Moi drodzy!
Kto by pomyślał, że będziecie bawić się tak krótko! A ja się
nie pobawiłam. :(
Myślałam, że będziecie się głowić, dwoić, troić i wymyślać nie wiadomo jak
dalekie kraje, odpowiadając na pytanie pod poprzednim postem, a ja się trochę
pouśmiecham pod nosem. Tymczasem już pierwsza komentatorka zgadła, a i kolejni
nie zawiedli. I co ja mam teraz zrobić, co ;)? Nie moderowałam komentarzy od razu, abyście nie mogli ściągać od poprzednich czytelników. :) Ale niepotrzebne Wam były ściągi. Oczywiście pocztówki otrzymają
ode mnie wszystkie osoby, które do momentu dodania tego posta, odpowiedziały
poprawnie. Prawdopodobnie nie dam rady wysłać kartek przed świętami, ale z
każdym ze zwycięzców (tym razem nie sprawdzi się powiedzenie, że zwycięzca może
być tylko jeden :))
skontaktuję się niebawem.
Sądziłam, że publikuję widoczki jakich pełno wszędzie.
Trochę lasu, pole, budynek, woda… Tymczasem wielu z Was trafnie rozpoznało ową
wodę (Szumy nad Tanwią), czy budynek (Kościół na wodzie w Zwierzyńcu). Kraina,
o którą pytałam, to oczywiście Roztocze – łączy ono Wyżynę
Lubelską z Podolem. Nie wiem, dlaczego, ale nie sądziłam, że to chętnie odwiedzany
przez turystów rejon. Chyba że nie wszyscy ze zwycięzców byli osobiście na
Roztoczu, a jedynie znali je ze zdjęć i pocztówek.
Zdjęcie, które miało Was zmylić, to fotografia pięknej
tancerki z perfekcyjnym makijażem, ubranej w kolorowy strój. W Szczebrzeszynie,
w którym mieszkaliśmy 3 lata temu podczas kolonii, odbywał się wówczas
festiwal Eurofolk. Cieszyłam się, że trafiliśmy na to wydarzenie, była to pewna odmiana
i miła niespodzianka.
Czym zajmowaliśmy się podczas pobytu na Roztoczu?
- Spacerowaliśmy po słynnym Szczebrzeszynie, chrząszczy nie słyszałam, ale widziałam je wielokrotnie – mieszkańcy muszą być dumni z sławiącego ich insekta, ponieważ na każdym kroku można się natknąć na pomniki i figurki chrząszczy.
- Zobaczyliśmy koniki polskie, których przodkami były tarpany.
- Niejednokrotnie mogliśmy dostrzec sztuczki matki natury w postaci chociażby wąwozów lessowych.
- Słuchaliśmy jak szumią Szumy nad Tanwią; to co prawda nie Niagara, ale wodospady są niezwykle malownicze.
- Lekko przerażeni, lekko zaciekawieni oglądaliśmy wypchane zwierzęta w zoo w Zwierzyńcu. Przyznam Wam się teraz, że trochę bezwiednie wstawiłam na bloga zdjęcie ze Zwierzyńca, nie pamiętając, że przedstawia ono, wcale nie taki nieznany, kościół na wodzie. To właśnie ten budynek wielu z Was rozpoznało poprawnie.
Będąc na Roztoczu, wybraliśmy się na dwie dłuższe wycieczki –
do Zamościa, miasta z jedną z najurokliwszych starówek w Polsce. Zdjęcia z tego
miejsca nie pojawiły się w poprzednim poście, gdyż nie chciałam zanadto
ułatwiać Wam zadania. :)
Pojechaliśmy także na Ukrainę – do Lwowa, nad którym rozpływałam się już
wielokrotnie na blogu, i do Bełżca, który, mimo iż nie jest takim muzeum jak
Majdanek czy Oświęcim, nie był bowiem obozem koncentracyjnym, wstrząsnął mną
dogłębnie. Wystarczy tam wejść – a droga do głównej tablicy nie jest krótka,
ale już ona sprawia, że człowiek milczy.
Wydaje mi się, ze zabawa Wam się spodobała, być może w
przyszłości pojawi się kolejna mała zagadka.
Pozdrawiam ciepło i dziękuję wszystkim za udział w konkursie,
tym samym go kończąc (a miało być tak trudno… ). Ale cieszy fakt, że tak dobrze
znacie własny kraj. :)
Sara
Muszę przyznać, że gdyby nie ostatnie zdjęcie z poprzedniego posta, można było by się dłużej zastanawiać co to za miejsce. Od początku stawiałam na Roztocze, tzn. Szumy ale gdy doleciałam do ostatniego zdjęcia byłam pewna na 100%. Na Roztoczu byłam 3 razy z grupą ze studiów, raz zimą i 2 razy latem. Ponieważ miałam tu zajęcia terenowe nie zwiedzałam żadnych miast lecz wsie i okolice. Miło wspominam spacer po rezerwacie "Nad Tanwią", spacery po lasach okolic Nowego Brusna, zimowy wypad do Radruża, Nowin Horynieckich. Teraz pasowałby pojechać zobaczyć Zamość, Zwierzyniec i Szczebrzeszyn.
OdpowiedzUsuńNie byłam w tych miejscach, które wymieniłaś niestety, oprócz rezerwatu.
UsuńZamość polecam, naprawdę ładne miasto!
Przyznam, że miałam to ostatnie zdjęcie z poprzedniego posta w katalogu "Zwierzyniec", ale chyba nie byłam świadoma, jak znany jest kościół na wodzie.
Pozdrawiam!
Szczebrzeszynem ostatnio męczyliśmy naszą nauczycielkę angielskiego z Wielkiej Brytanii. W końcu po wielu, wieeeelu próbach udało jej się to wymówić w miarę poprawnie. Ok then, now sth more difficult - can you say 'W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie'? Jej wzrok - bezcenny! :D
OdpowiedzUsuńBardzo malownicze miejsce, chciałabym je kiedyś odwiedzić. :)
Hahah, to mi przypomina film "Jak rozpętałem wojnę światową" (którego, wstyd się przyznać, nie oglądałam w całości) i słynny cytat "Grzegorz Brzęczyszczykiewicz, Chrząszczyżewoszyce powiat Łękołody." Dźwięki praktycznie do wymówienia i nie do zapisania przez Niemca, hah.
UsuńMacie nauczycielkę Brytyjkę? Jestem pod wrażeniem :D
Tak myślałam, czy by nie spytać jej o to, ale była już taka biedna, że zostawiłam ją w końcu w spokoju. :D
UsuńNa dodatkowym angielskim mamy native speakerów z różnych części świata. Moimi ukochanymi byli Australijczyk, Kanadyjczyk i uroczy kolo, którego nazywaliśmy Loczek (miał cudowne włosy i był w ogóle taki przystooojny ♥) z Anglii. Jakąś odgórną szefową czy coś (w sumie nie wiem, jak to działa, ale to ona układa podręcznik, więc coś chyba jest na rzeczy) jest dziewczyna z RPA, która też jest świetna. Jeśli kiedykolwiek wybierałabyś szkołę językową, idź na Callana, to najlepszy sposób na naukę angielskiego, polecam, można tyle ciekawych rzeczy się dowiedzieć, plotek i słów, których nigdy nie poznasz w szkole (jak na przykład fajne kolokwializmy ;P).
Aa, to w szkole językowej International House też są native speakerzy. Mnie się wydaje, że to jest świetny sposób nauki języka, jeśli chodzi o mówienie, ale jeśli ktoś np. chce znać zawiłości gramatyczne, to już średnio, bo może nie zrozumieć gramatyki wytłumaczonej po angielsku.
UsuńA Irlandczyka nie mieliście? Oni mają seksowny akcent! :D
Kiedyś jak chodziłam na dodatkowy angielski, to mieliśmy kilka zajęć z native speakerami i facet uczył nas sposobów na użycie słowa fuck xd
Miałam kiedyś Irlandkę, ale była, że tak to ujmę, do rzyci. Zero charakteru, zero charyzmy, nawet się nie uśmiechała. No i mówiła "sh" zamiast "t". :D Natomiast aktualnie jest jeden Irlandczyk, też w sumie przystojny z głębokim barytonem, choć jego akcent jest raczej brytyjski, tylko mocniej podkreśla "s" do "z". I jako człowiek też nieszczególnie ciekawy - ale to może dlatego, że ledwo dwa lata temu skończył studia i ma zero doświadczenia. ;P
UsuńAkurat gramatyki uczę się w szkole, na dodatkowym teraz przerabiamy Future Perfect Continous, podczas gdy wszystkie czasy mam już zrobione. ;)
Każdy język ma swoje łamańce językowe (tongue twisters) trudne do wypowiedzenia przez cudzoziemców.
UsuńParę angielskich przykładów do ćwiczenia przed lustrem aby widzieć swoją bezcenną minę ;-))
"I can think of six thin things, but I can think of six thick things too."
"Fresh fried fish, fish fresh fried, fried fish fresh, fish fried fresh."
"Whether the weather is warm, whether the weather is hot, we have to put up with the weather, whether we like it or not."
“Shep Schwab shopped at Scott's Schnapps shop;
One shot of Scott's Schnapps stopped Schwab's watch.”
“The seething sea ceaseth and thus the seething sea sufficeth us.”
O, to tak samo jak She sells seashells by the seashore.
UsuńNawiasem, łamańce językowe są nie tylko trudne dla cudzoziemców - znam niewiele osób, którym udało się bezbłędnie szybko powiedzieć No cóż, że cesarz ze Szwecji, a mój brat nadal nie potrafi wymówić Jola lojalna, Jola nielojalna, nawet mówiąc wolno z kartką w ręce. ;)
UsuńTo chyba trzeba się maksymalnie skupić, ale i to nie jest gwarantem, że się uda, hehe. :D
UsuńZ wymienionych miejsc byłam wszędzie oprócz nad Szumami, może jeszcze kiedyś uda się tam pojechać :)
OdpowiedzUsuńJa mieszkam niedaleko Roztocza ! :)
OdpowiedzUsuńMiejsca godne uwagi :)
OdpowiedzUsuńJakie piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńNigdy nie byłam na Roztoczu, jednak oglądając zdjęcia wiem, że chcę tam kiedyś pojechać :) Z Twojego postu wynika, że jest tam wiele ciekawych miejsc do zobaczenia, wiele rzeczy do "obstrykania" fotek i nawet można się dowiedzieć czegoś ciekawego gdy zaufa się lokalnym mieszkańcom :)
OdpowiedzUsuń