Wtorek, 29 lipca
Nie uwierzycie, co się stało! Mam
pracę! Nie dalej jak wczoraj narzekałam na to, że nie udało mi się znaleźć
żadnej roboty na wakacje, a tu proszę – zadzwonili w najmniej oczekiwanym
momencie. W sumie czas najwyższy, byłam u nich już trzy razy, aby zapisać się
na listę. O 14 zaczynam. Mam nadzieję, że wytrzymam jakoś te 4 godziny…A moja dniówka starczy na cztery zagraniczne znaczki! No, prawie.
Środa, 30 lipca
Nogi jeszcze mi nie odpadły, ale
zaczynam wątpić w to, czy sandałki to odpowiednie obuwie do chodzenia po bruku…
Tylko co zrobić, gdy na dworze taki skwar? Mimo żaru lejącego się z nieba,
nikomu nie szczędzę podziękowań, gdy weźmie ulotkę. A czasem nawet i się
uśmiechnę. Wtedy chętniej biorą.
Czwartek, 31 lipca
Zmieniłam buty i świat wydaje się
jakby piękniejszy. Chociaż nadal czuję się zażenowana, gdy niektórzy faceci
pytają, dlaczego na ulotce nie ma mojego numeru telefonu… Ale uśmiech sam
pojawia się na mojej twarzy, kiedy słyszę: Przepraszam, przypadkiem uderzyłem
panią torbą, proszę dać jeszcze jedną ulotkę. Dzisiaj, aby trochę się zmotywować, zmierzyłam ilość przespacerowanych kilometrów. 8,5.
Piątek, 1 sierpnia
Pierwsza wypłata! To naprawdę
niesamowite uczucie. W jakimś stopniu wynagradzające trud przechodzenia po raz sześćdziesiąty
siódmy w ciągu czterech godzin obok budki z lodami… I oddalające chęć wrzucenia po trzeciej
godzinie wszystkich ulotek do plecaka i pójścia do Baru Krupnik na
gołąbki za 3 złote.
Poniedziałek, 4 sierpnia
Dzisiaj policja, pielgrzymka i
mnóstwo znajomych. Poza tym jak co dzień jedno Daj więcej ulotek, jedno Spierdalaj,
jedno udawane obruszenie A mi ulotki
nie dała! (odwracam się i wołam: A
chcesz?) i jedno rozrzucenie karteczek na moich oczach (oj, nieładnie jest
śmiecić). I jedno zaproszenie na piwo. Odmówiłam. Klasycznie kilka zapytań o
drogę, o to, gdzie można zjeść kurczaka z frytkami i o to, ile mi dają i gdzie
idę na studia. Odpowiadam cierpliwie i z uśmiechem – taka gadka szmatka to
zawsze jakieś urozmaicenie.
Wtorek, 5 sierpnia
Ostatni dzień. I trochę refleksji. Dlaczego ludzie nie biorą
ulotek? Co im szkodzi? Jedyny w miarę (ale tylko w miarę) racjonalny argument,
jaki przychodzi mi do głowy, to fakt, iż są przeciwni takiemu marnowaniu
papieru. Innych powodów nie widzę. Chce im się otworzyć buzię, aby powiedzieć: Nie, dziękuję, to dlaczego nie wyciągną
ręki i nie wezmą jednego, marnego papierka? Nie muszą go czytać. Mogą go
wyrzucić po kilku sekundach, schować do torby czy kieszeni. Nawet jeśli ulotka
nie dotyczy ich bezpośrednio, to mogliby okazać trochę serca i ją wziąć. Dla
nich to żaden wysiłek, a dla mnie to wielkie wsparcie.
Apel: bierzcie ulotki!
Sara
wiesz Sara nigdy nie biore ulotek. Bo mnie to nie interesuje co tam pisze. mialam faze wiele lat temu jak moja siostra rozdawala ulotki to sie wczulam w nia i wzielam, ale wiesz Ty mnie tez ruszylas i od jutro zaczynam znowu brac ulotki!
OdpowiedzUsuńNa to liczyłam ;) Domyślam się, że wielu ludzi to nie interesuje i w sumie po co ktoś bez dzieci ma brać ulotki dotyczące podręczników, ale z drugiej strony - co mu szkodzi? A dla mnie to jednak pomoc ;)
UsuńBuziaki!
Zastanawiam się czy w ogóle jest sens drukowania i rozdawania ulotek. Czy ktoś w ogóle korzysta z informacji tam zawartych?
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że tak, ja niejednokrotnie poszłam gdzieś dzięki ulotce, którą otrzymałam. Najczęściej dotyczyło to nowo otwartych miejsc.Teraz rozdawałam ulotki dotyczące skupu podręczników i moja mama powiedziała, że ona w zeszłym roku trafiła do takiego skupu właśnie dzięki ulotce. :) Czyli dostrzegam w tym sens.
UsuńPozdrawiam!
Ja też kiedyś trafiłam do skupu podręczników dzięki ulotce! :D
UsuńSama ulotki rozdawałam na początku studiów, różne, naprawdę najróżniejsze - oj, ile ja się z nimi nałaziłam. Nie dlatego, że wiem jak wygląda taka praca, ale z czystej ciekawości zawsze też ulotki biorę. Biorę i czytam. Bo w sumie nie myślę "co mi szkodzi wziąć?" ale "co mi szkodzi wiedzieć?"...
OdpowiedzUsuńNie biorę ulotek, bo są nieekologiczne. Postrzegam je jako ogromne marnotrawstwo surowca.
OdpowiedzUsuńZazwyczaj biorę ulotki, bo to dla mnie żaden trud wziąć, a komuś pomagam. Nie widzę żadnego sensu w ich drukowaniu, bo to wielkie marnowanie papieru, a i tak mało kto je czyta i zazwyczaj kończą jako samolocik w najbliższym śmietniku.
OdpowiedzUsuńJa pracuję jako ulotkarka od samego początku pierwszego roku dziennej kosmetologii i traktuję to jako bardzo przyjemne wyrzeczonko, bo mam tylko troszkę mniej czasu wolnego na swoje przyjemności :)
OdpowiedzUsuńAnkaUlotkarkaAnka