Chciałabym pokazać Wam dzisiaj sześć miejsc na
Malcie, o których nie wspominałam wcześniej, a które czymś nas zaskoczyły –
tym, jakie były super albo wręcz przeciwnie. Sprawdźcie, które z nich warto
odwiedzić.
Ogrody Buskett i Pałac Verdala
Wyczytaliśmy w przewodniku,
że to piękne ogrody posadzone ręką człowieka. I że nieopodal Ogrodów Buskett
znajduje się Pałac Verdala, letnia rezydencja prezydenta na Malcie. Wszystko
się zgadza, tylko że według nas wycieczka do ogrodów była stratą czasu. Okazało
się, że to coś w rodzaju parku/lasu. Szliśmy i szliśmy, bo myśleliśmy, że
dokądś dojdziemy (np. do pałacu). No i w pewnym momencie dotarliśmy do bramy,
której pilnowali strażnicy. Oznajmili nam, że w Pałacu Verdala mieszka pani prezydent i
że dalej już nie pójdziemy. Zawróciliśmy więc, pstrykając po drodze kilka zdjęć rezydencji widzianej z oddali. Wyobrażałam sobie, że Ogrody Buskett będą przypominać przystrzyżone, eleganckie tereny zielone, z drzewkami pomarańczowymi i innymi okazami
charakterystycznymi dla flory śródziemnomorskiej. Tymczasem odniosłam wrażenie,
że taki las to ja mam za oknem. Jednak mieszkańcy Malty nie mogą się cieszyć zbyt wieloma zielonymi obszarami, więc może dla nich Ogrody Buskett są takim miejscem relaksu i odskoczni? Choć przebywając w tych okolicach, nie spotkaliśmy żadnych spacerowiczów.
Okolice klifów Dingli
Dość ciekawy jest sposób dotarcia do Ogrodów
Buskett z Valletty. Okazuje się, że w drodze ze stolicy kraju na południe
autobusem nr 56 nie ma przystanku Buskett. Znajduje się on dopiero w drodze
powrotnej. Musieliśmy więc przejechać całą trasę, a później jeszcze parę
przystanków w przeciwnym kierunku. Nie wiem, czy kierowca podejrzewał, że
będziemy zawiedzeni Ogrodami Buskett, wysadził nas bowiem dwa przystanki przed
pętlą, bo musiał zrobić dwudziestominutową przerwę. Powiedział, że możemy wysiąść
i porobić zdjęcia. Kierowca wiedział, co mówi! To było jedno z najpiękniejszych miejsc
na Malcie. Przystanek znajdował się nieopodal
słynnych klifów Dingli (to te same klify, do których chcieliśmy jechać kilka dni wcześniej, ale autobus postanowił nie przyjechać). Z ulicy roztaczał się widok na morze, widać było chociażby tajemniczą wyspę Filflę. Coś cudownego!
Plaża Golden Bay
Nie polecieliśmy na Maltę po
to, by plażować, chcieliśmy jednak chociaż raz wykąpać się w Morzu Śródziemnym.
Wybraliśmy plażę Golden Bay, drugą co do wielkości piaszczystą plażę na Malcie. Chyba nieco inaczej wyobrażaliśmy sobie kąpiel w Morzu Śródziemnym. Woda była cieplutka - jak oczekiwaliśmy, ale za to nie krystalicznie czysta (choć nadal czystsza niż w Bałtyku). Piasek parzył w stopy. Ale otoczenie plaży było wyjątkowo malownicze.
Meczet na Malcie
Na wyspie znajduje się
tylko jeden meczet, w miejscowości Paola. W Internecie trudno było natknąć się na jakiekolwiek informacje na temat tego miejsca, przydatne dla turystów. Do meczetu trafiłyśmy z mamą z pewnymi
trudnościami. Zastanawiałyśmy się, jak zostaniemy przyjęte – czy będziemy mogły
wejść do środka? Czy każą nam zakryć włosy? Czy wpuszczą nas wejściem dla mężczyzn? Przed świątynią siedziało
kilku muzułmanów. Bez problemu pozwolili nam wejść do środka, nie musiałyśmy nic płacić. Nakazali nam jedynie zdjąć buty. Meczet
wewnątrz wyglądał dość skromnie – tak teoretycznie powinna prezentować się świątynia
muzułmańska. Brak obrazów, na ścianach tylko wersety z Koranu i księgi. Na podłodze zaś
obowiązkowo puszysty, miękki dywan. Była to moja druga wizyta w meczecie - po
raz pierwszy wnętrze muzułmańskiej świątyni miałam okazję zobaczyć podczas
warszawskiej Nocy Muzeów.
Trójmiasto
Tak, na Malcie też powstało
nieformalne Trójmiasto. Chodzi o Birgu (zwane także Vittoriosą), Sengleę (zwaną również Islą) oraz Cospicuę (zwaną też Bormlą). Miasteczka te położone są
naprzeciwko Valletty. Z naszego okna mieliśmy na nie świetny widok. Można do
nich popłynąć stateczkiem z Valletty, można też pojechać autobusem. Miejscowości
te położone są bardzo blisko siebie. My jednak zdecydowaliśmy się na leniwy spacer tylko po Birgu. Chyba byliśmy już znużeni wszędobylską, piaskową architekturą, bo
Birgu nie powaliło nas na kolana. A może po prostu wystarczyły nam widoki na
Trójmiasto z apartamentu i Ogrodów Barrakka? Tym, co najbardziej zapamiętamy z naszej wycieczki do Vittoriosy, było... święto religijne. Trafiliśmy bowiem na obchody święta - prawdopodobnie - ku czci św. Wawrzyńca. Jak ci ludzie się bawili, jak się cieszyli! To było niesamowite. Odnoszę wrażenie, że u nas w Polsce religia katolicka kojarzy się bardziej smutno, poważnie. W Birgu natomiast wesoło grała orkiestra i wszyscy ekscytowali się odsłonięciem... no właśnie, figurki? Lampy? Nie wiem. Ulice było przystrojone kolorowymi płachtami. Wychodzi na to, że często to, co niespodziewane, podobało nam się na Malcie najbardziej.
Rotunda w Moście
Nie chciałam
przygotowywać osobnego postu o Rotundzie w Moście, jednak koniecznie muszę o
niej wspomnieć. Świątynia ta posiada bowiem czwartą największą kopułę w Europie! Zaraz za Bazyliką św. Piotra w Watykanie, Katedrze
św. Pawła w Londynie i Kościele Farnym na Gozo.
Do Mosty przyjechaliśmy tylko po to, by zobaczyć z bliska tę kopułę o średnicy
54 m. Chociaż wcześniej kilkakrotnie widzieliśmy ją z okien autobusu. Podczas
II wojny światowej bomba niemiecka przebiła się przez kopułę, jednak nie
eksplodowała, dzięki czemu nikt nie zginął. Będąc na Malcie, zdecydowanie warto
zobaczyć ten potężny kościół. Które z tych miejsc podoba Wam się najbardziej?
Uściski!
Sara
Jeśli byliście w Vittoriosie 10 sierpnia to trafiliście na 'odpust Św. Warzyńca'.
OdpowiedzUsuńhttp://thechurchinmalta.org/files/page/FESTI_2018_AOM.152904686095.pdf
Byliśmy tam 19 sierpnia. ;)
UsuńCzyli wygląda to oktawę tego święta.
UsuńKlimat sprzyja to i świętują długo :-))
Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń