Nie ma co ukrywać. Rok 2019
był do kitu. Może nie cały. Ale pewne wydarzenia źle na mnie wpłynęły.
W
tradycyjnym alfabetycznym podsumowaniu zebrałam wszystkie ważne chwile, te
radosne i te bolesne. Te, które sprawiły, że płakałam ze wzruszenia, ale i z
bezradności.
Najsmutniejsze
jest chyba to, że mimo iż sporo było miłych, zaskakujących, przyjemnych i
ekscytujących chwil, to często te złe kładły się na nich cieniem. Dlatego tym bardziej muszę sobie przypomnieć te momenty, które sprawiły mi radość.
A jak Andora. Jedna z najbardziej oryginalnych stolic
europejskich, jakie odwiedziłam. Niewielka, ale otoczona wielkimi szczytami.
Malownicza, urocza i idealna na jeden dzień. Pojechałam tam we wrześniu z mamą.
Z Andory przywiozłam wyłącznie dobre wspomnienia.
B jak Barcelona. Odkąd wróciłam z Barcelony, powtarzam,
że szkoda, iż nie jest ona stolicą kraju. Byłaby na pewno wysoko w moim
rankingu stolic. To miasto ma tyle do zaoferowania! Gaudi, gotyk, plaże… I da
się stamtąd dojechać do Andory. ;)
C jak cele. W 2019 roku zrealizowałam 7 z 9 celów.
Wydaje mi się, że to świetny wynik. Niestety, nie udało mi się odhaczyć tego
tajemniczego punktu, o którym nie chciałam Wam powiedzieć na początku roku. Ale
myślę, że prędzej czy później go zrealizuję. To jedno z moich marzeń.
D jak dolnośląskie. W drugim półroczu byłam we Wrocławiu
dwukrotnie – raz na nagraniu odcinka teleturnieju "Gra słów. Krzyżówka", który
udało mi się wygrać! Z kolei druga wizyta była czysto turystyczna – z mamą
wybrałyśmy się na słynny jarmark bożonarodzeniowy, a także oglądałyśmy
klaszczące kotiki w Afrykarium.
E jak escape roomy. Planowałam w tym roku odwiedzić ich 12,
wyszło… 19. To hobby zupełnie mi się nie nudzi. Fajnie by było znaleźć
kolejnych towarzyszy do ucieczek z pokojów zagadek. W tym roku odwiedziłam nie
tylko toruńskie escape roomy, lecz również pokoje w Bydgoszczy, Białymstoku i
Gdyni.
F jak Finlandia. To kraj wyjątkowy. Widziałam w nim łosia
(tyle że leżał). Finlandia dała nam się poznać jako spokojna, niezatłoczona,
zielona. Bardzo leśna. Niestety, pogoda średnio dopisała. Ale co chciałyśmy, to
zobaczyłyśmy – oprócz kościoła w skale, w którym akurat odbywała się jakaś
uroczystość.
G jak gazeta. Pracę w OtoToruń zaczęłam w 2019 roku i
w tym samym roku ją również rzuciłam, bo czułam się w tej redakcji po prostu
źle. Nieszanowana, niedoceniana i olewana. Ale nie zmienia to faktu, że sporo
się tam nauczyłam (zajmowałam się głównie tekstami sponsorowanymi, więc nagle
stałam się ekspertką od wszystkiego!), a moje artykuły ukazywały się nie tylko
na portalu internetowym, lecz także w gazecie.
H jak hasanie. W moim domku zamieszkała puchata kulka,
zwana również Nicolasem, Nicosiem, Niko, Prezesem, Puciem, Pysiem. Kotek nie
biega po domu – on hasa. Skradł moje serce i zasłużył na dwie literki w tym
zestawieniu.
I jak irytacja. To uczucie towarzyszyło mi dość często.
Gdy TSH nie chciało wzrosnąć. A potem gdy nie chciało spaść. Kiedy szef dzwonił
do mnie w niedzielę o 9 rano. Gdy czekałam na autoryzację wywiadu przez
miesiąc. A także w wielu innych momentach. Irytowałam się z powodu polityków i
ludzi w Biedronce. I wyglądałam wtedy mniej więcej tak.
J jak Jordanki. Gdy sobie przypomnę, jak skomplikowana i
wieloetapowa była rekrutacja do Centrum Kulturalno-Kongresowego Jordanki, zdaje
sobie sprawę, jaką szczęściarą (a może i zdolniachą?) jestem, że mam tę pracę. Dzięki
niej rozwijam się, zarówno pod względem kulturalnym, jak i redakcyjnym i
kreatywnym.
K jak koncerty. Ten punkt bezpośrednio łączy się z
poprzednim, bo to dzięki pracy w Jordankach miałam szansę uczestniczyć w
świetnych koncertach. Widziałam na żywo mnóstwo gwiazd polskiej muzyki. Ale w
tym roku brałam też udział w wielu świetnych koncertach poza CKK Jordanki.
Wreszcie usłyszałam na żywo największe przeboje z musicali i bajek w wykonaniu
Studia Accantus. Bawiłam się świetnie także na koncercie Sorry Boys i show z przebojami Italo Disco. Ale powiem
Wam coś jeszcze – przyszły rok zapowiada się o wiele bardziej koncertowo. We
wrześniu moja największa idolka, Taylor Swift, ogłosiła, że przyjedzie do
Polski na Openera. Gdy się o tym dowiedziałam, najzwyczajniej w świecie się
popłakałam. W czerwcu spełni się moje wielkie marzenie – będę na koncercie Taylor!
Dalszy ciąg podsumowania już niebawem.
A jaki był dla Was rok 2019?
Sara
Dalszy ciąg podsumowania już niebawem.
A jaki był dla Was rok 2019?
Sara
Ciekawy wpis, czekam na kolejną część :) Zawsze są momenty dobre i życie jest jak koło fortuny, zmienne :)
OdpowiedzUsuńSaro, a nie myślałaś, żeby poszukać ludzi do wspólnych podróży albo wyjść do escape roomów na grupach facebookowych? Może to by ci trochę urozmaiciło te rozrywki...
OdpowiedzUsuń