Mikołajki to całkiem sprytnie skonstruowana nazwa i
doskonałe zdrobnienie, a przynajmniej idealnie wpasowujące się w niedzielny klimat
panujący w Mieście Pachnącym Piernikami. Mikołajków było bowiem dużo. Niee, to
stanowczo niedopowiedzenie. Mikołajki zajmowały cały Stary Rynek i jeszcze
trochę. Było ich kilka tysięcy – wyobrażacie to sobie? Ponad 3000 czerwonych
czapek w jednym miejscu. Szkoda, że nie mogłam zobaczyć tego z góry. :) Paralotniarze mogliby
się nieźle zdziwić, widząc mnóstwo intensywnie czerwonych kropeczek. Półmaraton Świętych Mikołajów za nami.
Mimo niesprzyjającej pogody, mimo tego że słońce tego dnia było zdecydowanie towarem deficytowym, humory dopisywały, a niektórzy Mikołaje pozazdrościli rogów
reniferom bądź też stwierdzili, że mają dość swojego grubego, czerwonego
wdzianka i postanowili wystartować bez ubrań.
Tuż przed startem prawie 4000 toruńskich biegaczy w ramach rozgrzewki podskakiwało robiąc "pajacyki", bijąc tym samym rekord ustanowiony przez Japończyków, których było zaledwie 1200!
Tuż przed startem prawie 4000 toruńskich biegaczy w ramach rozgrzewki podskakiwało robiąc "pajacyki", bijąc tym samym rekord ustanowiony przez Japończyków, których było zaledwie 1200!
I na mojej głowie nie zabrakło czerwonej czapki z białym
pomponem, noszonej na zmianę z nieśmiertelną pandą (nie wiem, który sezon już
ją noszę, ale nadal wydaje mi się równie urocza). Włożyłam ją dopiero po wystartowaniu
biegaczy. Chyba obawiałam się, że ktoś może mnie wepchnąć przed linię startu i
kazać biec 22 kilometry. Nie wróciłabym z tego. A na pewno nie żywa. Nie da się
opisać mojego podziwu dla tych, którzy wzięli udział w biegu – sama swego czasu
trochę ćwiczyłam, ale nigdy nie trenowałam biegania. Moje jedyne wspomnienie
związane z bieganiem, które za nic nie chce rozpłynąć się we mgle, to 1. czy 2.
klasa gimnazjum i omdlenie w czasie długodystansowego biegu na czas. Jednak w
niedzielnym półmaratonie wystartowali nie tylko profesjonaliści trenujący od
wielu lat, widziałam też moich znajomych, którzy po prostu są w dobrej kondycji
i zdecydowali się napisać, a raczej wybiec ten niełatwy sprawdzian. Mój
szacunek dla nich.
Niedziela tuż po mikołajkach była doskonałym terminem do
rzucenia okiem na choinkę na Starówce i świąteczne ozdoby, którymi zostało
udekorowane miasto – co prawda najlepiej prezentują się one wieczorem (a
właściwie już w okolicach godziny 16, bo wtedy zaczynamy się zastanawiać, czy
powinniśmy jeszcze powiedzieć dzień dobry
czy może już dobry wieczór; w końcu
niebo jest już wówczas czarne jak smoła). Obiecuję, że jeszcze przed świętami
zapewnię Wam dawkę świątecznych ozdób. Nie wiem, jak Was, ale mnie przy życiu
obecnie trzymają tylko nadchodzące święta. W miniony weekend oficjalnie
rozpoczęłam słuchanie piosenek o bombkach, kartki z choinkami i reniferkami
wysyłam już od ponad tygodnia.
Czy Wy też już czujecie święta? A może zaczęliście świąteczne porządki? Pochwalcie się mikołajkowymi prezentami!
Pozdrawiam ciepło choć grudniowo :)
Sara
musiał być ciekawy dzień :)
OdpowiedzUsuń______________________________________
fashionblogger,styling&makeupArtist
WWW.JUSTYNAPOLSKA.BLGOSPOT.COM
Chyba nie byłam grzeczna, bo nie otrzymałam żadnego mikołajkowego prezentu :( Mikołaj o mnie zapomniał, chłopak wyjechał, a z rodzicami będę się widziała dopiero na święta, a na kota nie ma co liczyć w tej kwestii :p Świąt na razie nie czuję, ale dzisiaj kupiłam małe ozdoby na choinkę i też postanowiłam zrobić jakiś świąteczny post, ale jak będę wypisywała kartki do rodziny ;)
OdpowiedzUsuńa taki bieg Mikołajów -świetna sprawa :) ciekawe ilu z nich miało na imię Mikołaj :P
Ile Mikołajów! Ja widziałam w tym roku tylko jednego, no w sumie dwa. Tyle, że ten drugi nie miał nic czerwonego na sobie, ani brody, ani worka, ale prezent dla mnie miał :p
OdpowiedzUsuńU mnie w nocy spadł śnieg, więc zaczynam czuć święta. Tylko czy on dotrwa do wieczora? Hmmm.....
Ciekawy tekst i zdjęcia. Ja dostałam dziś paczkę, co prawda nie na Mikołaja, ale w ramach wymianki świątecznej organizowanej na pewnym blogu. Niebawem opiszę o tym na swoim :-)
OdpowiedzUsuńWow! Chciałabym tyle Mikołajów zobaczyć na żywo :)
OdpowiedzUsuńU mnie na razie trwają remonty, których szczerze mam już dość, ale jak tylko się skończą, to pewnie poczuje się bardziej atmosferę Świąt :)
w szkole czuć już święta. Uczniowie wykorzystują to jako pretekst pod tytułem "Proszę pani porozmawiajmy o świętach", a czas na poprawę ocen ucieka nieubłaganie :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie imprezy! Gdyby to było w pobliżu mojego miejsca zamieszkania, na pewno "pajacowałabym" i biegła z resztą :-)
OdpowiedzUsuń