Dopiero co skończyłam kaligrafować dwie i pół strony z
rozprawką, więc jak wplotę gdzieś o Longinusie Podbipięcie, to wybaczcie.
Stwierdziłam, że dam Wam na moment odpocząć od muzeów
(jeszcze jedno z nich przed Wami), za to opowiem Wam jak to było z tymi Weihnachtsmarktami
(dłuższego słowa nie mieli). Weihnachtsmarkt, czyli po prostu jarmark
świąteczny, bożonarodzeniowy. U nas w Polsce też można spotkać jarmarki
bożonarodzeniowe, ale trudno je porównywać z tymi berlińskimi. Sama dzisiaj
mijałam w mieście coś, co nazywa się rzekomo jarmark świąteczny, ale te kilka
budek ustawionych na środku starówki za nic nie tworzyło takiego klimatu jak
drewniane domeczki z Berlinie.
Jarmark miał być główną atrakcją naszej wycieczki. Wiem, że
niektórzy nawet czytali o nim w necie i napalili się na to i owo. Ja w sumie
nie wiedziałam, czego się spodziewać. Na pewno jedzenie, jakieś bibeloty… Ale
chciałam pójść na taki jarmark, bo jednak to jakieś nowe doświadczenie życiowe,
a wspomnienia trzeba kolekcjonować :)
Pogoda oczywiście nie dopisywała. To nawet mało powiedziane –
przez cały czas próbowała nam coś udowodnić, tylko co? To, że jesteśmy niemile
widziani w Berlinie? To, że nieładnie jest opuszczać szkołę? To, że i tak ona
tu rządzi i na żaden jarmark nie pójdziemy?
Poszliśmy. Tylko że tak jakby… nas nie wpuścili. Jarmark był
zamknięty z powodu porywistego wiatru. Zamiast niego wylądowaliśmy w galerii
handlowej, która już nie roztaczała wokół siebie tak magicznej aury, jaką
rzekomo tworzy targ… Ale co tam. W końcu byliśmy w Berlinie DWA dni. Liczyliśmy
na to, że następnego dnia uda nam się poczuć ten czarodziejski klimat.
Kolejnego dnia, w mikołajki, mijaliśmy po drodze kilka
jarmarków. Albo były zamknięte (ponownie z powodu okropnej pogody), albo nie
mogliśmy się na nich zatrzymać. W końcu znowu pozostała nam galeria. Powiem Wam,
że to dość duża rozbieżność – swojski targ i nawet z lekka ekskluzywna galeria
(no dobra, McDonald’s może był z tego najmniej ekskluzywny). Wiele osób było
niezadowolonych i, co tu kryć, zawiedzionych. Pogodziliśmy się z tym, że po
pobycie w galerii, czeka na nas już tylko Muzeum Techniki i że od teraz hejted:
pogoda w Berlinie. Los miał dla nas jednak niespodziankę...
Pogoda wcale się nie poprawiła. Nadal mocno wiało, nadal
padał śnieg, który po chwili zamieniał się w błotnistą maź na ulicach. Jednak,
ku naszemu zaskoczeniu, z okien autobusu zobaczyliśmy otwarty Weihnachtsmarkt.
Tylko co z tego, skoro nasz napięty harmonogram nie przewidywał pobytu na
jarmarku o tej godzinie…
Okazało się, że nasz przewodnik to nie drzewo (jak niektórzy
podejrzewali), lecz istota o ludzkich uczuciach. Pozwolono nam przejść się po Weihnachtsmarkcie. Mieliśmy na to… zaledwie 15 minut. Lepszy rydz niż nic.
Chociaż przez pogodę i tak krótki czas nasze odwiedziny na jarmarku
przypominały bieg. Niektórzy szukali sobie czegoś smacznego do jedzenia, inni
pstrykali dla Was zdjęcia. Inni czyli ja. Najchętniej robiłabym zdjęcia wszystkiemu
i wszystkim, tak samo z degustowaniem i smakowaniem. Niestety, czas i aura na
to nie pozwoliły. Ale kilka fotek jednak dla Was mam :)
Co można było kupić na takim targowisku? Z tego, co zdążyłam
wyłapać, to pierniki o różnych kształtach, owoce w czekoladzie, gofry,
kiełbaski, ogólnie różnego rodzaju jedzenie. Poza tym biżuterię, czapki, szaliczki
i wszystko to, bez czego nie dałoby się przetrwać takiej pogody, jaka wówczas
była. Na jarmarkach są też karuzele i diabelskie młyny, ślicznie podświetlone, ku naszemu strapieniu, zazwyczaj w taką pogodę – nieczynne.
Po przygodach, które wciąż były przed nami, stwierdziłam, że
nigdy więcej nie pojadę na wycieczkę zimą. Muszę jednak przyznać, że z chęcią
odwiedziłabym taki Weihnachtsmarkt na dłużej… Spokojnie przeszła między
drewnianymi budkami, próbując, co też mają mi do zaoferowania sprzedawcy. Być
może kiedyś zamieszkam w Niemczech (choć raczej tego nie planuję), wtedy zimą
będę mogła odwiedzać jarmarki codziennie. O ile nie będą zamknięte.
Jak tam u Was przed świętami? Macie już choinkę?
Sara
Beautiful pictures.
OdpowiedzUsuńeffortlesslady.blogspot.ca
Prześliczne zdjęcia! U mnie choinki nie będzie, bo na święta jadę do babci i u babbci będzie postawiona ;p
OdpowiedzUsuńniikablog.blogspot.com
czytałaś Ogniem i mieczem? :D :D
OdpowiedzUsuńzadali wam to jako lekturę? jak wrażenia?
Nie, nie czytałam, to nie była nasza lektura, dostałam jedynie fragment do zinterpretowania, a później musiałam napisać w oparciu o niego rozprawkę ;)
Usuńi jak, podobało się?
UsuńTo był niezbyt długi fragment, więc trudno mi jakoś dobrze ocenić, ale powiem tak: miałam do wyboru dwa teksty do zinterpretowania, jeden z "Ogniem i mieczem", drugi z jakiegoś opowiadania Sapkowskiego. Tekst Sienkiewicza przeczytałam jako pierwszy i nie odrzucił mnie, więc coś w nim musiało być, język i styl nieco trudny, ale i barwny. Chociaż nie przepadam za Sienkiewiczem raczej, ale otrzymany fragment nie był zły. :)
Usuńale super to wygląda :) wybrałabym się tam :)
OdpowiedzUsuń- A.
adriannaislookingforastyle.blogspot.com
A właśnie, że mieli! Chociażby: Hottentottenstottertrottelmutterbeutelrattenlattengitterkofferattentäter. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam pierniki, zreszta nietylko, kocham wszytskie slodycze :)
OdpowiedzUsuńprzepięknie w święta <3
OdpowiedzUsuńhttp://rozaliafashion.blogspot.com/
Jak tam cudownie :) Ja właśnie dzisiaj ubrałam choinkę :)
OdpowiedzUsuńZapraszam : http://pp-popolsku.blogspot.com/