sobota, 28 grudnia 2019

Jaki był dla mnie rok 2019? - podsumowanie cz. 1


Nie ma co ukrywać. Rok 2019 był do kitu. Może nie cały. Ale pewne wydarzenia źle na mnie wpłynęły.

W tradycyjnym alfabetycznym podsumowaniu zebrałam wszystkie ważne chwile, te radosne i te bolesne. Te, które sprawiły, że płakałam ze wzruszenia, ale i z bezradności.

Najsmutniejsze jest chyba to, że mimo iż sporo było miłych, zaskakujących, przyjemnych i ekscytujących chwil, to często te złe kładły się na nich cieniem. Dlatego tym bardziej muszę sobie przypomnieć te momenty, które sprawiły mi radość. 

A jak Andora. Jedna z najbardziej oryginalnych stolic europejskich, jakie odwiedziłam. Niewielka, ale otoczona wielkimi szczytami. Malownicza, urocza i idealna na jeden dzień. Pojechałam tam we wrześniu z mamą. Z Andory przywiozłam wyłącznie dobre wspomnienia.
B jak Barcelona. Odkąd wróciłam z Barcelony, powtarzam, że szkoda, iż nie jest ona stolicą kraju. Byłaby na pewno wysoko w moim rankingu stolic. To miasto ma tyle do zaoferowania! Gaudi, gotyk, plaże… I da się stamtąd dojechać do Andory. ;)
C jak cele. W 2019 roku zrealizowałam 7 z 9 celów. Wydaje mi się, że to świetny wynik. Niestety, nie udało mi się odhaczyć tego tajemniczego punktu, o którym nie chciałam Wam powiedzieć na początku roku. Ale myślę, że prędzej czy później go zrealizuję. To jedno z moich marzeń.

D jak dolnośląskie. W drugim półroczu byłam we Wrocławiu dwukrotnie – raz na nagraniu odcinka teleturnieju "Gra słów. Krzyżówka", który udało mi się wygrać! Z kolei druga wizyta była czysto turystyczna – z mamą wybrałyśmy się na słynny jarmark bożonarodzeniowy, a także oglądałyśmy klaszczące kotiki w Afrykarium.
E jak escape roomy. Planowałam w tym roku odwiedzić ich 12, wyszło… 19. To hobby zupełnie mi się nie nudzi. Fajnie by było znaleźć kolejnych towarzyszy do ucieczek z pokojów zagadek. W tym roku odwiedziłam nie tylko toruńskie escape roomy, lecz również pokoje w Bydgoszczy, Białymstoku i Gdyni.
F jak Finlandia. To kraj wyjątkowy. Widziałam w nim łosia (tyle że leżał). Finlandia dała nam się poznać jako spokojna, niezatłoczona, zielona. Bardzo leśna. Niestety, pogoda średnio dopisała. Ale co chciałyśmy, to zobaczyłyśmy – oprócz kościoła w skale, w którym akurat odbywała się jakaś uroczystość.
G jak gazeta. Pracę w OtoToruń zaczęłam w 2019 roku i w tym samym roku ją również rzuciłam, bo czułam się w tej redakcji po prostu źle. Nieszanowana, niedoceniana i olewana. Ale nie zmienia to faktu, że sporo się tam nauczyłam (zajmowałam się głównie tekstami sponsorowanymi, więc nagle stałam się ekspertką od wszystkiego!), a moje artykuły ukazywały się nie tylko na portalu internetowym, lecz także w gazecie.
H jak hasanie. W moim domku zamieszkała puchata kulka, zwana również Nicolasem, Nicosiem, Niko, Prezesem, Puciem, Pysiem. Kotek nie biega po domu – on hasa. Skradł moje serce i zasłużył na dwie literki w tym zestawieniu.
I jak irytacja. To uczucie towarzyszyło mi dość często. Gdy TSH nie chciało wzrosnąć. A potem gdy nie chciało spaść. Kiedy szef dzwonił do mnie w niedzielę o 9 rano. Gdy czekałam na autoryzację wywiadu przez miesiąc. A także w wielu innych momentach. Irytowałam się z powodu polityków i ludzi w Biedronce. I wyglądałam wtedy mniej więcej tak.
J jak Jordanki. Gdy sobie przypomnę, jak skomplikowana i wieloetapowa była rekrutacja do Centrum Kulturalno-Kongresowego Jordanki, zdaje sobie sprawę, jaką szczęściarą (a może i zdolniachą?) jestem, że mam tę pracę. Dzięki niej rozwijam się, zarówno pod względem kulturalnym, jak i redakcyjnym i kreatywnym.
K jak koncerty. Ten punkt bezpośrednio łączy się z poprzednim, bo to dzięki pracy w Jordankach miałam szansę uczestniczyć w świetnych koncertach. Widziałam na żywo mnóstwo gwiazd polskiej muzyki. Ale w tym roku brałam też udział w wielu świetnych koncertach poza CKK Jordanki. Wreszcie usłyszałam na żywo największe przeboje z musicali i bajek w wykonaniu Studia Accantus. Bawiłam się świetnie także na koncercie Sorry Boys i show z przebojami Italo Disco. Ale powiem Wam coś jeszcze – przyszły rok zapowiada się o wiele bardziej koncertowo. We wrześniu moja największa idolka, Taylor Swift, ogłosiła, że przyjedzie do Polski na Openera. Gdy się o tym dowiedziałam, najzwyczajniej w świecie się popłakałam. W czerwcu spełni się moje wielkie marzenie – będę na koncercie Taylor!
Dalszy ciąg podsumowania już niebawem. 
A jaki był dla Was rok 2019?
Sara

2 komentarze:

  1. Ciekawy wpis, czekam na kolejną część :) Zawsze są momenty dobre i życie jest jak koło fortuny, zmienne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Saro, a nie myślałaś, żeby poszukać ludzi do wspólnych podróży albo wyjść do escape roomów na grupach facebookowych? Może to by ci trochę urozmaiciło te rozrywki...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie miłe słowa, komplementy, ale także za rady i konstruktywną krytykę.
Thanks for all kind words, compliments but also for advice and constructive criticism.