Jako że nienawidzę zgadywanek, nie poproszę Was o to, abyście typowali o
jakim mieście napiszę. Nie będę też układać anagramów, krzyżówek, podawać
pierwszej i ostatniej litery. Opiszę to miasto dokładnie tak, jak je
zapamiętałam.
Miasto niezwykle zabytkowe, ma w sobie tyle budowli, które zachowały się z
czasów starożytnych, że do wielu miejsc nie można podjechać samochodem, a co tu
dopiero mówić o ogromnym, przeładowanym znudzonymi/nazbyt energicznymi
(niepotrzebne skreślić) nastolatkami. Dlatego też turyści nierzadko korzystają
z metra. A właśnie w metrze, już na samym początku podróży, poznaliśmy smak
tego miasta. Tłumy, tłumy, tłumy, czasami sztuczne tłumy. Bach! Kradzież. I
mimo iż metro jest szybkim, wygodnym, bezpiecznym i ciekawym środkiem
transportu, to trzeba zachować ostrożność, gdyż właśnie tam czają się
złodzieje, a najbardziej czyhają na turystów niestety.
Zaczynamy od Koloseum. Jeśli do tej pory nie rozpoznaliście, jakie miasto
próbuję opisać, teraz nie powinniście mieć najmniejszych wątpliwości. Kiedy
wyszłam ze stacji metra i ujrzałam Koloseum, nogi się pode mną ugięły.
Dosłownie. Tak jak czasami na widok nieziemsko przystojnego faceta, napisu -70%
na witrynie sklepowej albo czekolady Ritter Sport. Chyba właśnie wtedy
ostatecznie uwierzyłam, że jestem w RZYMIE. Po przygodach w metrze wiele osób
wokół Koloseum chodziło z plecakiem na brzuchu. Szkoda było stracić cenne euro
(tym bardziej, że kurs był tego lata wyjątkowo wysoki).
Koloseum nie można
nazwać miejscem przereklamowanym. Jest cały czas tak samo chętnie oblegane
przez turystów, o czym świadczyć może kilkusetmetrowa kolejka do wejścia do
środka. My niestety do środka nie weszliśmy, ze względu na dość ciasno zapięty
harmonogram. Jednak nie mogłam nie obejść Koloseum dookoła, po drodze nie
pstryknąć wielu zdjęć i nie kupić kilkunastu pocztówek. Ach! Dobrze, że sobie
przypomniałam. Będąc w Rzymie, BIERZCIE PARAGONY. Zawsze, kiedy tylko macie
możliwość, a jeśli takiej możliwości nie macie, to albo zrezygnujcie z zakupów
w danym miejscu, albo zróbcie to chyłkiem i rozejrzyjcie się w momencie
transakcji. W Rzymie policja czyha na takich, co to nielegalnie kupują czy to
śliczne obrazki, czy jeszcze śliczniejsze zalegacze kurzu (pamiątki). Nie
pamiętam, ile dokładnie wynosi mandat za brak paragonu, ale podejrzewam, że
kilkadziesiąt euro. Jednak nie martwcie się zbytnio, gdy szczęśliwie uda Wam
się zakupić wymarzoną koszulkę z napisem Roma, a nie dostaniecie paragonu –
policja może Was ukarać tylko w momencie zakupu lub tuż po nim. Nie będzie Was
raczej gonić przez cały Rzym :)
Myślałam, że opiszę cały Rzym w jednej notce?! Chyba coś mi się pomyliło.
Na koniec dodam jeszcze, że, ku strapieniu turystów, Koloseum, jak i wiele
innych zabytków w Rzymie jest ogrodzonych niezbyt estetycznymi, metalowymi
kratami albo barierkami. Na zdjęciach nie prezentuje się to okazale, ale to dla
dobra zabytków, pamiętajcie. Chcecie, by Wasze dzieci je oglądały? No, to nie
narzekać mi tu :)
No proszę, nasza Sara w końcu założyła bloga! Życzę powodzenia :)
OdpowiedzUsuńP.
Taak, wreszcie dopięłam swego :D Dziękuję! Zobaczymy, na jak długo wystarczy mi chęci, czasu i pomysłów. Jestem dobrej myśli :)
OdpowiedzUsuńproponuję się zainspirować - http://www.kominek.in/2013/08/dlaczego-nikt-cie-nie-chce-czytac/#more-12526. I powodzenia!
OdpowiedzUsuńTe hejter ! Nudzi ci się ? Ja tam to czytam ! POZDRO ! : *
OdpowiedzUsuńWhat's up to every one, since I am actually keen of reading this webpage's post to be updated
OdpowiedzUsuńdaily. It contains good stuff.
My page www (czescidoplugow.eklablog.com)
Piękne zdjęcia i ciekawe spostrzeżenia dotyczące Rzymu :)
OdpowiedzUsuńChociaż nie byłem w Rzymie to "znam" to miasto z książek Alberto Moravia i Mario Lunetta.
Na mnie Koloseum nie zrobiło aż takiego wrażenia jak na Tobie, Saro. Również widziałam je jedynie z zewnątrz i w sumie jestem z tego zadowolona, gdyż obawiam się, że również "wnętrze" nie byłoby dla mnie. Bo w sumie Koloseum nie jest brzydkie, ani nie wiem... inne niż sobie wyobrażałam, tylko właśnie takie samo i dlatego nie zrobiło na mnie "wow". To miejsce nie dla mnie, albo czeka aż zobaczę je po raz kolejny, bo nie było miłością od pierwszego wejrzenia ;)
OdpowiedzUsuńCo do miasta policjantów, złodziei, turystów, to jak już wspominałam - turystów mimo listopadowej pory było mnóstwo, policjantów po wydarzeniach w Paryżu strasznie dużo, oprócz tego wojsko. Co do złodziei to mam nadzieję,że nigdy się nie przekonam ilu ich tam jest... Jeszcze dorzuciłabym do tego naciągaczy wszelkiego typu - i tych przekonujących do zakupów, i tych chcących mnie "poznać bliżej" :P
P.S. Rzymu faktycznie nie da się opisać w jednym poście :D
Usuń