Wszystko kiedyś się kończy, niestety, a może i na szczęście.
Ku końcowi zbliża się rok 2013, ale nie o tym dzisiaj. Czas na ostatni
berliński wpis :)
Przesadą będzie stwierdzenie, że Berlin mam już obcykany. Za
to na pewno do kłamstw nie zaliczę słów ZWIEDZIŁAM
BERLIN. Myślę, że mimo tego, iż nadal nie widziałam kilku znaczących miejsc
w tej stolicy, to dwie wizyty w Berlinie pozwoliły mi na zobaczenie tego co
warto. Chociaż daleko mi do przewodniczki po stolicy Niemiec, jeszcze dalej do
mieszkańca Berlina, a najdalej (mam nadzieję) do rodowitej Niemki.W każdym razie...
...przygotowałam dla Was film.
Nie. Film to zbyt wielkie słowo. Zacznijmy jeszcze raz.
Przygotowałam dla Was zbitkę nagrań. Nie pretenduję do miana
reżysera, więc film byłby tu słowem trochę niepasującym. Stwierdziłam, że
potrzebuję czegoś nowego, że przydałoby się zrobić coś, czego wcześniej nie
próbowałam. Miałam do czynienia z montażem, ale były to raczej prymitywne
twory. Nie twierdzę, że ten jest mniej prymitywny
(chociaż starałam się i nawet zaopatrzyłam się w nieco bardziej profesjonalny
program – Windows Movie Maker poszedł w odstawkę). Czym więc ta zbitka nagrań
różni się od poprzednich? Jest krótką relacją z podróży, a takich jeszcze nie
kręciłam. Zawsze tylko zdjęcia i zdjęcia… Tym razem już będąc w drodze do
naszych zachodnich sąsiadów, wiedziałam, że muszę zrobić kilka ujęć. Zdradzę
Wam, że kręcąc je, trochę sobie pofolgowałam, nie skupiłam się, myśląc, że
wszystko da się później naprawić, skorygować. Otóż… nie wszystko. Dlatego
następnym razem przyłożę się bardziej! A tymczasem zostawiam Was z tymi kilkoma
ujęciami :) Nagrania zawsze pokazują więcej niż zdjęcia, a ja pragnęłam pokazać Wam jak najwięcej Berlina.
Miłego oglądania!
Sara
PS. Dla wszystkich, którzy jeszcze nie lubią Sawatki na FB - CLICK
WIADOMOŚĆ DLA WSZYSTKICH, KTÓRZY LUBIĄ: Moje wpisy mogą do Was nie dotrzeć, dopóki nie najedziecie myszką na "Lubisz to!" i nie wybierzecie "Otrzymuj powiadomienia". Dla kogoś muszę się przecież produkować :)
PS. Dla wszystkich, którzy jeszcze nie lubią Sawatki na FB - CLICK
WIADOMOŚĆ DLA WSZYSTKICH, KTÓRZY LUBIĄ: Moje wpisy mogą do Was nie dotrzeć, dopóki nie najedziecie myszką na "Lubisz to!" i nie wybierzecie "Otrzymuj powiadomienia". Dla kogoś muszę się przecież produkować :)
super
OdpowiedzUsuńczy pisałabyś blog, gdyby nikt go nie czytał?
OdpowiedzUsuńTak, bo bardzo lubię pisać.
Usuń