Polska
to drogi kraj. Tym pesymistycznym akcentem rozpoczynam dzisiejszy wpis, który
wcale nie będzie o ekonomii, zarobkach, zakupach itp. i właściwie to wcale nie
będzie przygnębiający. :D Nasz kraj nie jest może tak drogi jak skandynawskie
państwa, ale czasami nóż mi się w kieszeni otwiera, kiedy widzę, że książka
kosztuje 50 złotych, a bilety do kina drożeją z miesiąca na miesiąc… Podobnie bilety
do muzeów i ceny pizzy (która raczej w żaden sposób nie wiąże się z naszym
rozwojem, chyba że rozwojem tkanki tłuszczowej, ale jednak jedzenie jej jest dość przyjemne.)
Natomiast z rozwojem naszego zmysłu i gustu artystycznego wiążą się oglądane spektakle teatralne. No tak, tylko co zrobić, gdy bilety do teatru do tanich nie należą? A co powiecie na sztukę w plenerze? I to całkowicie za darmo!
Teatry uliczne są bardzo popularne we Włoszech. Tam ludzie siedzą na chodniku, na ziemi i łączą się w radości i cierpieniu z aktorami. Takie teatry to często połączenie sztuki cyrkowej, opery, musicalu i gimnastyki artystycznej. Festiwal Teatrów Ulicznych dotarł również do Torunia. W zeszłych latach w tym mieście miały miejsce pojedyncze spektakle, zwykle zapierające w dech piersiach. Cieszę się, że w to lato mieszkańcy Torunia i okolic mogli obejrzeć 5 zupełnie nowych, różnorodnych przedstawień. Mnie udało się zobaczyć trzy z nich (niestety gdański teatr "Pinezka" występował dwukrotnie akurat w dniu, w którym byłam nad morzem…). Jednak Festiwal Teatrów Ulicznych i tak stał się prawdopodobnie moim ulubionym zaraz po festiwalu Skyway!
Pierwsze przedstawienie włoscy aktorzy z "Ondadurto Teatro" odegrali dwukrotnie – w piątkowy i sobotni wieczór na placu przed areną sportową. Dowiedziałam się, że pierwsza odsłona musiała zostać przerwana, bo jedna z artystek nieszczęśliwie upadła. Jednak nic poważnego jej się nie stało, zatem kolejnego dnia spektakl zaprezentowano w całości. Przedstawienie "C'era una volta" ("Dawno, dawno temu"/"Pewnego razu…") było połączeniem różnych znanych baśni i bajek. Znalazło się miejsce m. in. dla Kopciuszka i Czerwonego Kapturka. Aktorzy spacerowali z gracją po wysokich konstrukcjach, śpiewali, tańczyli i wyglądali, jakby w ogóle się nie bali. :D W pamięć zapadł mi fragment, w którym przybył książę na swoim białym rumaku, czyli w nowoczesnym wydaniu na… motocyklu.
Kolejna odsłona festiwalu miała miejsce przy fontannie, a wystąpił czeski teatr "Bratri v Tricku" w przedstawieniu pt. "Plavorna" ("Kąpielisko") przepełnionym humorem. Dwóch facetów walczyło o kobietę. Słowa nie były potrzebne, a akrobacje i żonglerka robiły wrażenie.
Natomiast z rozwojem naszego zmysłu i gustu artystycznego wiążą się oglądane spektakle teatralne. No tak, tylko co zrobić, gdy bilety do teatru do tanich nie należą? A co powiecie na sztukę w plenerze? I to całkowicie za darmo!
Teatry uliczne są bardzo popularne we Włoszech. Tam ludzie siedzą na chodniku, na ziemi i łączą się w radości i cierpieniu z aktorami. Takie teatry to często połączenie sztuki cyrkowej, opery, musicalu i gimnastyki artystycznej. Festiwal Teatrów Ulicznych dotarł również do Torunia. W zeszłych latach w tym mieście miały miejsce pojedyncze spektakle, zwykle zapierające w dech piersiach. Cieszę się, że w to lato mieszkańcy Torunia i okolic mogli obejrzeć 5 zupełnie nowych, różnorodnych przedstawień. Mnie udało się zobaczyć trzy z nich (niestety gdański teatr "Pinezka" występował dwukrotnie akurat w dniu, w którym byłam nad morzem…). Jednak Festiwal Teatrów Ulicznych i tak stał się prawdopodobnie moim ulubionym zaraz po festiwalu Skyway!
Pierwsze przedstawienie włoscy aktorzy z "Ondadurto Teatro" odegrali dwukrotnie – w piątkowy i sobotni wieczór na placu przed areną sportową. Dowiedziałam się, że pierwsza odsłona musiała zostać przerwana, bo jedna z artystek nieszczęśliwie upadła. Jednak nic poważnego jej się nie stało, zatem kolejnego dnia spektakl zaprezentowano w całości. Przedstawienie "C'era una volta" ("Dawno, dawno temu"/"Pewnego razu…") było połączeniem różnych znanych baśni i bajek. Znalazło się miejsce m. in. dla Kopciuszka i Czerwonego Kapturka. Aktorzy spacerowali z gracją po wysokich konstrukcjach, śpiewali, tańczyli i wyglądali, jakby w ogóle się nie bali. :D W pamięć zapadł mi fragment, w którym przybył książę na swoim białym rumaku, czyli w nowoczesnym wydaniu na… motocyklu.
Kolejna odsłona festiwalu miała miejsce przy fontannie, a wystąpił czeski teatr "Bratri v Tricku" w przedstawieniu pt. "Plavorna" ("Kąpielisko") przepełnionym humorem. Dwóch facetów walczyło o kobietę. Słowa nie były potrzebne, a akrobacje i żonglerka robiły wrażenie.
Ostatnie
przedstawienie "Wodewil warszawski" zaprezentowano w amfiteatrze Muzeum Etnograficznego. Było to
widowisko pełne tańca oraz piosenek z przedwojennej Warszawy. Po przedstawieniu
publiczność śpiewała i tańcowała (ach, ta choreografia…) razem z aktorami teatru "Pijana Sypialnia". "Oj ry, oj ry, oj ryyyydzu mój!".
Co sądzicie o takiej
inicjatywie? Jesteście na tak? Czy dla Was teatr musi istnieć tylko w budynku,
a wszystko powinno być okraszone aurą elegancji i patosu? Dla mnie teatr
uliczny to genialna sprawa – można przyjść z własnym kocykiem albo leżakiem i poczuć się jak na wakacjach. A przy okazji skubnąć trochę
sztuki…
Dajcie znać, kiedy
ostatnio byliście w teatrze!Wszystkiego dobrego. :) Wiem, że mam okropne zaległości na Waszych blogach, ale już w weekend postaram się wszystko nadrobić! :)
Sara
PS Już jutro (nie mogę się doczekać <3) wyprawiam przyjęcie urodzinowe dla moich najbliższych koleżanek. Mimo że jeszcze dowodu nie mam… ;) Życzcie nam udanej zabawy!
Ciekawy pomysł na przyciągnięcie widzów. Ja sama bardzo lubię teatry, od dziecka chodziłam z klasą na różne przedstawienia do warszawskich teatrów. Ale bilety normalne już kosztują dużo drożej, tak jak wspomniałaś, dlatego chodzę rzadko. Zawsze podziwiam aktorów teatralnych, którzy muszą na żywo, przed publicznością odgrywać scenki, wzbudzać w nas emocje, przyciągnąć ich serca <3 :D aktorzy serialowi czy filmowi tak nie mają, po kilka razy pewnie powtarzają daną scenę/kwestię, aż w końcu wyjdzie dobrze. Wiem, jak wygląda praca na planie serialu, bo raz byłam statystką w pewnym serialu.
OdpowiedzUsuńwygląda to fantastycznie - ciekawa inicjatywa
OdpowiedzUsuńJa w teatrze byłam.... hm chyba z wycieczka szkolna ;d Inicjatywa super, też uważam, że największy kontakt ze sztuką ma się w momencie, kiedy odejmiemy wszystkie te konwenanse. W ten sposób sprawiamy, że sztuka jest jakby bardziej ludzka. Bo kto powiedział, że sztuka zarezerwowana jest tylko dla elit? :) Niedawno w Katowicach była trochę podobna inicjatywa w której udało mi się uczestniczyć, z tym, że sztuki pokazywano na ekranie w kinie. No ale wiadomo, to nie to samo co aktorzy na żywo :)
OdpowiedzUsuńObejrzałam filmik "Oj ry, oj ry, oj ryyyydzu mój!" - super sprawa :D Nigdy nie byłam na takiej imprezie. Ale w tamtym roku miałam okazję uczestniczyć w widowisku multimedialnym pt.: „Zdarzyło się sto lat temu czyli opowieść o miłości, wojnie, tęsknocie i nadziei”. Miało to miejsce w amfiteatrze na Zniesieniu w Przemyślu.
OdpowiedzUsuńŻyczę wspaniałej zabawy :)
Nie widzę nic złego w takiej formie sztuki i dla mnie nie musi być to tylko i wyłącznie w budynku, bo na świeżym powietrzu też można się dobrze bawić. Tym bardziej, że te wszystkie wyszukane stroje, w jakich do teatru iść wypada, niestety nie należą do moich ulubionych, co widać bo ostatnio w teatrze byłam chyba z 6 lat temu i żeby było zabawniej to był chyba mój jedyny raz w teatrze. Nie za dużo z niego pamiętam, choć bilet jeszcze gdzieś mam.
OdpowiedzUsuńŻyczę udanej zabawy :)
Na wstępie: udanej zabawy!
OdpowiedzUsuńCo do teatru - uwielbiam sztukę pod każdą postacią. W teatrze byłam w czerwcu - muzycznym, a w operetce w marcu. Uwielbiam! <3 Jeśli chodzi o teatr na ulicy, było takie coś u nas w Gnieźnie, jednak sama sztuka była taka, że jak przypadkiem jechałam z przyjaciółką rowerem przez rynek, to myślałam, że trafiłam na jakąś sektę, a jak pytałyśmy się stojących tam ludzi, to nikt nie wiedział co się dzieje. Tak więc taki teatr to fajna sprawa ale nie w wykonaniu pierwszej stolicy ;)
Dziękuję bardzo! Było świetnie. :)
UsuńJa podobnie jak Ty uwielbiam sztukę. Może ten teatr w Gnieźnie był słabo rozreklamowany? Albo może nie było co reklamować...
ale Ci zazdroszczę, w Toruniu zawsze coś się dzieje! ;) uwielbiam brać udział w takich rzeczach,ale u mnie jest tego mało,a nawet w ogóle nic się nie dzieje :P
OdpowiedzUsuńMy zdecydowanie jesteśmy na tak :)
OdpowiedzUsuńech, napisałam taaaki długi komentarz i coś się popsuło, wylogowało mnie i wcięło moje wypociny :(
OdpowiedzUsuńno to jeszcze raz. uwielbiam takie inicjatywy! to świetny pomysł kiedy teatr, który zwykle kojarzy się z jakimiś starymi klasycznymi sztukami, odświętnością i sztywnością, wychodzi do ludzi i pokazuje, że sztuka teatralna może być naprawdę różnorodna i każdy znajdzie coś dla siebie. w Gdańsku w lipcu po raz dziewiętnasty odbywała się FETA czyli Międzynarodowy Festiwal Teatrów Ulicznych i Plenerowych, w tym roku najwięcej - poza polskimi - było teatrów z Holandii i Hiszpanii. niestety nie sposób było zobaczyć wszystkich przedstawień, bo część odbywała się w tym samym czasie w różnych miejscach. niemniej jednak fajnie obejrzeć występ a do tego zobaczyć jak miejsce, które zna się na co dzień, zmienia się pod wpływem teatru :)
w tradycyjnym teatrze byłam na początku tego roku. mój Sz. wylicytował na aukcji WOŚP bilety na sztukę "Martwe dusze" w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. pod koniec tamtego roku byłam również w Teatrze Muzycznym w Gdyni na sztuce inspirowanej Monty Pythonem, podobają mi się takie zabawy formy :)
kilka lat temu byłam w Krakowie i trafiłam akurat na coś podobnego jak u Ciebie, miałam przyjemność i niesamowitą frajdę wziąć udział w przedstawieniu włoskiego komika Leo Bassiego, w którym głównym rekwizytem była ogromna gumowa kaczka. nie pamiętam już fabuły występu, ale jednym z jego elementów było to, że widzowie mieli przenieść tę kaczkę wokół Sukiennic. świetna frajda i po dziś dzień wspominam to z uśmiechem. a kaczka wyglądała tak: http://www.zelebtv.es/sites/default/files/styles/landscape_photo_700x415/public/captura_de_pantalla_2015-03-19_a_las_09.48.34.png?itok=6rQH23vo
Jestem zdecydowanie na tak! Każda inicjatywa kulturalna dla mnie jest ok. Bardzo żałowałam, kiedy nie mogłam zobaczyć osobiście teatru.... na dworcu! Grupa młodych ludzi powiązana z grudziądzkim teatrem wystawiła jakiś spektakl na dworcu kolejowym. Chciałabym kiedyś iść znowu do teatru (znowu, bo chodziłam ostatni raz w to miejsce za czasów szkolnych), niestety zawsze kiedy mnie coś zainteresuje, to okazuje się, że bilety są piekielnie drogie...
OdpowiedzUsuń