nawet sobie nie wyobrażacie, jak dużym problemem był wybór tych najlepszych, przywołujących najwspanialsze wspomnienia. Jak wyselekcjonować kilkadziesiąt zdjęć spośród kilkuset, a raczej już pewnie kilku tysięcy kadrów?
W końcu zdecydowałam się na wywołanie 100 zdjęć. Wszystkie pochodzą z ostatnich dwóch lat. Stwierdziłam, że skoro zamierzam je powiesić na ścianie, to chciałabym, aby znalazły się tam przede wszystkim zdjęcia z podróży, czyli tego, co kocham najbardziej, na co staram się odkładać wszystkie oszczędności. Ale nie tylko fotki z dalekich czy bliskich wojaży widnieją na mojej ścianie. Są tam też pamiątki z tańców do późnych godzin, spacerów po Toruniu w świetle gwiazd, skakania i obsypywania się proszkiem na początku wakacji, orzeźwiania się w toruńskich fontannach czy rozkoszowania się herbatą w różnorakich kolorach, a nawet przymierzania sukni ślubnej! (tylko na moment :)). To wszystko z osobami, które sprawiają, że chce się żyć, że się uśmiecham, że wszelkie troski, kłopoty i problemy nie wydają się końcem świata, świeżo palona kawa smakuje jak rarytas, a wieczór spędzony z grą planszową staje się wspomnieniem pełnym emocji i niewymuszonej radości. Z przyjaciółmi i rodziną.
Jeśli chodzi o praktyczne wskazówki: zdjęcia wywołałam w Empiku, im więcej zdjęć wywołujecie, tym mniej zapłacicie. Ja jednak nie chciałam wydawać całej mojej pensji na fotografie. ;) Zwróćcie uwagę, że lepiej wywołać 101 zdjęć niż 95, ponieważ od 100 zdjęć każda odbitka jest tańsza.
Zdjęcia przykleiłam do ściany masą plastyczną, czymś w rodzaju Blu Tacka. Nie pozostawia ona tłustych plam, a zdjęcia dobrze się trzymają. Moja mama, kiedy zauważyła, co majstruję na ścianie, stwierdziła z goryczą w głosie: Wiesz, że cały pokój będzie do remontu? Obawiała się, że farba odpadnie albo pozostaną po zdjęciach okropne plamy, resztki tego, czym je mocowałam. Na szczęście tak się nie stało i z tego, co wyczytałam i wywiedziałam się - nie stanie.
Może rozpoznajecie jakieś miejsca ze zdjęć? Na pewno wiele z nich pojawiło się na blogu. :)
Nie chowajcie wspomnień, wywołajcie je! Ja długo z tym zwlekałam, lecz teraz nie żałuję. Podobno mam serce na dłoni, a teraz także na ścianie. Mój, rzekomo pusty pokój, zyskał trochę charakteru. Od razu po przebudzeniu mogę powrócić myślami do najpiękniejszych chwil.
Sara
świetna robota!
OdpowiedzUsuńps. a u mnie? FRYZUROWE TRENDY :)
Świetny pomysł z tymi zdjęciami :-) Zdjęcie wywołane pozostanie z nami na zawsze. A to co na komputerze jeden klik i koniec wspomnień... Tak samo listy są lepsze i bardziej trwalsze od e-maili...
OdpowiedzUsuńJa kiedyś jeszcze wywołam zdjęcia i dałam do antyramy, która wisi na ścianie u mnie w pokoju, ale od kilku lat nie wywoływałam zdjęć. Ostatnio właśnie przeglądałąm wszystkie, by wybrać te najlepsze do wywołania i z kilkunastu tysięcy, wybrałam 600... Niestety zdjęcia musiały przejść kolejną selekcję i zostało ich ponad 300, ale żadnych już nie kasuję, bo z każdym z tych zdjęć wiąże się jakieś wspomnienie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Bardzo fajnie wygląda takie serce ze zdjęć :)
OdpowiedzUsuńhoney-mind.blogspot.com
Świetny pomysł! Ja od kilku tygodni zamierzam posegregować setki zdjęć na komputerze, poukładać w folderach i przerzucić na pendrive...Też myślałam nad wywołaniem części z nich i umieszczeniu na ścianie, kiedyś tak robiłam, jeszcze w gimnazjum, ale odkąd wyprowadziłam się z domu jakoś zdjęcia przestały się tak prezentować, może dlatego, że mieszkałam w wynajmowanych mieszkaniach i w sumie często się przeprowadzałam ;p Teraz już mam swoje miejsce i chyba czas najwyższy też się zmobilizować do stworzenia foto-kolażu na ścianę :-)
OdpowiedzUsuńA propos, nie wiem czy znasz tę stronę: www.photofancy.pl Możesz na niej edytować swoje zdjęcia, robić z nich kolaże itp. dodatkowo raz dziennie możesz zamówić swoje zdjęcie/ kolaż za darmo - zostanie do Ciebie wysłane w formie pocztówki z Niemiec. Ja po każdej wycieczce czy jakimś wydarzeniu kiedy wracam z mnóstwem zdjęć robię kolaże i zamawiam kartkę ;-) Czasami też wysyłam taką niespodziankę do znajomych :)
Pomysł jest fantastyczny!!! I to serce wspaniale się prezentuje!! ;)
OdpowiedzUsuńJa jak mieszkałam u rodziców to również wywoływałam zdjęcia i do antyramy lądowały;) Teraz przynajmniej raz w roku wywołuje i są już w albumie ;)
http://happy-postcrossing-poland.blogspot.com/