Kolejny miesiąc za nami. Miesiąc
oczekiwania, remontów, sprzątania, przygotowań, stresu, ale i zabawy oraz
pierwszych wiosennych dni. To prawdopodobnie ostatni wpis przed lawiną postów
dotyczących wymiany.
Zacznę tym razem od pocztówek. W
marcu moja skrzynka chyba wzięła urlop, ponieważ była pusta przez ponad dwa
tygodnie. Przed świętami nastąpił drobny wysyp kartek. Niestety, mimo że
umówiłam się na mnóstwo swapów, większość z nich do mnie nie dotarło. Staram
się jednak nie tracić nadziei.
W marcu mój brat i ja dostaliśmy
od babci dwa prawie że identyczne hiacynty. Jeden z nich zadomowił się w moim
pokoju, drugi u Dawida. Podlewałam je regularnie, a czyj urósł pierwszy?
W tym roku Festiwal w Cannes
wyjątkowo nie miał miejsca we Francji, chociaż nazwy nie zmienił. Gwiazdy
jednak nie zgubiły się i licznie przybyły do IV LO w Toruniu.
Wspominałam o remontach. W sypialni moich rodziców
pojawiła się Marylin Monroe i Statua Wolności. Towarzyszą im także inne światowe
sławy, ale… no właśnie. Jakie? Nie jestem pewna, może ktoś z Was mi pomoże?
Moim rodzicom też udzielił się pocztówkowy i znaczkowy zawrót głowy.
W marcu również upadłam na głowę.
Wyciągnęłam moją mamę do galerii i polowałam na sławną blogerkę modową. Podczas
gdy inni z niecierpliwością czekali pod drzwiami garderoby na Maję Sablewską,
która również odwiedziła Toruń, ja biegałam po galerii w poszukiwaniu Jessici
Mercedes. I mimo że zdjęcie z nią jest prawdopodobnie najchętniej polubianym zdjęciem na moim Instagramie, co do samej blogerki mam mieszane uczucia. Maja
Sablewska okazała się osobą ciepłą, serdeczną i otwartą, wychodziła do ludzi,
aby zrobić sobie z nimi zdjęcia, a także doradzała tym, którzy o radę prosili.
Od Mai otrzymałam zdjęcie z autografem. Jessica natomiast zachowywała się jak…
celebrytka. Smutne.
Ciepłe dni pozwoliły mi wreszcie
rozpocząć przygotowania do pewnego wpisu… Zaliczyłam pierwszą sesję zdjęciową,
ale kolejne jeszcze przede mną. Mogę Wam jedynie zdradzić, że będzie bardzo
kolorowo, a pierwsze skrzypce grać będzie mój ukochany Toruń.
Święta wielkanocne minęły
zdecydowanie za szybko i niestety w stresie, bowiem B. przyjeżdżała już we
wtorek po Lanym Poniedziałku. Udało mi się jednak zrobić dla Was trochę zdjęć.
Co czytałam w marcu? Nie ma się
czym chwalić właściwie. Do półki Przeczytane
dodałam bowiem jedynie Życie na drzwiach
lodówki i powieść C. Ahern Gdybyś mnie
teraz zobaczył. Pierwsza pozycja to powieść w notatkach. Pochłonęłam ją w
40 minut. Później pożyczyłam ją mamie i przyjaciółce, a nawet Dawidowi, który
raczej stroni od książek. Mnie powieść ta bardzo poruszyła, sam koncept wydawał
mi się genialny, ale już moja mama i brat mają zupełnie inne zdanie na ten
temat. Powieść Ahern to z kolei romans z elementami fantasy, co mnie trochę
drażniło. Wszystko kręci się wokół Niewidzialnego Przyjaciela.
A co Wy czytaliście, dostaliście, zmalowaliście w ciągu
minionych trzydziestu dni? :)
Pozdrawiam
Sara
Marzec był dziwnym miesiącem. Szybko minął, przeczytałam tylko jedną książkę a inne męczyłam i męczyłam. Jedynie spotkanie autorskie było czymś co zapadło mi w pamięć. Mam nadzieję, że kwiecień to wynagrodzi :D
OdpowiedzUsuńNigdy nie byłam na żadnym spotkaniu autorskim, a to musi być fajne przeżycie. Oby kwiecień był lepszy!
Usuńczytałam "Anna i pocałunek w Paryżu", ale niestety matura i "moja nauka" nie pozwoliły mi na skończenie ;<
OdpowiedzUsuńPo maturze czekają Cię długie wakacje, Aniu, dasz radę i wytrwasz. ;)
UsuńU mnie marzec również nie obfitował w wiele pocztówek - zaledwie 2 wielkanocne i po kilka z PC i swapów. Książki nie przeczytałam żadnej (oprócz Karty Pracy Nauczyciela, statutów SOSW oraz kilku fragmentów książek do mgr).
OdpowiedzUsuńNienawidzę tego czasu, gdy jedyną książką, którą czytam, jest podręcznik od historii! Mam nadzieję, że niebawem znajdziesz trochę czasu, aby przeczytać coś dla siebie i z własnej woli, Beata. :)
UsuńZ czytadeł to brnę przez "potop". Nic nie zmalowałem. :)
OdpowiedzUsuńCzekam na ukochany Toruń! Jeszcze trochę to tak zatęsknię, że wezmę urlop żeby pozwiedzać rodzinne miasto...
Będzie sporo Torunia w najbliższych tygodniach. :) Zamierzam opisać wymianę, a jednak trochę miasta Amerykanom pokazaliśmy.
UsuńI jak Ci idzie to brnięcie przez "Potop"? Ja chyba nigdy nie porwę się na tę książkę. Historyczna i gruba.
To dobrze jak gruba - więcej frajdy! :)
UsuńIdzie wolno, bo czytam właściwie tylko jadąc polskim busem. Ale podoba mi się: jest epicko, patriotycznie, przygodowo i z Zagłobą. Jednak rozumiem, że nie każdemu taka mieszanka w starszym języku pisana podpasuje.
Czyli już wszystkich zaraziłaś w domu postcrossingiem! Motyw idealny! :)
OdpowiedzUsuńOstatnio z ciekawości zajrzałam na bloga tej niejakiej Jessiki (ja blogów modowych nie oglądam i za bardzo nie czaję, po co to takie jest i kto to ogląda, ale pewnie niektórzy się zastanawiają, po co zbierać pocztówki :D) i... mam mieszane uczucia co do niej. Widać, że bardzo się zmieniła " na przestrzeni swojego bloga" i jest strasznie pewna siebie i swojej wiedzy na temat mody. Hmm... Chyba jej nie lubię jednak :D Ale się jeszcze zastanawiam :D
Właśnie Jessica jest zbyt pewna siebie, a musi się jeszcze wiele nauczyć... Mnie się wydaje, że trochę jej woda sodowa uderzyła do głowy.
UsuńJa blogi modowe kiedyś przeglądałam codziennie, lubiłam po prostu patrzeć na zdjęcia, na ładne ubrania, czasami coś podpatrzyłam i mnie zainspirowało. :) A na niektórych blogach modowych można też znaleźć fajne notki. Teraz głównie odwiedzam blogi pocztówkowe. :D
O tak, u mnie w domu wszyscy cieszą się, gdy dostaję nowe pocztówki!
Jak minął poprzedni miesiąc? Myślę, że zbyt szybko to dobra odpowiedź. Szczerze powiedziawszy nawet nie wiem kiedy te wszystkie dni gdzieś mi po prostu uciekły między palcami...
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o swapy i w ogóle działanie poczty w marcu, to mam bardzo mieszane uczucia, bo w sumie do mnie nie dotarło tyle kartek, ile dotrzeć miało, więc chyba przedświąteczny miesiąc nie jest dobrym rozwiązaniem na umawianie się na wymiany :/
Czyżby hiacynt szybciej urósł w pokoju Twojego brata? ;) Pasuje do Ciebie czerwony dywan, kto wie, może odbierzesz kiedyś nagrodę za najlepszego bloga roku i po takim przejdziesz :D Kto wie! Tapeta u Twoich rodziców jest świetna, choć byłam pewna, że jest w Twoim pokoju, a tu ooo, zdziwienie :) Moim okiem stwierdzam, że jest tam kowboj z Dzikiego Zachodu, James Bond oraz hmm... niejaki Johnny Rivers (choć pewna zupełnie nie jestem).
Czekam na wpisy dotyczące Twojego gościa (albo raczej gości, skoro nocowała także nauczycielka) i wpis o Toruniu :)
Taak, hiacynt urósł o wiele szybciej w pokoju Dawida, ale mój też już powoli się wybija. :)
UsuńDo mnie też wiele swapów nie dotarło, nie wiem, czy to zależy od naszej poczty, czy po prostu zostałam oszukana, były to głównie wymiany z osobami z zagranicy...
Teraz będą same wpisy o wymianie! :)
Ja już dawno jakąś książkę czytałam... Odjakiegoś czasu nic, tylko rozmawiało się o remoncie, więc niedługo coś zmaluję ;) Dokładnie 2 pokoje pomalujemy :) Pocztówek te za wiele nie dostałam. Przed Świętami miałam duży wysyp, a ogólnie coś przychodziło sporadycznie, no ale otrzymałam w końcu pocztówkę z Grenlandii! Wcześniej nie posiada łam tego terytorium u siebie w kolekcji :)
OdpowiedzUsuńCo do tapety u Twoich rodziców to myślę, że jest tam James Bond i Audrey Hepburn.
Blogów modowych w ogóle nie czytam, bo mnie to nie interesuje, ale te blogerki kojarzę.
Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na wpisy dotyczące wymiany :) Trzymaj się ciepło :)
Ach, remont potrafi zmęczyć człowieka, ale jak się skończy, to jest wielka satysfakcja i zadowolenie. :) No i remontu nie przeprowadza się co miesiąc, więc jak teraz coś zmalujecie, to potem długo będziecie mogli się cieszyć nowym wyglądem domku. :)
UsuńTeż udało mi się otrzymać kartkę z Grenlandii! :)
Kiedy zobaczyłam kartkę z napisem BIŁGORAJ oczy zaświeciły mi się jak najmocniejsze żarówki :D. Zazdroszczę i baaaardzo chciałabym otrzymać karteczkę z tego miejsca. Zazdroszczę czasu na czytanie... tak jak jakiś czas temu opisywałam Ci w jednym z komentarzy to, że czytam "Życie mimo wszystko", tak cały czas jestem na tej samej stronie i nie mam kiedy wrócić do tej książki.
OdpowiedzUsuńW kwestii mojego minionego miesiąca, to sama nie wiem co powiedzieć. Wszystko dzieje się tak szybko, że powoli się gubię, co było wczoraj, a co tydzień temu - a zawsze dziwiłam się, kiedy mój chłopak nie wiedział, co robił np. przedwczoraj. Może w skrócie - zaliczyłam pierwszy w tym semestrze egzamin (ale oczywiście ocena jest niesprawiedliwa w porównaniu do tego, co napisałam i nie jestem jedyną osobą, która ma te same odczucia), odbyłam kolejną wizytę u dentystki (oczywiście nie ostatnią...), powoli kończę układać 1500 puzzli i mam ogromnego lenia w związku z przeładowaniem mnie obowiązkami w ostatnim czasie :D. Dziś zrobiłam sobie wolne, oby tylko nie było listy na wykładzie... Pozdrawiam i czekam na relację z wizyty nowej koleżanki :)!
1500 puzzli?! Ale super! Chociaż ja nie mam cierpliwości do puzzli, pewnie układałabym je miesiącami...
UsuńWiesz co, ocenianie egzaminów, testów, sprawdzianów nie zawsze bywa sprawiedliwe. :/ Ale co zrobić? :(
Życzę Ci, abyś znalazła trochę czasu na czytanie! :)