„On mnie wcale nie obchodzi.” to jedno z największych
kłamstw. Ale nie jedyne.
Paryż moim drugim domem!
Ach, nigdy nie zapomnę tym deszczowych dni, kiedy wraz z
bratem przechadzaliśmy się brzegiem Sekwany.Wieża Eiffla zdawała się unosić w
powietrzu, zupełnie tak, jakby nie była ze stali… Język francuski delikatnie
pieścił moje uszy, wydawał się taki dźwięczny! Rogaliki jedzone na śniadanie
wcale nie tuczyły, a butiki Louboutina odwiedzałam częściej niż sklep spożywczy.
(Ale tylko dlatego, że w tym drugim sprawunki załatwiała moja osobista służąca.)
Na randce z chłopakami z One Direction
Para na randce? To już przeszłość! Najlepiej zgarnąć kilku
chłopaków naraz. Tak też zrobiłam. Nikt nie protestował, ba, domagali się
wspólnej kolacji. Niestety, w ferworze obowiązków, mogłam zaoferować im tylko
krótki lunch i przelotnego buziaka. Tylko co robią te dziewczyny tuż obok moich
adoratorów? Ach, to pewnie znowu te szalone fanki…
Mój przyjaciel – Krecik
Myślałam, że są smutne, żyją pod ziemią i nigdy się nie
uśmiechają. Nic bardziej mylnego! To przemiłe zwierzątka, które chętnie zapozują,
jeśli tylko je o to poprosisz (i pokażesz swoje opalone nogi). Pomachają,
jeżeli są w dobrym humorze. Nie noszą jednak spodenek, podobnie jak Puchatek,
nie chcą jednak ucierpieć jak on i zyskać miano hermafrodyty, dlatego subtelnie
zakrywają to, co powinny mieć pod spodniami. A co tam mają, to już ich sprawa.
Już mi niosą suknię z welonem…
Wszystko już zamówione, począwszy od tortu (piętrowego z
migdałami!), po kwartet smyczkowy, DJ-a i zespół disco-polo (ten z pierwszych
miejsc list przebojów, nazwa wyleciała mi z głowy), na specjalnych gatunkach
motyli skończywszy. Zaproszenia rozesłane, suknia (nie jedna!) już dotarła,
musiała przebyć niekrótką drogę z włoskich butików… Jak widzicie, przygotowuję
się też do najważniejszej roli – uciekającej panny młodej.
Jak zostałam wilkołakiem
Mówią, że wampiry są na topie, ale nie wierzcie im. Zostałam
wilkołakiem przez przypadek, gubiąc się w lesie w okolicach Forks. Edward i
Damon próbowali mnie ratować, ale nadaremnie. Trochę nie mogę się jeszcze
przyzwyczaić do tych krwawych polowań, ale praktyka czyni mistrza. Dobrze, że
mam tak blisko do lasu. Tylko za każdym razem, gdy przybieram tę czteronożną
postać, szkoda mi tych podartych ubrań… Czy nie można by wymyślić jakiejś innej
formy przemiany, bez zniszczonych ciuchów?
Ach, jak ja kocham te posty z przymrużeniem oka!
Czy muszę Wam życzyć dużo dystansu do siebie, kochani, czy
potraficie się z siebie śmiać? :)
Sara
Haha, uwielbiam takie posty! :D
OdpowiedzUsuńJa tak samo. Szkoda tylko, że tak późno znalazłam :/
UsuńŚwietny post. Masz poczucie humoru i dar pisania :)
OdpowiedzUsuńNie musisz, potrafię. Tylko nie wiem jak to pokazać w takim blogowym komentarzu. :(
OdpowiedzUsuńCo do fotek:
1. Trzeba było kucnąć pod wieżą i zrobić sobie fotkę od z dołu - nikt by się nie kapnoł, że nie z Paryża.
2. Szczęściarze... Pan Knopfler miał racę - trzeba było uczyć się grać na gitarze... Ale nie: na fizykę pójdę, bo lubię...
3. Poproszony też bym chętnie zapozował. A za opalone nogi?! To już co byś tylko chciała.
4. Czyli dla bezpieczeństwa pod suknię założysz trampki a nie jakieś szpilki? Może lepiej znaleźć takiego, przed którym byś nie chciała uciekać?
5. Ale za to masz jeszcze ładniejszy uśmiech!
Bardzo często zdarza mi się śmiać z samej siebie, także mnie również nie musisz tego uczyć :) Ja lubię wszystkie Twoje posty, i te podróżnicze, i te pocztówkowe i te z przymrużeniem oka, i inne też, także chętnie je czytam :) Bardzo trafne uwagi napisał Ci kolega Jakub (szczególnie ta nr 1) ;p Uciekająca panna młoda najlepsza!
OdpowiedzUsuńKartka wypisana, jutro wpadnie do skrzynki, ale nie mam pojęcia jak długo będzie wędrować.
Dziękuję za takie miłe słowa :D Będę czekać na kartkę i oczywiście dam znać, kiedy dotrze.
UsuńA Stefan? Stefan Cię nie ratował? No jak on mógł ? ;)
OdpowiedzUsuńFajny post! Och zazdroszczę spotkania z Damonem i Edwardem, ale szkoda ,że Stefana zabrakło :p
OdpowiedzUsuńhehehe a ja bym chciala wiedziec na powaznie kumu podkradlas ta kiecke slubna :P
OdpowiedzUsuńMojej mamie :D
UsuńMuszę przyznać, że bardzo ciekawy i zabawny post. Na prawdę poprawia humor ;)
OdpowiedzUsuńCoś mała ta wieża Eiffla. Tam koło Ciebie to pewnie stoi Twój osobisty goryl:)
OdpowiedzUsuń