Przypominam o konkursie! Do wygrania pocztówki! :D
Jakoś nie mogłam się zabrać do
napisania tego wpisu. To dziwne, bo w te wakacje codziennie staram się coś pisać, w ten sposób powstało już kilka notek na
zapas. Ale dlaczego nie udało mi się od kilku tygodni stworzyć posta o wycieczce
do Wrocławia? Nie wiem, czyżbym bała się, że niewystarczająco wychwalę to
piękne miasto? W każdym razie kierując się zasadą, że coś takiego jak wena nie
istnieje, w jeden z ostatnich sierpniowych wieczorów po prostu usiadłam i
napisałam relację z naszej jednodniowej wycieczki do Wrocławia. Jeszcze chyba nigdy na blogu nie było tylu zdjęć w jednym poście. :)
Wrocław jest oddalony aż o 300 kilometrów od Torunia. Rozważaliśmy więc dwudniowy wypad z noclegiem. W końcu chęć oszczędzenia i pojechania w jakieś inne miejsce zwyciężyła i Wrocław zwiedzaliśmy w jeden dzień. Zwiedzaliśmy, ale czy zwiedziliśmy? Na pewno nie. :) Ale to miasto najzwyczajniej w świecie jest tak ładne, że na bank tam wrócę. Swoją drogą to nie była nasza pierwsza wizyta we Wrocławiu. W podstawówce, bodajże w czwartej klasie, brałam udział w Mistrzostwach w Grach Matematycznych i Logicznych. Tak, tak, ja, zagorzała humanistka, niecierpiąca wszystkiego, co ścisłe i nazbyt logiczne. Wówczas byliśmy w zoo, a także obejrzeliśmy Panoramę Racławicką. Co tym razem było naszym celem?
Po konieczności jazdy beznadziejną, trudną i uciążliwą trasą dotarliśmy do Wrocławia. Wreszcie mogłam zobaczyć wyjątkowy, stary, wrocławski ratusz. Nie da się go pomylić z żadnym innym.
Spacerowaliśmy po starówce i jej okolicach, szukając krasnali. Co ciekawe, lista krasnali rośnie z dnia na dzień, ile jest ich teraz, możecie zobaczyć na tej stronie. Nam udało się znaleźć może z 20 z ponad dwustu figurek. Ale to i tak niezły wynik jak na kilka godzin zwiedzania. We Wrocławiu można kupić specjalne mapy pokazujące, gdzie znajdują się krasnale. My jednak nie poszliśmy na łatwiznę, tylko wypatrywaliśmy figurek wszędzie. Mój brat, który nie przepada za zwiedzaniem, został zachęcony do poszukiwania krasnali: dostanie tyle cheeseburgerów, ile znajdzie figurek. Haha. W końcu po którejś z kolei zauważonej rzeźbie zrezygnowaliśmy z tej propozycji.
Jeśli w jakimś mieście jest synagoga bądź cmentarz żydowski, to ja muszę, po prostu muszę zobaczyć te miejsca.
Dotarliśmy do Ossolineum, gdzie akurat para młoda wybrała się na sesję ślubną. :)
Pozostaliśmy w klimacie miłości i udaliśmy się na Most Tumski, po drodze mijając katedrę na Ostrowie Tumskim.
Jeśli sądzicie, że w Waszych miastach na mostach wisi dużo kłódek, to musicie koniecznie zobaczyć Most Tumski. On dosłownie ugina się pod ciężarem miłości! :)
Po wizycie w McDonaldzie (pierwszej i nie ostatniej w tym dniu) pojechaliśmy pod Halę Stulecia. Nie było gdzie zaparkować, ale w końcu udało nam się zostawić samochód. Ruszyliśmy pod halę, notabene wpisaną na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Niedaleko hali znajduje się ogromna fontanna. Kosztowała niewiele więcej niż ta toruńska, a przypomina bardziej spory staw niż fontannę. Jest wielka, można się przy niej odprężyć, zamoczyć nogi. I nikt się tam nie kąpie, bo jest to surowo zabronione (w Toruniu niby też jest, ale i tak fontanna zamienia się w każde lato w kąpielisko miejskie…).
Ostatnim punktem naszej wycieczki był Ogród Japoński. Wstęp do tej części parku jest płatny, ale niewiele – bilet normalny kosztuje 4zł, a ulgowy 2zł. W kasie można również kupić pocztówki (za 2 złote sztuka). Ogród w ten letni dzień wyglądał magicznie. Japońskie altanki, drzewka bonsai, stawy i pływające po nich kaczki sprawiały, że można było się odprężyć i nie robić nic poza kontemplowaniem uroków przyrody. Brakowało tylko kwiatów wiśni.
Do domu wróciliśmy wieczorem, zatrzymując się ponownie w McDonaldzie ku uciesze mojego brata. Zwiedzanie z młodszym rodzeństwem różni się diametralnie od wycieczek z mamą czy innym zapalonym podróżnikiem. Więcej jest wówczas jedzenia, mniej chodzenia. Ale cieszę się, że mogliśmy spędzić ten dzień we czwórkę, a ja w końcu zobaczyłam piękną, wrocławską starówkę.
A jak tam Wasze wycieczki do Wrocławia? Dopiero w planach? A może byliście w tym mieście już wielokrotnie i nadal nie macie dość? :)
Pozdrawiam :)
Sara
Wrocław jest oddalony aż o 300 kilometrów od Torunia. Rozważaliśmy więc dwudniowy wypad z noclegiem. W końcu chęć oszczędzenia i pojechania w jakieś inne miejsce zwyciężyła i Wrocław zwiedzaliśmy w jeden dzień. Zwiedzaliśmy, ale czy zwiedziliśmy? Na pewno nie. :) Ale to miasto najzwyczajniej w świecie jest tak ładne, że na bank tam wrócę. Swoją drogą to nie była nasza pierwsza wizyta we Wrocławiu. W podstawówce, bodajże w czwartej klasie, brałam udział w Mistrzostwach w Grach Matematycznych i Logicznych. Tak, tak, ja, zagorzała humanistka, niecierpiąca wszystkiego, co ścisłe i nazbyt logiczne. Wówczas byliśmy w zoo, a także obejrzeliśmy Panoramę Racławicką. Co tym razem było naszym celem?
Po konieczności jazdy beznadziejną, trudną i uciążliwą trasą dotarliśmy do Wrocławia. Wreszcie mogłam zobaczyć wyjątkowy, stary, wrocławski ratusz. Nie da się go pomylić z żadnym innym.
Spacerowaliśmy po starówce i jej okolicach, szukając krasnali. Co ciekawe, lista krasnali rośnie z dnia na dzień, ile jest ich teraz, możecie zobaczyć na tej stronie. Nam udało się znaleźć może z 20 z ponad dwustu figurek. Ale to i tak niezły wynik jak na kilka godzin zwiedzania. We Wrocławiu można kupić specjalne mapy pokazujące, gdzie znajdują się krasnale. My jednak nie poszliśmy na łatwiznę, tylko wypatrywaliśmy figurek wszędzie. Mój brat, który nie przepada za zwiedzaniem, został zachęcony do poszukiwania krasnali: dostanie tyle cheeseburgerów, ile znajdzie figurek. Haha. W końcu po którejś z kolei zauważonej rzeźbie zrezygnowaliśmy z tej propozycji.
Jeśli w jakimś mieście jest synagoga bądź cmentarz żydowski, to ja muszę, po prostu muszę zobaczyć te miejsca.
Dotarliśmy do Ossolineum, gdzie akurat para młoda wybrała się na sesję ślubną. :)
Pozostaliśmy w klimacie miłości i udaliśmy się na Most Tumski, po drodze mijając katedrę na Ostrowie Tumskim.
Jeśli sądzicie, że w Waszych miastach na mostach wisi dużo kłódek, to musicie koniecznie zobaczyć Most Tumski. On dosłownie ugina się pod ciężarem miłości! :)
Po wizycie w McDonaldzie (pierwszej i nie ostatniej w tym dniu) pojechaliśmy pod Halę Stulecia. Nie było gdzie zaparkować, ale w końcu udało nam się zostawić samochód. Ruszyliśmy pod halę, notabene wpisaną na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Niedaleko hali znajduje się ogromna fontanna. Kosztowała niewiele więcej niż ta toruńska, a przypomina bardziej spory staw niż fontannę. Jest wielka, można się przy niej odprężyć, zamoczyć nogi. I nikt się tam nie kąpie, bo jest to surowo zabronione (w Toruniu niby też jest, ale i tak fontanna zamienia się w każde lato w kąpielisko miejskie…).
Ostatnim punktem naszej wycieczki był Ogród Japoński. Wstęp do tej części parku jest płatny, ale niewiele – bilet normalny kosztuje 4zł, a ulgowy 2zł. W kasie można również kupić pocztówki (za 2 złote sztuka). Ogród w ten letni dzień wyglądał magicznie. Japońskie altanki, drzewka bonsai, stawy i pływające po nich kaczki sprawiały, że można było się odprężyć i nie robić nic poza kontemplowaniem uroków przyrody. Brakowało tylko kwiatów wiśni.
Do domu wróciliśmy wieczorem, zatrzymując się ponownie w McDonaldzie ku uciesze mojego brata. Zwiedzanie z młodszym rodzeństwem różni się diametralnie od wycieczek z mamą czy innym zapalonym podróżnikiem. Więcej jest wówczas jedzenia, mniej chodzenia. Ale cieszę się, że mogliśmy spędzić ten dzień we czwórkę, a ja w końcu zobaczyłam piękną, wrocławską starówkę.
A jak tam Wasze wycieczki do Wrocławia? Dopiero w planach? A może byliście w tym mieście już wielokrotnie i nadal nie macie dość? :)
Pozdrawiam :)
Sara
Piękne miasto, uwielbiam taką architekturę ;) Szkoda, że mam tak daleko do Wrocławia, ale kiedyś na pewno się tam wybiorę
OdpowiedzUsuńblog Przygody-Mileny.blogspot.com
oj dawno nie byłam we Wrocławiu
OdpowiedzUsuń______________________________
fashion-blog
www.justynapolska.blogspot.com
Wrocław - mój kolejny punkt na mapie podróżniczych planów na najbliższe miesiące. Najbardziej chce zobaczyc zoo i ogród japoński.
OdpowiedzUsuńKrasnale przepychające kulę były pierwsze i od nich się zaczęła się krasnalowa moda. Są chyba najbardziej fotografowanymi krasnalami we Wrocławiu (też mam z nimi zdjęcie).
OdpowiedzUsuńJak będziesz nastepnym razem to może uda Ci się zajrzeć na Stary Cmentarz Żydowski przy ulicy Ślężnej (nie zapomnij nakrycia głowy).
Wrocław znam prawie tak jak własną kieszeń bo przez ładnych parę lat był moim drugim domem.
I zawsze chętnie tam wracam.
Ten cmentarz żydowski miałyśmy z mamą na liście, ale nie chciałyśmy Dawida z tatą ciągać po cmentarzu, bo wynudziliby się... Ja też z chęcią wrócę do Wrocławia. :)
UsuńJako ekswrocławianin w pełni potwierdzam, że to miasto nie ma sobie równych i trochę mi szkoda, że muszę obecnie dodawać to nieszczęsne eks- z przodu. Mogę Cię też zapewnić, że naprawdę wiele miejsc pominęłaś w trakcie swojej wycieczki, więc zdecydowanie jest tam jeszcze po co wracać. :)
OdpowiedzUsuńO tak, jestem świadoma, że pominęliśmy sporo, nie udało się wszystkiego zobaczyć, niestety... Ale trochę Wrocławia "liznęłam". :D
UsuńPozdrawiam!
Miasto piękne a krasnale urocze, Byłam, ale dość dawno.
OdpowiedzUsuńJa we Wrocławiu byłam 2 razy, ostatnio niecały miesiąc temu. Bardzo ale to bardzo polecam zobaczyć jakiś wieczorny pokaz fontanny. Ja byłam na pokazie o Marylin Monroe. Zdjęcia wyświetlane na fontannie, efekty świetlne i dźwiękowe :) Warte zobaczenia!
OdpowiedzUsuńNastępnym razem może się uda. :) Z chęcią bym zobaczyła taki pokaz, w Toruniu mamy tylko muzykę i efekty świetlne, a i tak robi wrażenie. :) Jak my byliśmy we Wrocławiu, to w Hali Stulecia akurat można było oglądać wystawę związaną z Marylin Monroe.
UsuńByłam we Wrocławiu raz, w czasie wycieczki szkolnej w podstawówce. Mam mieszane uczucia co do tej wycieczki. Fakt, przewodnik był w porządku, zwiedziliśmy sporo (m.in. Ostrów Tumski, Stary Rynek, Panoramę Racławicką i ogólnie zabytkową część miasta), wypatrzyliśmy trochę krasnoludków... Ale musieliśmy PRZECHODZIĆ przez mosty. :p A ja, jak to ja, byłam tak spanikowana, że aż musiałam iść z wychowawczynią za rączkę. No a później, po powrocie do domu, śniły mi się... widoki z wrocławskich mostów na rzekę. Okropność. Obudziłam się z bijącym sercem, spocona, jak po najgorszym koszmarze. :p
OdpowiedzUsuńNo Wrocław to faktycznie wyzwanie dla Ciebie, Kasiu, bo mostów tam jest mnóstwo. My też przejeżdżaliśmy i przechodziliśmy przez niejeden. Ale myślę, że każdą fobię da się pokonać. :)
UsuńGreat pictures such a lovely blog :)
OdpowiedzUsuńhttp://abdelkhalekleblog.blogspot.com/
Byłaś w mojej okolicy ;-) Mieszkam 50 km od Wrocławia, kilka lat uczyłam się tam. A teraz od czasu do czasu jadę , ale duże miasto już mnie męczy ;-) Ostatnio byłam w zoo i oglądałam zwierzęta w Afrykarium ;-) Ale wiele zachwycających budowli i ciekawych muzealnych eksponatów w tym mieście obejrzeć. Na Dolnym Śląsku jest wiele pięknych miejsc :-)))
OdpowiedzUsuńNigdy nie byłam we Wrocławiu, choć mam tam rodzinę. Nie pierwszy raz słyszę, że jest to piękne miasto, dlatego bardzo chciałabym tam pojechać.
OdpowiedzUsuńChyba jeszcze przed wakacjami słyszałam, że mają usunąć kłódki z Mostu Tumskiego, ale widzę że nadal tam są. Hmm... a może to przez wakacje już ich tyle przybyło?
Zastanawiam się co ludzie widzą w McDonaldzie. Byłam w tej restauracji kilka razy i już raczej się tam nie wybieram.
Byłam raz we Wrocławiu i uwielbiam! W planach mam niedługo wycieczkę, chociaż na jeden dzień. Przepiękne miasto :)
OdpowiedzUsuńagataosinska9.blogspot.com
Byłam we Wrocławiu kilka razy, ale nigdy żeby zwiedzać. Albo na meczu albo na koncercie. Aż mi wstyd! :D
OdpowiedzUsuńAle świetne zdjęcia! :) A mosty z kłódkami uwielbiam, chociaż u mnie w Krakowie ktoś zaczął wycinać całe te druciane "kratki" (czyżby na złom?), więc aktualnie wygląda to okropnie :(
Wrocław odwiedziłem dwa razy, był miastem przesiadkowym na mojej trasie więc zwiedzanie było w biegu, ale bardzo mi się tam podobało. Z chęcią wróciłbym na dłużej.
OdpowiedzUsuńWe Wrocławiu byłam tylko raz w tym roku w lutym, krasnali znaleźliśmy aż 77, ale spędziliśmy tam 4 dni. Wg mnie Wrocław to najpiękniejsze miasto w Polsce, koniecznie muszę się tam jeszcze wybrać najlepiej to w lecie, bo zimna utrudniała nam zwiedzanie, ale i tak tamtą wycieczkę uważam za udaną.
OdpowiedzUsuń