Skręcona kostka sprawia, że człowiek robi różne dziwne
rzeczy. Na przykład – dodaje post z dnia na dzień. O. Nadmiar czasu może być
szkodliwy, chociaż ja ostatnio tak często narzekałam na jego brak, że teraz
powinnam skakać ze szczęścia. Pech w tym, że nie mogę skakać. Chyba że na
jednej nodze.
Dni mijają mi właściwie na czytaniu książek, co jest wielkim
plusem, bo ostatnio prawie zapomniałam, jak bardzo kocham czytać i w jak
zastraszającym tempie połykam książkę, jak już zdecyduję się na jej konsumpcję.
Poza tym nadrabiam przeglądanie Waszych blogów, co jest wyzwaniem. Nazbierało mi się trochę
zaległości. Często mam ochotę napisać komentarz z jakimś moim spostrzeżeniem
pod każdym postem, ale jeszcze ktoś stwierdzi, że spamuję, więc hamuję moje
zapędy.
Zapraszam Was na kolejną część relacji z Berlina. Nie przestraszył nas wiatr (który później dał nam się we znaki w postaci dwudziestogodzinnego powrotu z Niemiec, ale cały czas trzymam Was w niepewności i nie opowiadam o tym zbyt wiele…). Udało nam się zobaczyć wszystkie przewodnikowe obiekty, które z jakiegoś powodu przewodnikowe są – albo zachwycają, albo rzucają na kolana, albo interesują, albo intrygują. Albo są po prostu ładne, zabytkowe, niezwykłe. Widziałam więc i budynki, które już w sierpniu uwieczniłam na fotografiach, i takie, które musiały poczekać ze względu na zmęczenie i zbyt małą liczbę godzin do dyspozycji :(
Jednym z miejsc, które odwiedziliśmy, był Pomnik
Pomordowanych Żydów Europy. Właściwie to ciężko nazwać go pomnikiem, bo jest to
raczej plac z mnóstwem betonowych bloków różnej wielkości. Miejsce specyficzne,
ale też skłaniające do myślenia, chwili refleksji. Niby takie nic, puste, bez
żadnych napisów, rysunków, gołe bloki. Jednak jest ich tak dużo i wywierają na
człowieku takie wrażenie, że trudno jest je ominąć. Chociaż… Powiem Wam, że nie
pasowało mi umiejscowienie tych bloków. Wokół jakieś sklepy, mieszkania, tu
droga, tam jeżdżą samochody, centrum miasta. Miejsce to nie jest jednak
przypadkowe, to tam znajdowały się między innymi ważne urzędy III Rzeszy. Trochę
raziło mnie to, że niektórzy wchodzili na bloki – w końcu to pomnik upamiętniający
czyjeś życie (w tym przypadku bardziej śmierć), ale wyobrażacie sobie, aby ktoś
wchodził na barana posągowi Szopena, Piłsudskiego, Popiełuszki, KOGOKOLWIEK?
Innym ciekawym pomnikiem, który wcale na pomnik nie wyglądał,
była szyba w chodniku, a pod nią, kilka dobrych metrów niżej, można było
zauważyć puste półki i stosik spalonych książek. Symboliczne, ale sam pomysł
mnie zachwycił. Co ciekawe Heinrich Heine powiedział:
„Tam, gdzie książki palą, niebawem także ludzi palić będą.” Myślę, że to nie wymaga komentarza.
Zrobiło się dość poważnie, to może na koniec zdjęcie dla fanów Harry’ego Pottera.
Wiem, że Google traktuje mnie jak czarodziejkę, co niejednokrotnie udowadnia
hasłami, po których kieruje na mojego bloga. Ja tymczasem, wcale nie
odwiedzając Hogwartu, natknęłam się na wiszące trampki. Nie wiem, czy należały
one do Luny. W każdym razie przyznacie, że ktoś w ciekawym miejscu postanowił
je wysuszyć/wywietrzyć.
Udanego tygodnia!
Sara
PS. Czy u Was też przygotowuje się już
świąteczne potrawy? U mnie w domu roztaczał się dziś zapach pierników,
pasztecików i pączków… Te ostatnie to może niekoniecznie na wigilię, ale
pachniały kusząco.
5 postów od niedzieli do niedzieli (rekord?). Tak trzymaj! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńto dobrze, że często piszesz posty. ważne żeby dobrze wykorzystać wolny czas, który akurat masz ;-)
OdpowiedzUsuńświetne zdjęcia. nigdy nie byłam w berlinie ;-(
u mnie równiez zaczynają się przygotowania do świąt. w weekend robiłam pierożki z kapustą i grzybkami i włożyłam do zamrażalnika, jedna potrawa już gotowa, dzisiaj zabieram się za kolejną ;-))
buziaki!!
http://neffii.blogspot.com/
I must go to Berlin, it's a fabulous city!
OdpowiedzUsuńLove your pics honey <3
Xxx
Carolina
www.the-world-c.blogspot.com
ah jak ja lubie takie fotki :)
OdpowiedzUsuń