Pralka
Frania, radio Kasprzak i Trybuna Ludu. Woda z sokiem z saturatora i mydełko
Jacek i Agatka. Moc wspomnień. Kupa śmiechu. Łezka w oku. Tak w skrócie można
by opisać Muzeum Dom PRL-u w Toruniu.
Nie
pamiętam tych czasów, bo nie mogę ich pamiętać – urodziłam się w 1997 roku. Ale
miałam to szczęście obcować z pozostałościami PRL-u. Pamiętam grube, brązowe
szklanki, w których moja babcia trzymała paluszki. Albo bajki na przeźroczach.
Nie
było to pierwsze muzeum PRL-u, które odwiedziłam. Parę lat temu wybrałam się do
Muzeum Czar PRL-u (obecnie Muzeum Życia w PRL-u) Warszawie. Jednak placówka
toruńska różni się diametralnie od stołecznej instytucji. Po pierwsze – w Mieście
Kopernika "eksponatów" jest o wiele, wiele więcej. Po drugie – nazwa eksponaty
nie pasuje do tego miejsca. Wszystko można bowiem dotykać, wąchać, część rzeczy
możecie włożyć na siebie, a część nawet posmakować!
Dom
PRL-u otworzył się w Toruniu kilka miesięcy temu. Znajdziecie go tuż przy
dworcu kolejowym Toruń Miasto. Niestety, placówka otwarta jest tylko w
godzinach 10:00-15:00.Wchodzi się do niej jak do prawdziwego domu. Mamy
łazienkę, kuchnię, salon, jest też pomieszczenie ze sprzętem i sala poświęcona
polityce tamtych czasów. Właścicielka domu to kobieta-ogień. Energiczna,
otwarta gaduła, zakochana w epoce PRL-u. Daleko jej do zanudzających
przewodników. Gdy opowiadała nam o poszczególnych przedmiotach, odniosłam
wrażenie, jakby oprowadzała nas po własnym domu i pokazywała cuda, jakie udało
jej się zdobyć. Były zagadki, ciekawostki i wspomnień czar.
Do
muzeum wybrałam się z mamą i dla niej ta wizyta była powrotem do dzieciństwa. Ona
to wszystko pamięta. To są jej wspomnienia. Mama mówiła: "O, takie coś mieliśmy", "O, to pamiętam". Ja niestety rozpoznałam tylko pojedyncze przedmioty. Inne
były dla mnie totalnym zaskoczeniem i zastanawiałam się, do czego służyły.
Ktoś
mógłby zapytać – ale po co tworzyć muzeum PRL-u? Epoki smutnej, szarej jak
ówczesny papier toaletowy? Po co to przypominać? Pod pewnymi względami na pewno
był to okres straszny. Słowo wolność utraciło wówczas swoje znaczenie. Ale
prawda jest taka, że ludzie radzili sobie wtedy na różne sposoby, by tę
rzeczywistość nieco ubarwić. I to im się udało.
Kolejna
sprawa – czasy PRL-u były stosunkowo niedawno. Nie jest to zamierzchła
historia. A mimo to obecnie młodzi ludzie nie znają wielu symboli tamtego
okresu. To jest w nim właśnie wyjątkowe – po PRL-u nastąpił pewien przełom.
Meblościankami zaczęto palić w piecach, a część rzeczy ludzie po prostu
wyrzucali na śmietnik. Nagle pojawiły się meble z Ikei i plastikowe badziewia.
PRL zniknął. Zachował się tylko w niektórych zakamarkach ludzkiej pamięci i strychów.
Oczywiście
założę się, że gdyby dobrze pogrzebać w mieszkaniach naszych babć i cioć to
znalazłoby się w nich mnóstwo przedmiotów, które mogłyby się stać elementem
muzeum PRL-u. Ale równie dużo takich rzeczy poszło na śmietnik. I nie zamierza stamtąd
wracać.
Takie
miejsca muszą powstawać. Z kilku powodów. Aby wywoływać łzy wzruszenia i powodować
wybuchy śmiechu u osób, które te czasy pamiętają. Aby zaskakiwać i zaciekawić
tych, którzy tego okresu nie znają. A przede wszystkim aby uchronić od
zapomnienia. A przy okazji pokazać ówczesną jakość – budyń w proszku sprzed
pięćdziesięciu lat nadal pachnie.
Serdecznie
polecam Wam wizytę w Domu PRL-u. Tylko uprzedzam – godzina nie wystarczy, by
obejrzeć wszystkie zgromadzone przez właścicielkę skarby. I miejcie na uwadze,
że w Domu PRL-u czas płynie jakoś inaczej. W szczególności gdy usiądziecie na wysłużonej
kanapie ze szklanką wody z sokiem w dłoniach.
Sara
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie miłe słowa, komplementy, ale także za rady i konstruktywną krytykę.
Thanks for all kind words, compliments but also for advice and constructive criticism.