Kochani, sama nie wierzę w to, jak długo mnie tu nie było. Czterostronicowy esej z historii i rozmaici panowie z wąsami lustrujący mnie wzrokiem ze stron podręcznika skutecznie odciągali mnie od wszelkich bardziej przyjemnych czynności takich jak choćby pisanie dla Was.
Na szczęście jutro po raz ostatni w tym tygodniu wstanę o 6.30, aby na 7:45 zdążyć do szkoły. (tak, tak, wcale nie na ósmą - wiecie, że to podobno po to, aby odtłoczyć autobusy w godzinach porannych?). W czwartek będę musiała zwlec się z łóżka jeszcze wcześniej (w środku nocy, bo już o 4), aby odwiedzić europejską stolicę i jej atrakcje, a później to wszystko opisać tutaj, na blogu. Czego się nie robi dla czytelników... :) Chociaż tak naprawdę cieszę się bardzo, że choć na jakiś czas wyjadę i odpocznę (to słowo tutaj zupełnie nie pasuje, zaliczenie trzech muzeów, kilkunastu zabytków i jarmarku bożonarodzeniowego w dwa dni raczej nie kojarzy się z labą i relaksem). Ale gdyby nie sprawiało mi to przyjemności, na pewno nie zdecydowałabym się na wyjazd w tak zimną porę jaką jest początek grudnia. Oczywiście nie zdradzę Wam, gdzie się wybieram, niech to będzie niespodzianka.
Tymczasem czas na wyniki piernikowego konkursu. Bardzo dziękuję za zgłoszenia, z uśmiechem na twarzy czytałam, jak polecacie mi Wasze ukochane miejsca w Polsce - bo tak się składa, że nikt nie opisał zagranicznej metropolii, pustyni, łańcucha górskiego ani morza.
Podejmowanie decyzji nigdy nie było dla mnie łatwym zajęciem. Jestem raczej niezdecydowaną osobą, dlatego zawsze muszę analizować, szukać drugiego dna, czasami wypisywać sobie plusy i minusy. Tym razem obyło się na szczęście bez kilkudniowych wahań. Zwyciężczynią konkursu zostaje Karolina, która opisała miejsce jak z bajki. Chciałabym je odwiedzić i myślę, że kiedyś może mi się to udać, gdyż w odpowiedzi konkursowej została podana nawet krótka instrukcja dotarcia do celu. Oto wypowiedź Karoliny:
Gorąco polecam wieś Główkę - jest to miejsce w pobliżu stacji kolejowej Rosochatka, w Borach Tucholskich.
Dojazd
jest możliwy zarówno samochodem, jak i pociągiem, choć ja wybieram
zazwyczaj tę druga opcję - takie wyjazdy mają swój klimat, szczególnie,
jeśli chodzi o linię biegnącą właśnie w tamtym miejscu, bo widoki zza
okna są przepiękne (z Torunia najlepiej byłoby pojechać przez Grudziądz,
Laskowice i Wierzchucin).
Wysiadasz na stacji, a w okół spokój,
specyficzna cisza, leśny klimat, stary budyneczek nieczynnej już kasy
biletowej i mnóstwo przyrody.
Niedaleko, bo pareset metrów od
pociągu, znajduje się jezioro, na które można dotrzeć spacerkiem drogą
leśną, co dodatkowo dodaje uroku całej wycieczce.
Siada się na
drewnianym pomoście, moczy zwisające stopy w czystym jeziorze podczas
gdy promienie słońca grzeją nasza skórę, no i delektuje się spokojem -
to zdecydowany atut tego miejsca, moi znajomi, których tam zabierałam,
bardzo sobie to cenią i chcą wracać tam co roku :).
Okazuje się, że mam rajskie miejsce pełne spokoju jakieś półtorej godziny drogi stąd. :) Karolinie serdecznie gratuluję, skontaktuję się z Tobą niebawem, możesz liczyć na przepyszne pierniki!
Należy Wam się jakaś rekompensata za te dni smutku i nadziei w oczekiwaniu na nowy post. Po moim powrocie na pewno sporo będzie się działo na blogu, bo oprócz relacji z miasta X, pojawi się też prawdopodobnie krótki opis tego, co będzie się działo w Toruniu w weekend. A zapowiada się sporo ciekawych wydarzeń - torunianie nie mogą się doczekać otwarcia drugiego mostu i zamierzają świętować to w każdy możliwy sposób.
Ściskam,
Sara
BERLIN?
OdpowiedzUsuńwyjazd ze szkołą czy prywatny (z ciekawości) ;) ?
OdpowiedzUsuńze szkołą ;)
UsuńCzekamy na następny post i koniecznie zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńMamy nadzieję, że dasz radę przedstawić tutaj relację :)
OBSERWUJEMY :*
Buziaki
xo xo xo xo xo xo